…czyli zespół neofity, to syndrom mogący pojawić się u osób świeżo nawróconych na islam. Objawia się tym, że konwertyta/ka zmienia się nie do poznania dla bliskich i przyjaciół po kilku miesiącach stażu w nowej religii:
- nagle zapuszcza brodę; przestaje robić sobie makijaż, spryskiwać się perfumami przed wyjściem, spędzać godzinę w łazience na ułożeniu fryzury; zaczyna ubierać się jak cyganka – zaczyna owijać głowę szalikiem, nosić długie, luźne spódnice, swetry i koszule;
- nagle przestaje palić, wręcz czuje się obrażony/a, kiedy znajomi próbują umówić się na piwo lub do dyskoteki;
- pewnego dnia wyrzuca wszystkie płyty i kasety z muzyką do śmieci i nagle nie toleruje wokół siebie muzyki; jedyne czego teraz słucha to jakaś arabska melodyjna „mantra”z Internetu;
- przestaje pić Coca-Cole i PEPSI, „bo to koncerny żydowskie”, mimo iż wcześniej były jego/jej ulubionymi napojami;
- przed zakupem jakiegokolwiek produktu spożywczego pół godziny studiuje skład w poszukiwaniu żelatyny i środków pochodzenia zwierzęcego;
- przestaje jeść całkowicie mięso, bądź kupuje je sobie oddzielnie w sklepie, do którego musi jechać na drugi koniec miasta;
- nie da się już z nią/nim „normalnie” rozmawiać, bo mówi tylko o islamie, Allahu, Proroku, Koranie; wszystko rozpatruje z punktu widzenia nowej religii i wg niej poucza i daje rady innym;
- wszystko postrzega w kategoriach białe-czarne, zło-dobro i sprawia wrażenie, że pozjadał/a wszystkie rozumy i zna Prawde absolutną; a w dziedzinie islamu i krajów arabskich jest ekspertem, mimo że te ostatnie zna jedynie z opowieści;
- ciągle egzaltuje się i rozwodzi nad pięknem jej/jego religii i chce wszystkich wokół nawrócić i przekonać do islamu, co staje się nie do zniesienia;
- pięć razy dziennie patrzy na zegarek, myje się w łazience, a potem odprawia dziwne modły na dywaniku zamknięta/y w pokoju; i wszystko podporządkowane jest tym godzinom;
- z jej/jego pokoju zniknęły plakaty piosenkarzy, figurki aniołków, postaci, zdjęcia, niektóre obrazy, a zastąpiły je inne z dziwnymi, zdobionymi szlaczkami, indyjsko-arabskie motywy; półki wypełniają teraz jedynie Koran, książki o tematyce religijnej i do nauki arabskiego;
- kiedy ktoś puka do drzwi, (konwertytka) zamiast otworzyć, biegnie do swojego pokoju, zamyka się w nim i czeka, aż otworzy ktoś inny; jeśli to sąsiadka, wychodzi; jeśli sąsiad - nie wyjdzie nawet żeby się przywitać;
- nagle staje się zaciekłym/ą orędownikiem/czką sprawy palestyńskiej, irackiej, czeczeńskiej, ciskając grzmoty w Izrael, żydowskie lobby i Stany Zjednoczone, mimo iż nigdy nie przejawiał/a cienia zainteresowania tym tematem;
- w rozmowie co krok wciska jakieś niezrozumiałe halalila, iszala, etc;
- ogólnie określeniem, którym najchętniej byś go określił/a to "fanatyk/czka".
Jeśli ktoś z Twoich znajomych, bliskich, brat, siostra, córka, syn, kuzyn/ka, przeszedł na islam i widzisz u niego/niej większość powyższych cech, to oto kilka pożytecznych informacji, dlaczego tak się dzieje i jak sobie z tym poradzić.
Osoba ta przechodzi teraz przez szybki a zarazem skomplikowany proces głębokich zmian w swojej tożsamości, osobowości, sposobie myślenia, życia, postrzegania świata, i zmiana ta będzie miała konsekwencje, mniejsze czy większe, w jego otoczeniu. Śpieszę z pocieszeniem, że będzie to również zmiana na lepsze :-) Będzie dotyczyć członków jej rodziny, których ogarnie dezorientacja, nie będą wiedzieli, co się dzieje, dlaczego, jak zareagować, poradzić sobie z tym. Musicie wiedzieć, że konwertyta właśnie odkrył Prawdę, nową, nieznaną sobie drogę, którą chce podążać i ponieważ wie, że podążenie nią to nie kwestia życia i śmierci, lecz raczej życia po śmierci ;-), pragnie, by inni, na których mu zależy, również nią podążyli. Bada nowe obszary wiedzy i praktyki, dowiadując się, kim, jakim powinien się na tej drodze stawać i potrzebuje akceptacji w tych zmianach, a akceptacji społecznej potrzebujemy zawsze najpierw ze strony najbliższych, przyjaciół. To dlatego tak dużo mówi o tym, co się w nim dzieje, co poznaje, czego się dowiaduje; czego również pragnie dla innych, których kocha. Teraz, przez jakiś czas, tylko to będzie zaprzątało jego myśli, słowa, e-maile, dopóki nie odnajdzie porządku w chaosie informacji, jakie przyjmuje, nie zwolni prędkości, z jaką zaczął swoją wędrówkę. Zanim sie po prostu w tym wszystkim sam nie odnajdzie i z rzeczy nowej stanie się to częścią codzienności.
Jak sobie z tym poradzić? Czy tak już zostanie? Na początek słowa otuchy: proszę się nie martwić, za kilka miesięcy twój, brat, siostra, córka, syn, przyjaciel/ciółka, znajomy/a, „znormalnieją”. Nie chcę przez to powiedzieć, że przestaną być muzułmanami, nie. Lecz pewne wyżej wymienione zjawiska staną się bardziej dyskretne, zelżą na sile, bądź całkowicie zanikną. Być może też po prostu się do nich przyzwyczaisz. Konwertyta zda sobie także z czasem sprawę, że nie wszystkim dane jest przyjęcie islamu i najlepiej mówić o nim, kiedy nas pytają, bez narzucania się; że zmiana, jaką przechodzi, nie jest do pojęcia przez innych, bo nie doświadczają jej w pierwszej osobie, trudno jest im za nią nadążyć i nie może tego od nich oczekiwać; że tak naprawdę bardzo mało wie, tak o islamie (choć może troszkę więcej od innych), jak o wszystkim, co z nim związane; odkryje, że ze znajomymi można się umówić na herbatę do spokojnej kawiarni i uczyć powoli siebie i innych nowych zasad rozmowy (wybierając tematy neutralne, ale życiowe, niekoniecznie związane z religią i Bliskim Wschodem ;-)); że kiedy mówi komuś: „Alhamdulillah” zapytany „Co słychać?”, to zdziwienie na twarzy rozmówcy wynika z tego, że ma prawo nie rozumieć i należy do niego mówić „po ludzku” ;-); i jeszcze wiele, wiele innych spraw, których nauczy nas czas i życie. Zaś przy odrobinie szczęścia, na początku drogi konwertyta natknie się na osoby, które przeszły przez ten sam proces, znają jego „pułapki” i pomogą mu/jej przejść przezeń w namniej bolesny sposób, a tym samym jego otoczeniu.
Teraz, jak zareagować? Zachować spokój i cierpliwość to sprawa pierwszorzędna –już wiesz, że to nie będzie trwało wiecznie ;-). Wysłuchaj nowego muzułmanina, dopóki możesz, a kiedy masz dość lub chcesz porozmawiać o czymś innym, zaproponuj, zmień temat; poszukaj asertywnej metody i powiedz, co myślisz. Im wcześniej konwertyta zda sobie sprawę, z jakim „problemem” zmagają się inni, mając z nim do czynienia, tym szybciej „ochłonie”, zmieni podejście. Za jakiś czas poznasz nową odsłonę tej osoby lepiej, tak jak ona sama, i powoli zapanuje spokój i ład, choć nowy, nie taki jak kiedyś, ale który razem zbudujecie, jeśli wam na sobie zależy :-).
Iman
PS. Powyższy wpis dedykuje mojemu starszemu bratu, który w swoim czasie jednym szczerym e-mailem uświadomił mi moje convertitis i pomógł "znormalnieć". Grzesiu, dziękuję Ci za cierpliwość i wytrwałość w budowaniu naszego nowego wspólnego ładu :-).