Anonimowy, 22.03: Jestem osobą głęboko wierzącą, wychowaną w rodzinie katolickiej, jednak od dziecka miałam problem z wiarą w Chrystusa i w Pismo Swięte-mam na myśli całą masę absurdów, które zaobserwowałam (jestem nadwrażliwcem i na wszelką niesprawiedliwość jestem wyczulona), dlatego swoją wiare postanowiłam skupić tylko na Bogu, który jest wspólny dla wszystkich (Żydów, Hindusów, Arabów, Chrześcijan i niewierzących) oraz żyć w zgodzie z własnym sumieniem (kierować się dobrocią). Mam pytanie, jak możesz tak bezkrytycznie wierzyć w to co pisze Koran? Jaką masz pewność, że Księga pochodzi od samego Boga, skoro kobieta nie jest traktowana na równi z mężczyzną(masz być uległa, posłuszna, chodzić zakryta, w niektórych krajach arabskich nie możesz samodzielnie wychodzić z domu,a mężowi wolno ), choć podobno zapewnia o równości? Czy człowiek nie jest szczęśliwy tylko wówczas, gdy jest w pełni wolny( żyje w zgodzie z własnym sercem), a nie podporządkowany? Czyżby kobieta o której mowa w Koranie była upośledzona?
Mysle, ze jest to jedno z wazniejszych zagadnien. Stosunek do kobiet. Czy traktowanie kobiety na rowni z mezczyzna jest sprawiedliwe wzgledem kobiety? Mezczyzni roznia sie od kobiet. Maja inna psychike, inna wytrzymalosc, choruja na inne choroby. Maja tez inne zadania. Allah jako tworca czlowieka wie o tym i to uwzglednia. Nie wymaga od kobiet tego samego czego wymaga od mezczyzn. Mysle, ze cale nieporozumienie bierze sie ze skrotu myslowego, ze rownosc = sprawiedliwosc, a przeciez tak nie jest. Kotlet, ktory moze byc dobry dla przedszkolaka, nie bedzie odpowiedni dla polrocznego brzdaca i odwrotnie. Sprawiedliwie, oznacza wlasnie odpowiednio, a nie rowno. Bycie ulegla i posluszna, jak to nazwalas nie jest tym samym co nie posiadanie wlasnego zdania, przekonan czy opinii. Jest po prostu uznawaniem meza za glowe rodziny, kogos kto podejmuje ostateczna decyzje i kto ponosi za te decyzje odpowiedzialnosc. Jako, ze rodzina jest podstawowa komorka spoleczna (to ze szkoly, he, he)ktos tej komorce przewodzic musi, inaczej bedzie balagan;) Co do chodzenia zakryta, to ja osobiscie w ogole nie rozumiem gdzie jest tu problem. Nigdy w zyciu odkryta nie chodzilam i nie wyobrazam sobie tak chodzic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Urszula
W ten sposób owszem, uznaje sie, ze kobieta różni się od mężczyzny, co jest prawda. Ale za to przyjmmuje się również, że każda kobieta jest taka sama! Jedna z druga i trzecia takie same potrzeby, charakter... Moim zdaniem ,to zabiera osobowosc. jak tu mowic o indywidualnosci w gromadzie takich samych burek? Czy indywidualizm jest zły?
OdpowiedzUsuńJest to dla mnie kompletnie nie do pojecia, chociaz tyle razy staralam sie to zrozumiec. Dlaczwego muzyka jest zla? nie wyobrazam sobie zycia bez niej, nie widze w niej nic zlego i pojecia nie mam dlaczego ma byc grzechem lub jakims powodem do niego. Nie wyobrazam sobie zyc bez twarzy, zamkneta w domu, nie mogąca miec znajomych, spotykania w gronie przyjaciol (mieszanym) wychodzenia zakryta, jakbym wstydzila sie sama siebie, jakbym przepraszala za to, ze jestem kobieta. absurd! A juz najwiekszym oksymoronem, zarówno chrześcijaństwa, islamu jak i judaizmu jest przekonanie, ze wielki, wspanialy, milosierny Bóg, nasz ojciec, jest skłonny za byle postepek skazac nas na wieczne meki. Jak to mozliwe?
Haba
Ale w Europie, w Polsce kobiety i mężczyźni nie są też tak samo traktowani. Pomijając fakt, że mężczyźni wykonują cięższe prace fizyczne (górnicy, budowlańcy), to wielokrotnie też częściej zajmują wyższe stanowiska w pracy niż kobiety. Przecież w naszej kulturze (to znaczy europejskiej) przez długi czas kobieta miała siedzieć w domu i wychowywać dzieci. I to też było "sprawiedliwe"?
OdpowiedzUsuńPoza tym nie chodzi nawet o podział prac, ale też o seks. Czasem mam wrażenie, że facetowi wolno przeskakiwać z kwiatka na kwiatek (wiele osób przymyka na to oko), a kobiecie coś takiego nie ujdzie. Z jednej strony to niesprawiedliwe, ale z drugiej strony to kobieta zostaje sama z dzieckiem, a nie mężczyzna. Ale nie o tym temat.
Tak, ale to jest jej wybór. No i nie zaprzeczysz, ze sytuacja kobiet ulegla zmianie. juz nie mowiac o tym, ze np. w sprawach rozwodowych dzieci czesciej zostaja przy matce.
OdpowiedzUsuńHaba
"A juz najwiekszym oksymoronem, zarówno chrześcijaństwa, islamu jak i judaizmu jest przekonanie, ze wielki, wspanialy, milosierny Bóg, nasz ojciec, jest skłonny za byle postepek skazac nas na wieczne meki."
OdpowiedzUsuńJa jestem katoliczką i napiszę Ci jedno sami skazujemy się na wieczne męki nie chcąc wybaczyć sobie i innym, a nie Bóg. Albo nie znasz wystarczająco Biblii albo źle ją interpretujesz. A co mówisz w "Ojcze nasz"?
Witaj Habo, mam pytanie: czy Ty jestes autorka pierwszego komentarza - tego w poscie?
OdpowiedzUsuńTak, mysle, ze kolejnym bledem oprocz tego, ktory wskazala Urszula jest skrot myslowy rownosc=jednakowosc. Kobieta i mezczyzna jednakowi nie sa, wiec traktowani sa podlug ich roznej natury.
Habo, mysle, ze za daleko wybiegasz z tym przyjeciem jednakowosci wszystkich kobiet, zabieraniem osobowosci i zakazem indywidualizmu. Spokojnie. Islam to zbior ogolnych nauk dla ludzi, wiec musi do nich podejsc ogolnie, wszystkich traktowac sprawiedliwie, wiec nakazy, zakazy sa skierowane do wszystkich. Jest jedynie rozroznienie miedzy plciami a to z ww wzgledu. I tak samo, jesli cos jest nakazane, zakazane w obrebie plci to dla wszystkich jej przedstawicieli. Nie wiem, czego oczekujesz, ze Bog objawi Ksiege specjalnie dla kazdego czlowieka? Kobiety ogolnie maja pewne cechy wspolne ich naturze, nikt nie mowi o tym samym charakterze, potrzebach, nie przesadzajmy. Burki islam nakladac nie kaze, twarzy zaslaniac nie musisz (wg wiekszosci uczonych nie jest to obowiazek), spokojnie. Odnosnie ubioru sa pewne wytyczne i poki sie ich trzymasz, twoim jedynym wyjsciem nie jest afganska burka, czy saudyjska czarna abaja ;)
"Nie wyobrazam sobie zyc bez twarzy, zamkneta w domu, nie mogąca miec znajomych, spotykania w gronie przyjaciol (mieszanym) wychodzenia zakryta, jakbym wstydzila sie sama siebie, jakbym przepraszala za to, ze jestem kobieta. absurd!"
A nawet gdybys sobie zalozyla zaslone na twarz, to czy juz jej nie masz??? Probowalas kiedys zalozyc taki stroj? Wiesz, jak sie w nim czujesz? Powyzsze jest niczym innym jak fantastycznym przykladem mitu o muzulmankach rozpowszechnionym w swiecie zachodnim :-) i w sumie fajnie, ze te "kwiatki tu wychodza", po to min jest blog.
Ja zamknieta w domu nie jestem, islam mi wychodzenia nie zabrania, bo wiem, gdzie ide i co mi przystoi kiedy wychodze a co nie, mam mase znajomych, z facetami kolegowac sie po prostu nie mam potrzeby ani ochoty (uwierz mi, wiele nie tracisz wykluczajac ich z kolka, hehe, zart!), wychodze zakryta nie dlatego ze wstydze sie siebie, tylko dlatego, ze chce zadowolic mojego Stworce, raz; dwa, bo czuje sie wolna od spojrzen i komentarzy plci przeciwnej. Jesli chodzi zas o sam wstyd przed innymi wzgledem odslanianego obszaru ciala, to jest to kwestia umowna i ma po prostu rozne granice, bo czy Ty bys sie nie wstydzila przejsc ulica nago? Wiec jakby czlonkini jakiegos afrykanskiego plemienia chodzaca na codzien jedynie w krotkiej spodniczce z lisci powiedziala Tobie - ubranej w dzinsy i bluzke zakrywajaca biust, ze wstydzisz sie byc kobieta jakbys za to przepraszala - co bys odpowiedziala?
Ad oksymoronu - jaki postepek masz na mysli? Jesli chodzi o islam, to radze zapoznac sie ze wszystkimi przymiotami Boga, jest ich 99, nie 3.
Ad muzyki innym razem insza Allah.
Ja myślę, że należy najpierw zdobyć wiedzę na temat tego, za co Bóg skazuje ludzi na wieczne męki. Mi trudno byłoby wierzyć, że po śmierci nic nie ma, albowiem jak mogłyby ujść na sucho całe zło i krzywdy jakie wyrządzają ludzie (jeśli kara za nie nie zostanie im wymierzona na ziemi, oczywiście)? To co, można sobie odpuścić, kraść, mordować, gwałcic, prostytuować, chlać na umór i zabijać po pijaku prowadząc, i tak nic??? Bo może nikt nie złapie tutaj na ziemi za rękę...? COME ON, jak to mówi moja trzyletnia córka... No ale, każdy wybiera własną drogę, i wierzcie sobie Państwo w to, co chcecie. Ja wybrałam swoją, i jest mi z tym bardzo dobrze. Alhamdulilaah.
OdpowiedzUsuńAha, BTW: ja nosze saudyjska abaje, zasłaniam twarz, większość dnia spędzam w domu (albowiem mam dwójkę małych dzieci), choć wypadam z nimi do parku, na zakupy. I nie sądzę, aby mnie moja abaja czy niqab ograniczały, umniejszały mą wartość... Czy tak naprawdę wartość człowieka poznaje się po naszym wyglądzie... Indywidualność odbiera? Z zewnątrz tak, ale przecież pod abają jestem JA, istota ludzka, niegłupia, z którą można pogadać, pośmiać się, no wódki się nie wypije, ale i bez niej może byc przyjemnie haha. :-)
OdpowiedzUsuńHebo, polecam może lekturę mego bloga Arabia Saudyjska. Znajdziesz w polecanych, może trochę najpierw poznasz życie muzułmanek, z nami porozmawiasz, a potem będziesz wysnuwać wnioski. Zważ, że muzułmanki są obywatelkami świata, i nie ograniczają się tylko do mieszkanek Arabii Saudyjskiej....
"Tak, ale to jest jej wybór. No i nie zaprzeczysz, ze sytuacja kobiet ulegla zmianie. juz nie mowiac o tym, ze np. w sprawach rozwodowych dzieci czesciej zostaja przy matce."
OdpowiedzUsuńOwszem to, że dziecko pozostaje przy matce to jest jej wybór, bo w sumie to może oddać je do adopcji. Nie wspominam o aborcji, która w Polsce jest dozwolona tylko w kilku przypadkach. Ale pamiętajmy o tym, że kobieta jeśli nawet odda dziecko do adopcji to wcześniej jest w ciąży przez 9 miesięcy. A jeśli nawet usunie ciążę, to później może mieć zespół poaborcyjny. Poza tym "przerwanie pierwszej ciąży w życiu kobiety prowadzi po częstszych poronień samoistnych (38% przypadków)" (Wikipedia). Ale nie o tym jest ten temat.
Ja jestem katoliczką i też czasem mam wątpliwości, co do tego co głosi Kościół, ale wierzę w Boga. Wiem, że Jezus żył (są na to dokumenty historyczne, nie tylko Biblia), chociaż czasem mam wątpliwości czy wszystko o Nim jest prawdą.
"Czy człowiek nie jest szczęśliwy tylko wówczas, gdy jest w pełni wolny(żyje w zgodzie z własnym sercem), a nie podporządkowany?"
A co masz na myśli pod zwrotem w pełni wolny. Dla mnie wolność znaczy podejmować samemu wybory, decydować, robić coś, ale nie raniąc kogoś innego. Jak kogoś się krzywdzi to nie jest wolność. Moją wolność wyznacza wolność drugiego człowieka.
"Ale za to przyjmmuje się również, że każda kobieta jest taka sama! Jedna z druga i trzecia takie same potrzeby, charakter... Moim zdaniem ,to zabiera osobowosc. jak tu mowic o indywidualnosci w gromadzie takich samych burek? Czy indywidualizm jest zły?"
OdpowiedzUsuńHaba co do abai to myślę, że bardzo powierzchownie do tego podeszłaś. A może ta indywidualność w ubiorze w Europie zabiera osobowość? Ktoś ocenia mnie po tym jak wyglądam. To, że jestem biedniej ubrana, nie mam wyglądu miss, sprawia, że nie warto ze mną rozmawiać.
EsterVeronic, wielkie dzieki za dwa ostatnie komentarze! Szczegolnie za ostatni!
OdpowiedzUsuń"Mam pytanie, jak możesz tak bezkrytycznie wierzyć w to co pisze Koran? Jaką masz pewność,że Księga pochodzi od samego Boga"
OdpowiedzUsuńNo właśnie... od tego trzeba by zacząć. Myślę, że większość z nas, muzułmanek-konwertytek zadawała kiedyś podobne pytania... Dlatego zgłębiłyśmy naszą wiedzę na temat Koranu. To nie jest temat na jeden komentarz, bo dowodów na prawdziwość Koranu (jako Słowa Boga) jest tak wiele, tak różnych (różnego rodzaju), że potrzeba troszkę więcej czasu niż minuta czytania komentarza ;-)
Jednak kiedy już przekonałyśmy się, że Koran rzeczywiście słowem Boga być musi, a jednocześnie głęboko wierzymy w Boga, znamy sens naszego życia (i bynajmniej nie jest nim ciągła zabawa i zaspokajanie swoich potrzeb), świadomie zdecydowałyśmy się zostać muzułmankami (czyli poddanymi woli Boga Jedynego), to jak możemy nie przyjmować Jego Słów i krytykować je? To byłoby nielogiczne...
"skoro kobieta nie jest traktowana na równi z mężczyzną(masz być uległa,posłuszna,chodzić zkryta, w niektórych krajach arabskich nie możesz samodzielnie wychodzić z domu,a mężowi wolno ?), choć podobno zapewnia o równości?"
ta kwestia jest tak często poruszana przy różnych okazjach, że aż się dziwię takiemu sposobowi myślenia... Zresztą w powyższych komentarzach wystarczająco dużo zostało powiedziane, tak że... Wydaje mi się, że gdybyś była mężczyzną, wymieniłabyś inne "ale", wynikające z obowiązków mężczyzny i próbowała pokazać, że jest to "niesprawiedliwe".
"Czy człowiek nie jest szczęśliwy tylko wówczas, gdy jest w pełni wolny(żyje w zgodzie z własnym sercem), a nie podporządkowany?"
Nie, nie jest szczęśliwy tylko, gdy jest w pełni wolny, nie podporządkowany. Nie zawsze. Możesz być wolna, robić co chcesz i być bardzo nieszczęśliwa, gdyż i tak nie znajdziesz swojego miejsca na świecie, sensu życia... Z tego właśnie powodu wiele sław odebrało sobie już życie, mimo "wolności" i totalnego braku podporządkowania komukolwiek. Natomiast wiele muzułmanek jest BARDZO szczęśliwych, mimo (a może właśnie DZIĘKI) podporządkowaniu - podporządkowaniu się Bogu, Jego nakazom (i zakazom). I nie odbierają tego jako jakąkolwiek formę ograniczenia... Wręcz przeciwnie. W tym odnajdują swoją wolność. Potrafią się odnaleźć (w rodzinie, społeczeństwie), dostrzec prawdziwy sens życia, czerpać radość ze swoich praw (danych od samego Boga), cieszyć się ogromnym szacunkiem, być docenionymi (za swoją osobowość, inteligencję, nie za długie, opalone nogi, czy świetną figurę).
---------
nie wiem, czy kolejny post jest tego samego autorstwa, ale i tu się nie mogę nadziwić...
"Ale za to przyjmmuje się również, że każda kobieta jest taka sama! Jedna z druga i trzecia takie same potrzeby, charakter..."
Ale kto i gdzie przyjmuje? Islam? Koran? W którym miejscu? Właśnie w islamie jest miejsce na różnice charakteru i potrzeby... Prosty przykład (pierwszy, jaki mi się nasunął) to prawo do utrzymania... Kobieta-muzułmanka nie musi pracować. Nie znaczy to jednak, że nie może. Jeśli chce, ma takie prawo, choć i wtedy nie jest odpowiedzialna za utrzymanie siebie czy rodziny (aż dziwne, że mężczyźni nam tu nie protestują, że muzułmanie biedni, nierówno traktowani, muszą harować, podczas gdy kobiety mogą odpocząć, hehe). Tak więc jedna kobieta, domatorka, wybierze wyłącznie dom i rodzinę, druga, która jest w stanie pogodzić to z pracą - ma takie prawo. Zatem nie jest krzywdzące dla żadnej z nich, że obowiązku pracy nie ma, aczkolwiek gdyby takowy był, byłoby to krzywdzące dla tej, która chętnie z pracą by się pożegnała ;-)
"jak tu mowic o indywidualnosci w gromadzie takich samych burek?"
Proste, mówić o jej niepowtarzalnej osobowości, która dzięki ukryciu wdzięków jest lepiej dostrzegana, bo człowiek nie skupia się na powierzchowności, wyglądzie, itp. Poza tym i na zewnątrz różnorodność - hidżaby, niqaby, burki... różne kolory, fasony...
"Nie wyobrazam sobie zyc bez twarzy, zamkneta w domu, nie mogąca miec znajomych, spotykania w gronie przyjaciol"
Ja też :-) Jednak będąc muzułmanką twarzy nie straciłam. Co prawda sama nie zakrywam, ale uważam, że kobiety zakrywające twarze wcale ich nie tracą... po prostu je chronią. Nie wiem, kto czuje się gorzej, czy kobieta, która z dumą nosi niqab czy burkę, czy też przypadkowi przechodnie, których czasem aż korci, żeby zobaczyć jak ta kobieta wygląda ;-) A tu guzik, zarezerwowane dla wybranych ;-)
Z domu wychodzę, islam mi tego nie zabrania, podobnie jak nie zabrania mi posiadania przyjaciół (kobiet, a także mężczyzn spośród mahram, gdyż brat czasem może być lepszym przyjacielem, niż obcy mężczyzna). Poza tym, powiem Ci szczerze, nie wierzę w przyjaźń damsko-męską na dłuższą metę pomiędzy obcymi sobie mężczyzną i kobietą; nie w taką, jaka potrafi połączyć dwie kobiety. I wcale a wcale nie brakuje mi męskiego towarzystwa. Nie da się czegoś ocenić, jeśli się tego nie pozna, nie spróbuje... Z naszej perspektywy (muzułmanek) ta kwestia wygląda inaczej, nie dlatego, że ślepo upieramy się przy jakiejś abstrakcji, którą ciężko sobie wyobrazić, ale dlatego, że na własnej skórze odczuwamy jak to jest, mamy porównanie i... czasem okazuje się, że coś, co na pierwszy rzut oka wydaje się trudne czy niezbyt fajne, tak naprawdę okazuje się czymś świetnym (czego wcześniej nie dostrzegałyśmy).
"Czasem mam wrażenie, że facetowi wolno przeskakiwać z kwiatka na kwiatek"
oj, nie wolno, nie wolno... (jeśli nadal mówimy o islamie)
"ale z drugiej strony to kobieta zostaje sama z dzieckiem, a nie mężczyzna"
czy to także przejaw dyskryminacji kobiet???
Pozdrawiam
Monika
Jak pisze sama autorka pytania - "w niektórych krajach arabskich nie możesz samodzielnie wychodzić z domu,a mężowi wolno ?" - no więc właśnie: w niektórych krajach arabskich, a nie w islamie - ponieważ to, że kobiety są czasami ograniczane przez swoich mężów/zasady panujące w danym kraju, to - niezależnie od religii (bo zdarza się to nie tylko wśród muzułmanów)- nie wynika z ograniczeń religii, ale z ograniczeń jakie mężczyźni nakładają na kobiety. Owszem to islam nakazuje kobiecie odpowiedni ubiór, a nie mąż, ale tkwi w tym wielkie dobro. Ludziom, którzy pytaja jakie? - odpowiem tylko (bo cała reszta argumentów została już wiele razy przytoczona) - że np moja mama, ateistka w 200%, widzi wiele dobrego w hijabie, jako całym stroju muzułmanki. Natomiast zakaz prowadzenia przez kobiety samochodów, zakaz kształcenia się, kompletny zakaz samodzielnego wychodzenia z domu - to są zakazy, które na kobiety nakładają mężczyźni - czy to pod postacią męzów czy głów państwa itp. Ale i to, ze maz nie pozwala zonie samej wychodzic z domu, nie oznacza automatycznie, że ją unieszczęśliwia - poprostu on załatwia sprawy rachunkowo-urzedowe i wychodzi do pracy, a gdy wraca - wchodza razem - park, restauracja, odwiedziny rodziny,zwiedzaniem zakupy czy podwiezie ja do kolezanki, do fryzjerki itd. Ja w ogole nie wychodze z domu sama, bo fakt mąż mi nie pozwala, ale mam wszystko czego potrzebuje, zabiera mnie tam gdzie sobie zycze i jesli czegos mi brakuje to mojej rodziny i fajnej babki do pogadania, ale to nie on mi zabrania miec tu kolezanki, to ja nie potrafie, czy nawet nie chce nawiazywac tu bliskich znajomosci.
OdpowiedzUsuńDziękuję za mądre komentarze Pani Urszuli, która pisze m.in.: " Mysle, ze cale nieporozumienie bierze sie ze skrotu myslowego, ze rownosc = sprawiedliwosc, a przeciez tak nie jest. Kotlet, ktory moze byc dobry dla przedszkolaka, nie bedzie odpowiedni dla polrocznego brzdaca i odwrotnie. Sprawiedliwie, oznacza wlasnie odpowiednio, a nie rowno." - świetne i bardzo trafne spostrzeżenie.
Gdyby też ludzie, którzy z takim uporem atakują w islamie fakt, że to mężczyzna jest wybrany przez Boga do bycia głową rodziny, podejmowania ostatecznych (bo wszystko może omawiać z żoną) decyzji, prowadzenia sprawy na zewnątrz domu - no więc, gdyby ci ludzie pomyśleli ile złego(oczywiście nie zawsze i nie samo zło, ale wystarczy się rozejrzeć wokół) wynika z faktu, że kobiety pracują tyle samo, albo więcej, niż mężczyźni, że więcej zarabiają, że nie ma w domu autorytetu - to może przestaliby dopatrywać się takiej krzywdy i nieszczęścia muzułmanek w fakcie, że islam zaleca, by to mąż utrzymywał rodzinę, a kobieta zajmowała się domem - ja osobiście bardzo chciałam nie pracować, skupić się na domu, na dzieciach, na rozwoju duchowym, rozwijaniu swoich zainteresowań - stało sie inaczej,pracuję, bo tak się potoczyły okoliczności, lubię swoją pracę (pracuje zdalnie w firmie w Polsce, tj. przez internet), ale - proszę mi wierzyć - naprawdę nasze małeństwo nie wychodzi na tym najlepiej i ja sama też nie. To, że islam nakłada na mężczyznę obowiązek utrzymywania domu itd - ma wyłącznie dobre strony i nie jest rownoznaczne z tym, że kobieta NIE MOZE pracować, NIE MOŻE się edukować itd. I powtarzam - jeśli tego nie robi to albo sama nie chce, albo mąż jej nie pozwala i to niekoniecznie mąż muzułmanin.
I jeszcze do Haby - ja bardzo sobie wypraszam :P - noszę abaje, zasłaniam twarz i w ogóle nie uważam, że pozbawia mnie to indywidualności, charakteru, bo jak już pisały poprzedniczki: nie od stroju zależy kim się jest. Poza tym - co mnie obchodzi co myśli o mnie przepływający tłum? Czy pomyśli, że się zlewam czy, że się wyróżniam - jaka to różnica? Przynajniej nie jestem - o czym mądrze wspomniała Ester - oceniana po wyglądzie. Z mojego stroju jestem dumna, czuję się bezpieczna, samo dobro z niego płynie, a jaka jestem, jaką mam wartość, charakter, gust -wiedzą najbliżsi mi ludzie - rodzina, znajomi, siostry w islamie, współpracownicy. Poza tym - fakt, ze mozna przez internet prezentować swoją wiedzę, punkt widzenia, dyskutować, polemizować przeczy temu, ze kogo nie widać, ten nie istnieje (nie ma twarzy, indywidualności):P. Przeciwnie, lepiej sie toczy rozmowe, bo nikt nikomu nie wchodzi w slowo ;-) i - nikt sie nie dekoncentruje powierzchownością drugiej osoby.
Dodam, że muzułmanki, ktore twarzy nie zasłaniają i nie chodzą w klasycznej czarnej abai, ale nadal przestrzegają należycie zasad zasłaniania się - ubierają się tak różnorodnie, z taką fantazją, że zdecydowanie każda z nich podkreśla swym strojem swoją indywidualność i preferencje.
Mamo Ammara
OdpowiedzUsuńDobrze. Wedlug islamu mezczyzna jest glowa rodziny i koniec tak? Kobieta moze pracowac lub nie. Wiadomo rodzi dziecko, wychowuje je i tak dalej. Tak samo jest na calym swiecie bo niestety facet w ciazy byc w zaden sposob nie moze:-) A co sie dzieje jak juz to dziecko jest na swiecie, odchowane i kobieta wraca do pracy bo chce to raz, ale takze albo przede wszystkim dlatego, ze ma poprostu glupiego meza? maz nie potrafi zarobic wystarczajacej ilosci pieniedzy, zeby utrzymac sowja rodzine, jest niezaradny zyciowo? ta kobieta wraca do pracy jest inteligntna i szybko awansuje, zaczyna zarabiac duzo wiecej niz maz, bo on na tym samym samym stanowisku jest od lat. I tak dobrze, ze go tam trzymaja:-) no i co teraz? Czy on nadal jest glowa rodziny tylko dlatego, ze przepraszam za wyrazenie ma to cos w majtkach, a ona nie? Prosze mi powiedziec czy przytoczony przyklad nie ma prawa istniec? Czy wszyscy mezczyzni sa madrzy, zaradni zyciowo, sa w stanie sprostac wyzwaniom w pracy zawodowej? Czy w kazdym malzenstwie to mezczyzna jest lepiej wyksztalcony od zony i co za tym idzie to on zarabia wiecej bo ma lepsza posade? no wlasnie co jesli zona ma meza, ktorego przewyzsza inteligencja, wyksztalceniem czy powinna przestac awansowac i wybrac prace w ktorej zarabia mniej od meza bo to on w koncu jest glowa rodziny?
co jesli zona ma lepsze wyczucie jesli chodzi o inwestowanie ich pieniedzy, radzi sobie duzo lepiej w kwestiach finansowych i ogolnie zyciowych lepiej niz maz? dodajmy jeszcze, ze rozwod nie wchodzi w gre bo kocha go na zaboj i jest szczesliwa, madrzejsza zona swojego meza.
dlaczego uwazasz, ze zona nie moze byc autorytetm w rodzinie i ta rola jest tylko i wylacznie dla mezczyzn?
Natka
Pani Natko, wszak pytanie nie jest skierowane do mnie, ale pozwolę sobie zauważyć, że nikt nie zabrania Pani zarabiać więcej niż mąż, ani też inwestować w żaden sposób swoich pieniędzy. Mało tego, w islamie, pieniążki zarobione przez kobietę są do jej wyłącznej dyspozycji, może zrobić z nimi co chce, a mąż nie ma prawa ręki po nie wyciągać. Jeśli będzie chciała dołożyć się do życia, jest to jej dobra wola.
OdpowiedzUsuńPisze pani o sytuacji, gdzie żona musi pracować, bo ma po prostu głupiego męża ;) Nie wiem, czy któraś z nas przy wyborze męża kieruje się takim kryterium, by był on głupi i niezaradny ;) Jeśli jednak tak się zdarzy, jeśli mąż na przykład nie lubi (nie potrafi) podejmować decyzji, to po prostu "jego decyzją" będzie to, co podpowie mu żona ;) Bo z pewnością zwróci się wtedy do niej o radę. Zresztą nawet jeśli jest mądry i zaradny, w dobrym tonie jest, by konsultował swoje decyzje z żoną, tak jak robił to nasz Prorok (pokój z nim).
Czy to takie straszne przyznać mu prawo do bycia "głową rodziny"? A czy słyszała Pani powiedzenie, że mężczyzna jest głową, a kobieta szyją? ;)
własnie maiałem zamiar napisac o szyji która kreci głową, ale koleżanka mnie ubiegła ;-), cóz kazy normalny facet którego zona zarabia wiecej niz on bardzo by się cieszył podobna sytuacja mam nadzieje jest odwrotnie. prawda jest taka nawet w naszej kulturze (czyt. zachodniej) że to kobieta jest ta ostatnia instancją, kótra o wielu sprawach ma ostatnie słowo. I czy islam czy kultura zachodnia to wy jestescie tą szyją i nic tego nie zmieni
OdpowiedzUsuńPani Natko,
OdpowiedzUsuńmoj punkt widzenia jest następujący: wg mnie mężczyzn "Zachodu" można podzielić (poza wyjątkami oczywiście)z grubsza na dwie kategorie:
1) mężczyźni, którym brak zaradności, są obibokami, nie potrafią utrzymać rodziny, itd - ponieważ wiedzą, że istnieje bardzo duże prawdopodobieńśtwo, że ich przyszła żona to zrobi, więc spoczywają na laurach, uciekają od odpowiedzialności, zwalniają się z obowiązku samorozwoju, edukacji itp. W Polsce znam wiele takich małżeństw, gdzie to kobieta ma dwa fakultety i 100 kursów ukończonych, zna 2 języki i ciągle się rozwija., a mąż - w najlepszym wypadku - ma wykształcenie wyższe, brak znajomości języka, a w gorszym - skończone liceum/technikum, może ma prace (ciagle to samo stanowisko, żadnych perspektyw), a moze ciągle siedzi w pośredniaku, albo i tam nie dociera - wybiera fotel, nie ma dla niego pracy - bo, jak twierdzi, nikt go nei docenia, a na budowe nie pojdzie - za wysoko się ceni. Nie rozwija się, zwalnia się od odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość, bo i po co ma się 'napinać'? Przeciez ma ambitną żonę, która go wyręczy. Czy kobieta w takim zwiazku (jakze wolna - robi co chce, chodzi gdzie chce) jest szczesliwa, tak Pani uważa? Szczęśliwa, że wszystko jest na jej głowie? Bo najpewniej i dom i dzieci i zmartwienie jak utrzymać rodzinę i pogodzic z pracą i z rozwojem. Pamiętam, ze u mnie na 'osiedlu' takie kobiety bykly nazywane z litością "wielbładami" - wracają z pracy wieczorem, objuczone siatami z zakupami, z dziecmi odebranymi za późno ze świetlicy, uwieszonymi u płaszcza.
2 - mężczyzna równie ambitny jak kobieta - pną się oboje po szczeblach kariery, dobrze im się wiedzie finansowo, bo oobje zarabiają, ale - i pogarsza się, gdy pojawiają się dzieci - w tym przypadku dochodzić może (i dochodzi mogę sypać przykladami z rękawa w nieskończoność ;)) do próby sił, do zgrzytów - kto jest głową rodziny? kto jest osoba podejmującą ostateczne decyzje? Kto jest autorytetem? Ambitnu mężczyźni czują się przy ambitnej żonie zakompleksieni, sfrustrowani, zaczyna się rywalizacja (świadomie czy podświadomie). Poza tym mąż - bardziej lub mnie otwarcie - zarzuca zonie, ze za mało poswięca mu czasu, za mało czasu poświęca domowi, dzieciom - bo pracuje, bo sie rozwija - nie zabrania jej tego (rozwoju, pracy), ale w głębi nie jest z tego do końca zadowolony, czasami poprostu wybuchnie, albo jest zly 'nie wiadomo o co' - ale wiadomo o co jest zly, albo dlaczego wybucha: brak mu rodzinnej atmosfery, bo żona nie ma czasu jej stworzyć, nie mają czasu dyskutować, bo obooje gonią, nie mają czasu pobyc razem, bo gdy wracają z pracy - ona zajmuje się domem i dziecmi (on pomoze albo i nie pomoze), w glebi duszy (albo i na glos) daje upust swojemu rozgoryczeniu - przeciez zarabiam, moglibysmy się z tego utrzymać, po co ona pracuje? Dlaczego nie moze mi podac ciepłych kapci i obiadu, gdwy wracam styrany do domu itd. itp. Ona myśli z kolei, ze przeciez tak duzo pracuje, to czy on nie moze ruszyc się z fotela i zrobic mi raz kolacji. Błędne koło wzajemnych pretensji i żali - bardziej lub mniej uzewnętrznianych. Czy kobieta i mężczyzna są szczęśliwi w takim związku?
Oczywiście, że sa przypadki, gdzie oboje maż i zona pracują i rozwijaja się równolegle, nikt nie ma do nikogo pretensji, dzielą się obowiązkami domowymi i wychowawczymi - ale Pani Natko - spojrzmy prawdziw w oczy: ile jest takich przypadków?
Kategria mężczyzn jak ich Pani nazwała 'Glupich' (choc nie podoba mi sie to okreslenie - np niezaradny nie musi oznaczac glupi, no ale powiedzmy, ze są na świecie ludzi głupi) - wg mnie mądra kobieta nie wezmie sobie za maz glupiego faceta. Jesli tak sie stanie, bo z jakiegos powodu nie zorientuje sie przed slubem (maaalo prawdopodobne) - no to bedzie tyrac za oboje, albo sie z nim rozwiedzie. Mysle, ze glupi mezczyzna - raczej zwiaze sie z niemadra kobieta - i tak sobie beda zyc od pierwszego do pierwszego, bez wyskokow i fajerwerkow, bez oczekiwań, bez planu.
NO i teraz - jak to wyglada w krajach arabskich. Otóż w krajach arabskich na pewno zdarzaja się mężczyzni obiboki, lenie, nieambitni - i ci nie maja co liczyc na zone poprostu, bo Pani Natko, tu tkwi wlasnie zasadnicza roznica - kazdy mezczyzna wie doskonale, ze bedzie musial utrzymac swoja rodzine, dlatego wie, ze jak nie bedzie sie edukowac, nie bedzie sie rozwijac albo nie bedzie mial pracy, albo - bedzie mial prace gorsza, mniej platna. Nie ma takiej opcji, ze rodzna wyda kobiete za maz za faceta, ktory nie ma pracy, wyksztalcenia i pomyslu na zycie, zarabianie. Nie wszyscy oczywiscie maja studia wyzsze pokonczone, ale ci - sa na przyklad sprawnymi mechanikami, stolarzami, masarzami itd. NIE SLYSZALAM NIGDY o przypadku, ze jakas kobieta poslubila mezczyzne bez pracy. NIGDY. Ponad to - tu mezczyzna z wyksztalceniem zawodowym nie "startuje" do ozenku z kobietą z wyksztalceniem wyzszym. Nie ma (nie slyszalam) takich mezaliansow. Magister poslubia pania magister, albo pania z licenjatem, albo pania z wyksztalceniem srednim. Pan z wyksztalceniem zawodowym poslubia pania z wyksztalceniem zawodowym, srednim, albo podstawowym. Niektorzy mężczyźni nie chcą, by ich żony pracowały, mimo, że są wykształcone - chcą, by były paniami domu, roztaczały obiekę nad domowym ogniskiem - i takie warunki para omawia wcześniej. Są i tacy mężczyźni, którzy wręcz szukają żony, która pracuje lub ma widoki na prace (tj np. kształci się) - bo czasy nie są lekkie i co dwie pensje to nie jedna, ale - o czym wspomniała Monika - mężczyzna nie ma zadnego prawa do pieniedzy kobiety i to jest wyłącznie jej dobra wola czy dołoży swoje pieniądze do życia czy nie i to też para zwykle ustala wcześniej - i wyłącznie z inicjatywy kobiety (tj ona powie, ze chce pracowac, ze chce sie dokladac do zycia itd), bo meżczyzna prędzej by się tu zapadł pod ziemię niż zasugerował kobiecie, ze ma pracowac i dokładać się do utrzymania, a jak jej to powie, to raczej musi sobie iść szukać innej kandydatki na żonę - tu kobiety doskonale znają swoje prawa i obowiązki, przecież wyznacza je religia Boga, ktorego tak kochają. Jeśli kobieta wyrazi wolę współzarabiania i, o ile mężczyzna się nie sprzeciwi - wówczas wspólnie łożą na dom i dzieci, ale nie jest to coś co można zakontraktować, tj nie można zapisać w kontrakcie małeńskim, że oto kobieta zobowiązuje się do przekazywania swoich dochodów na życie. Z obserwacji wynika, że większość kobiet dokłada swoje pieniądze (zarbionie, podarowane jej przez rodzine itd) do życia - czasami całośc, czasami część - część odkładając, ale są i takie, które ze swojego - do brakującego chleba nie dołożą, bo sa przekonane, ze to jest wyłącznie problem ich męża, skąd pieniadze zdobyć.
Pozdrawiam,
Pani Moniko:-)
OdpowiedzUsuń"Czy to takie straszne przyznać mu prawo do bycia "głową rodziny"? A czy słyszała Pani powiedzenie, że mężczyzna jest głową, a kobieta szyją? ;)"
Straszne bo po co klamac jesli on ta glowa wcale tak na prawde nie jest.
Powiedzenie slyszalam i nigdy sie z nim nie zgadzalam:-) nie twierdze, ze w kulturze zchodniej wszystko jest cacy bron Boze. To powiedzenie jest tego przykladem. wedlug mnie to ktore jest "szyja", a ktore "glowa" jest nie wazne, dopoki sie wzajemnie uzupelniaja. Plec nie ma tu nic do rzeczy. Wydaje mi sie, ze byloby duzo wiecej szczesliwych malzentsw na swiecie gdyby maz i zona robili to co im wychodzi najlepiej bez wzgledu na plec. Czyli jesli zona jest lepsza w byciu "glowa rodziny" to nia powinna byc. Jesli nie - wtedy jest "szyja"
Co do wyboru meza, to roznie to jest u ludzi i nie dla wszystkich ma znaczenie to, czy maz jest zaradny czy nie. Mamo Ammara moze trudno Ci w uwierzyc, ale sa kobiety ktorym rola glowy rodziny jak najbardziej odpowiada. Nie ma dla nich znaczenia, ze maz ma gorsza pozycje zawodowa bo jest na przyklad wspanialym ojcem i czulym mezem.
Teraz co do krajow arabskich. No wlasnie te malzenstwa ustawiane, gdzie zona i maz musza miec pokonczone takie same szkoly i jeszcze najlepiej miec ten sam status spoleczny! Prosze Pani takie rozumowanie prowadzi do powstania kast wsrod spoleczenstwa. Czy to jest takie super?
Natka
"sa kobiety ktorym rola glowy rodziny jak najbardziej odpowiada. Nie ma dla nich znaczenia, ze maz ma gorsza pozycje zawodowa bo jest na przyklad wspanialym ojcem i czulym mezem"
OdpowiedzUsuńA ile jest takich kobiet? Ja wole wspanialego ojca, czulego meza i mezczyzne zaradnego, silnego przy ktorym czuje sie bezpiecznie (zaznaczam: nie jestem typem bluszcza), ale fakt, ze ktos za mniec cos zalatwi, rodzine utrzyma (jako mama dwojki malenkich dzieci nie jestem w stanie i nie mam ochoty zarabiac na czulego meza i rodzine) mi odpowiada.
Dla mnie sprawa jest jasna, Bog wyznaczyl nam okreslone zadania, mezczyznie bosowanie, kobiecie pomaganie mu w tym zadaniu. Wg islamu mezcyzna ma obowiazek byc czulym, dobrym mezem, dobrym ojcem i utrzymywac rodzine, zapewniajac jej mieszkanie, pozywienie, ubranie. Jak rowniez KONSULTOWAC z zonami w kwestiach dot. zycia rodzinnego, co jest zaprzeczeniem tego, ze ignorowac maja potrzeby zony (NIE) czy nie brac zdania czy potrzeb zony pod uwage (NIE).
Kwestia zrozumienia słowa "głowa rodziny". Bo patrząc na naszą religię jako CAŁOKSZTAŁT z łatwością można zauważyć, że nie ma w nim miejsca na relację "pan i służka", "ja tu rządzę, a ty słuchaj..." ;) Nie tak to należy rozumieć.
OdpowiedzUsuńPoza tym, jeśli się ma mądrego, odpowiedzialnego męża, który kieruje się zasadami islamu (bo chyba to zasady islamu są naszym tematem), naprawdę nietrudno odnaleźć się w roli "posłusznej żony" i przyznać, że to mąż jest głową rodziny. Co w tym złego? Czy w czymś mi to umniejsza? Czy to, że ma mnie bronić, chronić, utrzymywać, to coś złego i muszę z tym walczyć, wyrywać się do przejęcia od niego tych obowiązków? Dla mnie to taka walka po nic... Nie oznacza to bynajmniej, że mam siedzieć cicho, bez prawa głosu i zgadzać się bezkrytycznie na wszystko, co mąż wyrabia ;) Bo mam prawo, a nawet obowiązek go napominać, jeśli robi coś nie tak. Nie jak służka wobec pana, on źle robi, a ona mu przytakuje... Nie oznacza to też, że mam być na niższej pozycji w pracy, mniej zarabiać... Głowa rodziny to nie tylko ten, kto zarabia więcej ;)
Poza tym pokora to także pozytywna cecha w islamie (i nie tylko). A zbytnia duma do niczego dobrego nie prowadzi...
Dodam od siebie przyslowiowe 3 grosze. Jestem osoba, ktora z pewnych powodow osobistych dorastala w necheci dla plci meskiej i posluszenstwo mezczyznie czesto kojarzylo mi sie z upokorzeniem(przyczyna sa niezdrowe stosunki panujace miedzy moimi rodzicami, jest to typowa relacja pan wladca i usluzna, nie majaca nic do powiedzenia zona).Dzis jestem muzulmanka, w islamie czuje sie doskonale spelniona i nie mam dzieki Bogu zadnych problemow w relacjacj z moim mezem. Zawsze pyta mnie o zdanie, nie rozkazuje mi, a gdy czegos chce, prosi mnie o to, krotko mowiac w zaden sposob nie uwlaszcza mojemu poczuciu godnosci czy honoru(mimo jego nadwrazliwosci...) Potrafi jednak powiedziec stanowcze "nie" w niektorych sytuacjach(zdarzyla sie taka tylko raz), kierujac sie przy tym moim dobrem i religia.
OdpowiedzUsuńIslam jest religia dla kazdego, i z odrobina wysilku i czasu kazdy moze sie w niej doskonale odnalezc.Relacje malzenskie zaleza nie tylko od religii ale i od wlasciwego doboru osob (charakter, natura, aspiracje, inteligencja).
Osoba chcaca rzadzic druga,nie patrzac na jej zdanie i uczucia jest wg mnie dezpota, a islam na pewno nie zacheca do takiego traktowania wspolmozonki.
byla feministka, dzis szczesliwa muzulmanka
Drogi Anonimie z pierwszego posta.
OdpowiedzUsuńAutobiograficzny przypadek. W moim rodzinnym, katolickim domu nie ma pokoju w ktorym nie wisialby obraz Maryji badz Jezusa (pokoj z nimi). Zapytalam niedawno mame: czy jesli patrzy na mnie i na siebie, to zawnetrznie ktora z nas przypomina Maryje? Dluga szata i welon na glowie. Albo wezmy wizerunek Jezusa: moj tata czy raczej maz jest do Niego bardziej podobny? Broda, stroj... No wlasnie, dla gorliwego katolika to chyba powinien byc ideal- pokory, skromnosci, poboznosci a nie jakas 'wyzwolona', krzykliwa Doda.
Nieograniczonej wolnosci tak naprawde nie ma- jest tylko slowo, ktore kazdy moze inaczej zrozumiec. Podobnie jak 'sumienie'- w zgodzie z nim moze dzialac zlodziej czy bandyta, bo to JEGO wykoslawione sumienie.
My, muzulmanie jestesmy tak dumni i przywiazani do Koranu, poniewaz jego przeslanie nie zostalo stworzone przez czlowieka i jest odporne na zmiany czasu, mody, okolicznosci. Kobieta- muzulmanka czuje sie wolna, bo to ona sama przyjela zasady islamu i to one stanowia dla niej najwyzsza wolnosc.
Na koniec dodam tylko; katolicy zapewnie dokladnie znaja slowa Jezusa- "Temu, kto jest powodem zgorszenia tych najmlodszych zaprawde lepiej kamien mlynski do szyji uwiazac". Pytam wiec was, czy muzulmanka moze byc zgorszeniem dla innych??? Jesli tak- to jakim; jesli nie- to przestancie krytykowac a zacznijcie zazdroscic.
Przepraszam za literowke, mialo byc "despota" :)chcialam sprostowac, zeby sie ktos nie przyczepil do nieuctwa ;)
OdpowiedzUsuńbyla feministka, dzis szczesliwa muzulmanka
Pani Natko,
OdpowiedzUsuńpisze Pani: "Mamo Ammara moze trudno Ci w uwierzyc, ale sa kobiety ktorym rola glowy rodziny jak najbardziej odpowiada. Nie ma dla nich znaczenia, ze maz ma gorsza pozycje zawodowa bo jest na przyklad wspanialym ojcem i czulym mezem"
- nie jest mi trudno w to uwierzyc, ale po pierwsze sadze, ze przypadki, gdy maz godzi sie na sytuacje, w ktorej to zona ciagle jest w pracy, a on gotuje, sprzata i wychowuje dzieci - jest niezwykle rzadka (nigdy o takiej nie slyszalam, ew. o rownym podziale obowiazkow zawodowych i domowych - ze dwa razy w zyciu), poza tym zastanawia mnie czy pytala Pani mezow tych Pan, jak oni sie czuja majac gorsza pozycje zawodowa?;
- mozna byc czulym mezem i ojcem majac doskonala pozycje zawodowa i mozliwosc utrzymania rodziny - tego oczekuje od naszych mezow islam zreszta, a od nas - bycia czula matka i zona, dbajaca o ognisko domowe - ze sie powtorze: gdybym mogla dbac tylko o dziecko, dom i meza - byloby nam duzo lepiej i mi samej duzo latwiej;
- jak juz pisaly poprzedniczki - to ze maz jest glowa, panem domu nie oznacza, ze kobieta jest jego sluzaca, jest gorsza etc. - ja np w karcie pobytu mam wpisane w rubryczce zawod: Pani domu (bo pracuje w firmie w Polsce i tu sie to nie liczy - formalnie), a nie - "sluzaca" :P. Pan doomu i domu Pani :) - pan ma zapewnic byt, pani ma zadbac o dom, dzieci - ale to nie znaczy, ze ona nie ma np w domu nic do powiedzenia - we wszystkich arabskich domach, ktore znam blizej, maz oddaje kobiecie swoja pensje i to ona robi plany wydatkow, kontroluje rodzinny budzet, tak jest i w naszym domu - moj maz oddaje mi pensje, ja dorzucam swoja i ja wiem co trzeba poplacic, ile mozemy wydac na 'fajerwerki', co jest potrzebne. Wszystkie decyzje finansowe, orgganizacyjne,- podejmujemy w 100% wspolnie, czasami w czyms sie nie zgadzamy wiec nalizujemy argumenty, by rozwazyc co jest sluszniejsze.Wspolnie planujemy, wpsolnie marzymy. I tak jest - z tego co wiem - w wiekszosci arabskich domow, niezaleznie czy kobieta pracuje czy nie;
Pisze Pani: Teraz co do krajow arabskich. No wlasnie te malzenstwa ustawiane, gdzie zona i maz musza miec pokonczone takie same szkoly i jeszcze najlepiej miec ten sam status spoleczny! Prosze Pani takie rozumowanie prowadzi do powstania kast wsrod spoleczenstwa
Jakie rozumowanie, o czym Pani mowi ? Nie pisalam nic o statusie spolecznym - i nawet nie wiem co Pani ma na mysli. Malzonkowie NIE MUSZA miec pokonczonych takich samych szkol, ale zwykle to maz ma wyzsze niz zona wyksztalcenie, albo takie samo, nie slyszalam o przypadku ze kobieta ma wyzsze wyksztalcenie od meza, choc zdarza sie, ze on po licencjacie pracuje, a ona kontynuuje robienie magistra, bo np ma taka mozliwosc, a on - nie. Prosze mi powiedziec co tu prowadzi do tworzenia kast? Prosze mi tez powiedziec jak wiele jest takich zwiazkow w Polsce, ze ludzie dobieraja sie (zupelnie dobrowolnie) kompletenie rozjezdzajac sie poziomem intelektualnym, wyksztlaceniem? Znam pare takich przypadkow, gdzie kobieta po studiach poslubila pana po zawodowce, gdy prysnal pierwszy czar, okazalo sie, ze nie maja o czym rozmawiac, ze nie moga sie w niczym dogadac, ze maja zupelnie inne potrzeby i spojrzenie na zycie - bo chociaz oczywiscie wyksztalcenie nie determinuje wartosci czlowieka, to jestem zdania, ze wiekszosc ludzi z jakiegos powodu idzie, albo nie idzie na studia - pomijajac kwestie finansowe i rodzinne, i inne okolicznosci, ktore nie pozwolily komus skonczyc studiow - bo sa mniej inteligentni, bo im sie nie chce, bo ich to nie interesuje, bo nie podolaliby wyzwaniu. Co ciekawe znam wiecej przypadkow, gdzie maz jest lepiej wyksztalcony, a zona mniej - i wypelniaja sie swietnie.
Moge pisac i pisac - temat jest mi szcegolnie bliski, bo sama jestem w innej sytuacji, niz jak sadze wiekszosc muzulmanek. Ponad to mam wiele doswiadczen z otoczenia i rodziny w Polsce - obserwowanych i na wlasnej skorze odczutych przez cale zycie - tzn ze kazdy inny uklad nie funkcjonuje tak dobrze, jak ten o ktorym tu piszemy. I nawet, gdydby islam mowil inaczej, mialabym problem ze zmiana stanowiska, ale Bog jest tak nieskonczenie madry, ze nie moglby 'wymyslic' czegos mniej madrego.
Pozdrawiam,
Pozdrawiam i chyba koncze temat, bo fakt, ze MUSZE pracowac nie pozwala mi pisac tu tyle ile bym chciala, a dzisiejsze posty napisalam kosztem pracy, ktora bede musiala wykonac na jutro - kosztem snu. Czy nie lepiej byloby dla mnie, gdybym nie musiala pracowac?
No no, dawno takiej dyskusji nie widziałam :D.
OdpowiedzUsuńCzytuje wieleeee blogów i stron i otematyce muzułmanskiej, bo interesuje mnie ten temat. Cóz, przyznam bez bicia, wielu zasad nie rozumiem i zrozumiec nie jestem w stanie. Taka już jestem.
Sama chodzę do katolickiej szkoly (konkretnie niepublicznego liceum salezjańskiego) a mimo to, nie jestem katoliczką. Oczywiście, ochrzczono mnie itp. ale czy ot cos zmienia? Co wiecej, ludzie, któyum mówie, że nie jestem katoliczką (bo takową się nie czuje, nie uznaje nauki i zwierzchnosci kościoła) a jednoczesnie stwierdzam, ze jestme wierzącą. A mimo to, wierze. Wierze w jedynego Boga, po prostu. A i tak każda religia świata nie przyzna mi prawa do życia wiecznego. No, tak mi się przynajmniej wydaje. Bo nie wypełniam wszystkich przykazań żadnej z nich. Ostatnio usłyszałam, że póje od piekła, bo nie chodze do kościoła! PRzepraszam bardzo, skad ksiadz to wie? Ksiadz z Bogiem rozmawiał?
Kocham Boga, wierze, że on kocha nas i chce byśmy byli szczęśliwi. I nie chce, żebymy krzywdzili się wzajemnie.
Niby wiekszość religi tak wierzy prawda?
Czy iwec jestem złym człowiekiem, bo nie jestem chrześcijanką, muzułmanką, żydówką, buddystką itp?
Alicja
salam alaykum, odpowiedzi na komentarz p. Alicji prosimy umieszczac tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://muzulmanki.blogspot.com/2009/03/czy-jestem-zym-czowiekiem-bo-nie-jestem.html
Do wszystkich Pan wypowiadajacych sie wczesniej
OdpowiedzUsuńAle czy ja gdziekolwiek powiedzialam, ze bycie "szyja" oznacza zgode na wszystko co mowi "glowa", spelnianie kazdej jej zachcianki i bycie sluzka? chyba sie calkowicie nie zrozumialysmy w tej kwestii. relacja wladca-sluzacy jest patologia w kazdym malzenstwie. ja natomiast uwazam, jak juz pisalam wczesniej, ze to czy kobiet ma byc szyja czy glowa, powinno zalezec od tego czy jest lepsza w tym od jej meza i nie powinno byc zalezne od plci. nie powiedzialam rowniez, ze w takim wypadku maz ma przejac odpowiedzialnosc za wszystkie obowiazki domowe i zrezygnowac z pracy.
jeszcze do Umm Latify
"sa kobiety ktorym rola glowy rodziny jak najbardziej odpowiada. Nie ma dla nich znaczenia, ze maz ma gorsza pozycje zawodowa bo jest na przyklad wspanialym ojcem i czulym mezem"
""A ile jest takich kobiet? ""
Nie wazne ile ich jest wazne, ze sa. To, ze Pani czuje sie spelniona w byciu Pania domu czy byciu "szyja" nie znaczy, ze kazda kobieta bedzie czula tak samo.
Do bylej femistki
Przykro, ze miala Pani takie, a nie inne wzorce w rodzinie. Natomiast to, ze Pani maz traktuje Pania odpowiednio i calkiem inaczej niz Pani tata traktowal mame nie oznacza, ze robi tak bo jest muzulmaninem, a Pani tata nie. Jest poprostu dobrym czlowiekiem w przeciwienstwie do Pani ojca.
Islam jest religia dla kazdego? Pani wybaczy, ale jako chrzescijanka nie bede sie na ten temat wypowiadac i wstrzymalabym sie z takimi komentarzami na Pani miejscu. Blog jest odwiedzany przez duza grupe niemuzulmanow, ktorzy moga takie slowa zle odczytac.
Pozdrawiam wszystkie Panie
dyskusja byla przednia
Natka:-)
Nie wiele mi zostało do dodania w tej zaciekłej dyskusji, ale napiszę kilka słów z własnego życia. Też byłam zaciekłą feministką, która domagała sie równouprawnienia. Co myslę dziś? Islam dał mi odpoweidź na wiele nurtujacych mnie pytań i pozwolił na cieszenie się swoją kobiecością. Zaakceptowałam moją niepowtarzalną naturę, znalazłam mój sposób na życie i Allah mi świadkiem nigdy nie byłam taka szcześliwa. Jak to było w praktyce? Jeszcze kilka lat temu rządziły mną chore ambicje, podsycane modą, mediami i presją społeczną, według których kobieta powinna byc: piękna, wykształcona, amibitna, mieć pracę na pełnym etacie, robić dodatkowe kursy, w czas urodzić dzieci, nie zaniedbujac jednocześnie pracy, byc doskonałą żoną, matką i kochanką. Gdzie tu miejsce na własne potrzeby, na wolność? Biegałam jak szalona, z uniwersytetu do parcy, potem do domu, wieczorem na kursy, męża mijłam w drzwiach. Byłam wykończona, ciągle czymś zajęta, zła na czas, że tak szybko mi umyka, że znowu czegoś na czas nei zrobiłam, że ... można by w nieskończoność wyliczać. Ale najbardziej byłą zła na samą siebie, że nie potarfię powiedzieć głośnego NIE i żyć według własnych pragnień. Kiedy poznałam islam, uswiadomiłam sobie, że wcale nie muszę być we wszystkim super, a powinnam skoncentrowac się na rzeczach na prawdę ważnych. Ciężko mi było na początku zmienić styl zycia, bo gdzieś tam głęboko tkwiło przekonanie, że kobieta powinna na równi z mężczyzna pracować, robić karierę i byc niezależną. Ale w końcu się udao. A jak jest dziś? Pracuję, ale na pół etatu, choc jeszcze nie mam dzieci! Mam listę priorytetów i juz nie musze być we wszystkim super. Do wszystkeigo podchodze z dystansem, skupiam się na rzeczach które lubię, które daja mi radość. Rozwijam się, ale w tym co sparwia mi pzryjemność, mam czas, aby usiąśc i spokojnie przeczytać książkę, uczę się języków obcych, w tym arabskiego, mam czas na pracę w grupie kobiet muzułmańskich, spełnaim się w tym i cieszy mnie, że robię coś dla innych. Mój mąż wraca do domu i cieszy się, że na niego czekam: zadbana, uśmiechnięta, nie śpiesząca się donikąd.
OdpowiedzUsuńTo moje osobiste doświadczenia w temacie. I szczerze, żal mi tych wszystkich kobiet, które w imię "wolnośći" posiadają pełny etat, dzieci i dom na głowie. Wolę być wolna na mój właśny sposób. A co się tyczy mężów, to też z zycia wiem, ze wiele zależy od samej kobiety, jak się będzie ukłądała jej relacja z mężem. A dyskusje kto jest głową a kto szyją uważam za zbyteczną. Dla mnei najważniejszy jest szacunek i miłosć a kto wszystko inne jest kwestią do uzgosnienia.
Pzodrawiam,
Maryam
Ojejku pisze juz pod tym postem ostatni raz bo chyba juz zostalo wszystko powiedziane.
OdpowiedzUsuńWreszcie pojawila sie tu opinia z ktora sie zgadzam.
"A co się tyczy mężów, to też z zycia wiem, ze wiele zależy od samej kobiety, jak się będzie ukłądała jej relacja z mężem. A dyskusje kto jest głową a kto szyją uważam za zbyteczną. Dla mnei najważniejszy jest szacunek i miłosć a kto wszystko inne jest kwestią do uzgosnienia"
Dzieki Maryam:-)Dokladnie wszytko inne jest do UZGODNIENIA.
btw ja nie jestem femistka. mam wrazenie, ze niektore panie tak mnie tu odebraly.
pozdrawiam
Natka
"Islam jest religia dla kazdego? Pani wybaczy, ale jako chrzescijanka nie bede sie na ten temat wypowiadac i wstrzymalabym sie z takimi komentarzami na Pani miejscu. Blog jest odwiedzany przez duza grupe niemuzulmanow, ktorzy moga takie slowa zle odczytac."
OdpowiedzUsuńPani Natko...
Islam zostal objawiony dla wszystkich ludzi i nie wiem co moze byc tutaj zle odczytane.Co najwyzej moze sie pani ze mna nie zgadzac(i na pewno tak jest:), iz kazdy moze sie w nim odnalezc, to jest juz moja osobista opinia, wynikajaca z wiary w uniwersalnosc przeslania tejze religii i w wartosci, ktore ona promuje.
A czy chrzescijanie nie twierdza tego samego o chrzescijanstwie?iz zostal objawiony dla wszystkich ludzi swiata niezaleznie od rasy i nacji?
Tak jest wlasnie z islamem(dlatego tez napisalam ze jest to religia dla kazdego), co potwierdza Koran:
Dzisiaj udoskonaliłem dla was waszą religię
i obdarzyłem was w pełni Moją dobrocią;
wybrałem dla was islam jako religię.(5:3)
W Imię Boga
Miłosiernego; Litościwego!
Błogosławiony niech będzie
Ten, który zesłał rozróżnienie Swemu słudze,
aby był ostrzegającym dla światów!(25:1)
My posłaliśmy ciebie
tylko jako miłosierdzie dla światów!(21:107)
Mam nadzieje, ze tym razem mnie pani dobrze zrozumiala.
byla feministka,dzis szczesliwa muzulmanka
No dobra szanowne panie ale was poniosło w tej dyskusji :-)), ale miło było poczytać. I powiem jedno ISLAM JEST RELIGIĄ DLA KAŻDEGO!! UWARUNKOWANIA KULTUROWE CZY TEZ KULTURA I CHARAKTER POSZCZEGÓLNYCH LUDZI (tych brzydszych) to juz inna sprawa, znam kilka mieszanych małżeństw (muzułmanin- chrześcijanka) i tak partnerskich i kochających sie osób nigdy nie widziałem. Miło popatrzeć jak może wyglądać rodzina z prawdziwego zdarzenia. Pewnie i tam bywają wypaczenia tak jak u nas, ale ogólnie statystycznie rzecz biorąc jest podobnie. a cała reszta plotek i pomówień złych ludzi to czysty stereotyp.
OdpowiedzUsuńWow, coz za ciekawa lektura:-)
OdpowiedzUsuńJa tylko dodam od siebie: tez jestem muzulmanką, moj mąz jest palestynczykiem i jedynie powiem, ze u nas nigdy nie bylo jakichs problemow w relacjach mąż-zona - ja zawsze mialam wolna reke i wybor, ksztalcilam sie na kilku fakultetach, teraz pracuje (nie na caly etat, bo malenstwo w domu;-), moj maz ani mi nie zabrania, ani nie kaze pracowac, chce zebym robila to co mi daje szczescie i samospelnienie - fakt, nie musze placic za rachunki itp, ale czasem sie doloze, bo wydaje mi sie to bardziej sprawiedliwe, moj maz nie ma tez wszystkiego na swojej glowie, bo mu pomagam - to cos w urzedzie zalatwic, to cos kupic itp, w koncu on tez jest caly dzien w pracy i sie nie rozerwie, nie mam problemow z polaczeniem wszystkich swoich obowiazkow, bo i dom zadbany i dziecko i rozwijam swoje pasje - moze mam do 'zbicia' zbyt duzo energii, ale dzieki Bogu, hamdoullilah, ze ja mam i nie wyobrazam sobie tylko zajmowania sie domem. A i maz czesto mnie wyrecza i cos ugotuje i posprzata i wzajemnie sie uzupelniamy - kobieta w islamie ma wybor - chce to pracuje, nie chce to nie i nikt jej za to glowy nie suszy, nie wyzywa od kur domowych czy pracoholiczek, ktore nie maja czasu rodziny zalozyc. Prorok (sws) tez pomagal swoim zonom, a one jemu i to jest najlepszy dla nas-muzulmanow przyklad do nasladowania.
pozdrawiam, wa salam
anoshti
:)
OdpowiedzUsuńMiłe panie muzułmanki,
OdpowiedzUsuńRozwijacie swoje pasje, pracujecie, robicie to, co lubicie... A gdyby mąż powiedział NIE!? Bo mam wrażenie, że całe wasze życie jest podporządkowane właśnie mężowi. Jeśli jest miły, kochający, wyrozumiały, "światowy", to można Bogu dziękować i chwalić islam. Ale mógłby zgodnie z prawem tejże religii powiedzieć, że się na to nie zgadza, że macie siedzieć w domu, że to on jest panem sytuacji... Prawda? Muzułmanka nie powinna się w takiej sytuacji buntować.
Myślę że wszystkie muzułmanki na tym forum chcą przekonać nas że islam jest wspaniały i że one są szczęśliwe...Ja wierze że są bo wychowały się właśnie w takiej kulturze i tak jak europejki nie moga zrozumiec ich tak one nie moga zrozumiec nas.Każdy kto tu pisał ma racje po trosze.Chrzescijanki pisza że nie mogłyby być ograniczane a muzułmanki szczycą się tym że ich kultura pozwala kobiecie na uszanowanie własnego ciała i spokojne wychowywanie dzieci.To prawda że gdy europejki walczyły o równość z mężczyznami muzułmanki miały tę równośc dawno zagwarantowaną przez Koran,ale czemu tylko w teorii?Tak naprawdę prawa kobiet zapisane w Koranie SĄ LEKCEWARZONE I INTERPRETOWANE PRZEZ MĘŻCZYZN PO SWOJEMU, dla tego kobiety są bezkarnie bite bo który męzczyzna przejmowałby się że Allach zezwala na delikatne kary cielesne ale w BARDZO wyjątkowych sytuacjach,które nie moga pozostawic śladów na ciele,są tego uczeni od dzieciństwa patrzac na ojców że gdy kobieta krzywo spojrzy jest bita. Wiem też że nie można generalizować i mówić że wszyscy muzułmanie to fanatycy z klapkami na oczach bo w zachodniej kulturze w co trzecim domu mąż leje żonę ale wydaje mi się że różnica polega na tym że nasza kultura kategorycznie tego zabrania(religia też) a muzułmanie traktują to jako normę i nikt nie robi z tego checy chociaż islam mówi o traktowaniu kobiety z szacunkiem.Wydaje mi się że żyjąc w kulturze zachodniej kobieta nie musi być wyuzdana nosząc odkryte nogi i idąc z kolega na kawę do kawiarni.Poprzez brak ograniczeń może być jeszcze wierniejsza swojemu męzowi a wracając z takiego spotkania w kawiarni jej głowa może byc zaprzętnięta myślami o mężu ;).Muzułmanki nie potrafią tego pojać tak jak my nie możemy zrozumieć że czador(jak go zwał tak go zwał) nie jest wyrazem uciemiężenia tylko szacunku dla samej siebie,one czują się piękniejsze w chuscie niż bez.Chyba cheę powiedzieć że głupotą jest przekonywanie siebie nawzajem co jest lepsze dla kobiety i żadna z nas nie powinna tej drugiej "uszczęśliwiać" na siłę.Ja chociaż muszę pracować żeby pomóc mężowi utrzymać dom to cieszę się jednocześnie że mając swoje zdanie nie tylko mogę je wyrazić ale mogę być nieposłuszna mężowi i wiem że nie spotka mnie za to siniak na twarzy(tym bardziej jestem mu oddana).Muzułmanki maja ten komfort że moga zajmować się domem i dziećmi bez stresu że zabraknie na jedzenie nie muszą być super mamami ,kochankami,praczkamii jeszcze iśc do pracy,mysle że za to są doceniane(może nie wszędzie ale europejki też nie czują wdzięczności za swoją pracę w domu)Ja w życiu kieruje się prosta zasadą Zyj i pozwol zyc innym
OdpowiedzUsuń