stycznia 27, 2009

niech (nie) żyje bal... czyli muzułmanka na niemuzułmańskim weselu

Kilka tygodni temu miałam okazję - po raz pierwszy odkąd jestem muzułmanką (w maju stuknie siedem latek) - wybrać się na niemuzułmańską imprezę. Żenił się mój starszy brat. Bardzo cieszyłam się na to wydarzenie, bynajmniej nie z powodu imprezy, ale z faktu, że mój brat postanowił zrobić ten odpowiedzialny krok. Niemniej jednak tutaj będzie o dylematach, jakie mogą narastać w muzułmance z racji uczestnictwa w tego typu uroczystości, oraz negocjacjach, jakie musiałam przeprowadzić ze sobą i z rodziną.

Pytanie nr 1: Czy ja, muzułmanka, w ogóle powinnam, w świetle zasad mojej religii, uczestniczyć w ślubie chrześcijańskim i niemuzułmańskim weselu?

Odpowiedź jest dla mnie raczej jasna: dla spokojnego i czystego sumienia – raczej nie. Dlaczego? Jeśli chodzi o ślub w kościele, to jest tak: muzułmanie możemy wchodzić do kościoła, a jakby trzeba było nawet możemy odprawić tam nasze modlitwy, ale już inną sprawą jest uczestnictwo czy bycie obecnym przy obrządku chrześcijańskim. Niestety w liturgii mszalnej występują elementy, które w islamie uznane są za największy grzech, tzw. szirk, jak modlitwy do innych niż Bóg, np. do Jezusa, Marii, pokój z nimi, świętych, czy samo uznanie Jezusa, pokój z nim, za syna Boga i nazywanie go takowym. I większość muzułmańskich mędrców tak nas naucza – że na mszę nie wolno. Aczkolwiek ponieważ znajdziemy wśród nich głosy, że możemy jednak zaszczycić naszą obecnością takie chwile, postanowiłam nie dywagować i posłałam męża, by zapytał kogoś mądrego, co powinnam zrobić: iść na mszę, czy nie iść. Przyniósł jasną odpowiedź: nie. Decyzja zapadła: na mszę nie pójdę.

Potem, na weselu jest tyle rzeczy, przed którymi islam nas chroni i przestrzega, aż okazuje się, że to też nie miejsce dla nas. Mianowicie są to:
  • muzyka, bynajmniej nie o tematyce religijnej, dużo głośniejsza niż zwykle zresztą – zabroniona (patrz: Muzyka w islamie);
  • mieszanie się obcych mężczyzn i kobiet, kontakt fizyczny, wspólne tańce – zabronione (czytaj tu);
  • picie alkoholu, siedzenie przy stole, przy którym inni piją – zabronione: Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) zabronił siedzenia przy stole, gdzie pite jest wino. Przekazano, że Umar ibn al-Chattab (oby Allah był z niego zadowolony) powiedział: „Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha z nim) powiedział:„Ten, kto wierzy w Allaha i Dzień Ostatni, niech nie siedzi przy stole gdzie pite jest wino”. [Ahmad, 126; sklasyfikowany jako autentyczny (sahih) przez al-Albani w Irwa al-Ghaliil, 7/6]
To tak w teorii, a w praktyce okazało się, że z powyższego wynikają jeszcze inne nieprzyjemne dla muzułmanki sytuacje, o których dawno zapomniałam z racji niebywania w takich miejscach, o czym za chwilę.

Pytanie nr 2: Czy zdobędę się na to, żeby nie iść w ogóle, ani na ślub ani na wesele? I jak to wyglądało w praktyce?

Jeszcze zanim nadszedł „wielki dzień”, zdarzyło mi się kilka wpadek. Najpierw, usadzając z moją Mamą gości z naszej rodziny przy wyimaginowanym stole na kartce papieru, zorientowałam się, że moje trzy kuzynki (w wieku licealnym i studenckim) siedzą same, bez osób towarzyszących. Zdziwiło mnie, że brat pominął ten fakt, bo dziewczyny są rozrywkowe, a wśród gości nie zapowiadało się na obfitość singli, tak żeby miały się z kim pobawić. Wykonałam zatem telefon do brata, co on na to, żeby jednak się zapytać, czy chcą kogoś ze sobą zabrać. Okazało się, że moje siostry cioteczne maja stałą ekipę kolegów na wesela (którzy potem okazali się duszami towarzystwa; rozkręcili całą imprezę i obtańcowali wszystkie panie od najmłodszej do najstarszej – no dobra, za wyjątkiem mnie ;-) rzecz jasna) i że z nimi przyjadą. Dopiero po fakcie zdałam sobie sprawę, że przyłożyłam własną rękę do tego, żeby trzem młodym dziewczynom towarzyszyli obcy (z punktu widzenia islamu) mężczyźni, dotykali je i tańczyli z nimi. Zderzenie perspektyw islamskiej i przed-islamem przyprawiło mnie o spore wątpliwości, czy dobrze postąpiłam - niestety dopiero po fakcie....

Podobnie było z pierwszym tańcem. Państwo młodzi odłożyli tę sprawę na dwa dni przed weselem. A wybrali sobie niełatwy kawałek - rumbę. Nauczyciel tańca powiedział im, że w sprawie rumby nie jest w stanie nic zrobić w tak krótkim czasie, ewentualnie może postarać się o walca, co nie bardzo było po myśli mojemu bratu lubiącemu oryginalność. Ponieważ wcześniej już pokazałam mu krok podstawowy do rumby (tańczyło się towarzyskie swego czasu), zaczął ładnie prosić, bym im jednak pomogła. Z początku powiedziałam, że nie. Jednak później, chęć uratowania sytuacji i pomocy bratu zainspirowała mnie do ułożenia krótkiej jednominutowej choreografii. Ćwiczyliśmy dwa dni, mimo że kiedy przyszło co do czego, zatańczyli tylko krok podstawowy i parę obrotów. I czy dobrze zrobiłam przyczyniając się do tego, że dwoje obcych sobie jeszcze (znów w świetle islamu) ludzi tańczyło ze sobą przy zabronionej muzyce przed i potem na weselu? Z drugiej strony, pewnie i tak by to zrobili, i tak tańczyli ze sobą już nie raz, ale wolałabym była jednak, dla spokoju ducha, uniknąć udziału w tym.

Kolejna nieoczekiwana sytuacja zdarzyła się, kiedy na kilka dni przed weselem razem z Mamą pojechałyśmy do miasta załatwiać różne pilne sprawy. Odkąd mam prawo jazdy, wyręczam Mamę za kółkiem, co sprawia nam obu ogromną frajdę. Na liście sprawunków nie było nic, co wzbudzałoby podejrzenia. Jednak kiedy wpadłyśmy do jej gabinetu (Mama jest lekarzem), przypomniała sobie nagle, że musi przecież odebrać wina zamówione na wesele w nowym sklepie z winami tuż na przeciwko jej miejsca pracy. O zgrozo, myślę sobie! Najpierw musiałam zakomunikować Mamie, że nie pójdę z nią do sklepu i nie pomogę przytachać skrzynek z winami. Sumienie gryzło mnie jak nie wiem co, bo Mama była zmęczona i od kilku dni doskwierał jej łokieć; poza tym z zasady nie pozwalam, by cokolwiek dźwigała w mojej obecności. A kiedy już przytaszczyła skrzynki i zapakowała je do bagażnika, znalazła mnie na miejscu pasażera wręczającą jej kluczyki, aby dalej prowadziła ona. A wszystko to ze względu na słowa Proroka, pokój z nim: „Dziesięć rzeczy związanych z khamr (winem, napojami alkoholowymi, ogólnie środkami odurzającymi) zostało przeklętych: khamr sam w sobie został przeklęty; ten, kto go pije; podaje; sprzedaje; kupuje; wytwarza; kto o niego prosi; kto go przynosi; ten, dla kogo się go niesie i ten, kto zjada jego cenę”. [Imam Ahmad, Abu Daud i Ibn Madżah] W przypadku alkoholu postanowiłam pozostać nieugięta. Chwała Bogu.

Możecie sobie wyobrazić, że w polskiej katolickiej rodzinie opuszczenie mszy ślubnej przez jednego z członków to nie byle jaka rzecz, mogąca urosnąć do zniewagi i braku tolerancji – a co za tym idzie nieprzyjemności ze strony najbliższych. Musiałam zatem znaleźć sposób, aby wytłumaczyć własnej rodzince, jak również swachom, czyli teściom brata, że we mszy udziału nie wezmę. Dzieki Bogu, sprawa nie okazała się aż tak trudna. Główny bohater – mój brat, nie wyraził zdania na temat, jego już dziś małżonka zaakceptowała wiadomość również bez pytania; Mama przyjęła to z właściwą jej naturalnością, ale kiedy Tata zaczął oponować, przyłączyła się do niego z pytaniami (choć u niej bardziej wynikają z ciekawości niż chęci protestu): no bo dlaczego, a co mi szkodzi, przecież muzułmanie i chrześcijanie mają takie rzeczy już za sobą - ile razy modlili się razem w kościele na różnych konferencjach dialogu chrześcijańsko-muzułmańskiego, że przecież nawet nie muszę się modlić, etc. Teraz, przyszła kolej na mnie. Powiedziałam wprost, że biorąc pod uwagę moje zasady, w ogóle nie powinnam iść ani tu ani tam, i że idąc na samo wesele, gdzie będzie bardzo dużo (właściwie większość) rzeczy wg mnie złych i zabronionych, robię i tak wielki wysiłek i sporo omijam, z czym nie jest mi lekko na sumieniu. Chciałam, żeby zrozumieli, że takie wydarzenie wiąże się dla mnie z ukrywanym złym samopoczuciem (mimo dobrej miny) i wieloma dylematami moralnymi, których oni nie mają, i o których wiedzieć przecież nie muszą. I podziałało, chwała Panu. Moja rodzina to naprawdę wyrozumiali i tolerancyjni ludzie.

Potem przyszedł moment, kiedy odwiedziły nas swachy i Mama chcąc uprzedzić, co by nie było niespodzianek w dniu wesela, powiedziała swachowi, że mnie na ślubie nie będzie. Teść mojego brata to bardzo otwarty człowiek. Już wcześniej wypytał o masę rzeczy, nie tylko związanych z islamem i nie było dla niego problemem zapytać, dlaczego nie wybieram się do kościoła. I powiem Wam, że lubie taką postawę u ludzi, bo często mam wrażenie, że większość nie ma śmiałości pytać albo wydaje im się to tematem prywatnym, tabu, którym można urazić. Wytłumaczyłam grzecznie, że problemem nie jest samo wejście do kościoła, lecz niestety we mszy są elementy zabronione w islamie, przy których nie mogę być obecna. To wystarczyło bez potrzeby wdrażania się, jakie konkretnie...

Na weselu, mimo wszystko, postanowiłam się pokazać. Podejrzewam, że bratu bardzo na tym zależało i cieszył się z mojego udziału w tak ważnym dla niego wydarzeniu życiowym, zresztą nie tylko on, ale i moi rodzice. Zrobiłam to zatem dla nich, dla zadowolenia rodziny... Tu pojawia się największy dylemat: kogo wolisz zadowolić – Boga (wystrzegając się niemiłych Mu rzeczy) czy bliskich? I, co gorsza, na czyj gniew wolisz się narazić: Boga, czy rodziny?

Jak potoczyła się impreza? Wśród zgromadzonych znajdowali się znajomi rodziców, którzy pamiętają mnie jeszcze z wieku przedszkolnego, moi znajomi z dzieciństwa i podwórka oraz inni już z czasów liceum. Większość dawno nie miała okazji mnie widzieć, tak samo ja ich (w Polsce nie mieszkam od 7 lat), a to zobowiązuje i wzbudza ciekawość. Co rusz ktoś podchodził, chciał sobie zrobić zdjęcie, chwilkę porozmawiać, sprawdzić, czy jednak szczęśliwa jestem z mężem Arabem i z niełatwą, ograniczającą mnie z pozoru religią (pytanie o moje szczęście padło podejrzaną ilość razy, tak samo jak stwierdzenie: „niełatwą wybrałaś sobie drogę” - obydwa ze znaczącą dozą troski w tonie głosu pytających, stąd nieinaczej interpretuję pobudki... ). I oczywiście ze strony pań nie ma problemu, jednak kiedy panowie przystąpili do wykonania tego zadania, przypomniałam sobie nagle o niekontrolowanym geście delikatnego ujęcia za ramię, bądź nawet za łopatkę, na jaki pozwalają sobie w rozmowach z kobietami przy takich spotkaniach. Dotknięcie mnie w ten sposób było dla nich czymś absolutnie naturalnym, podczas gdy mnie wprawiało w osłupienie – na przestrzeni ostatnich lat zapomniałam, że coś takiego istnieje! Tak samo przybliżenie męskiego ucha do mojej buzi, kiedy coś mówiłam - ogłuszająca muzyka uniemożliwiała rozmowę na „właściwą” odległość – budziło we mnie odruch odskoku. I jak tu wytłumaczyć 20 dorosłym facetom przysłowiowe „rączki i uszki przy sobie”? Byłoby to zbyt uciążliwe, i tak sporo wysiłku włożyli w zahamowanie odruchów całuśnych przy powitaniu, ograniczając się do podania mi dłoni, a ja w tłumaczenie każdemu z osobna, że nie dostąpią zaszczytu zatańczenia ze mną... Mimo dobrej miny, czułam się z tym wszystkim bardzo niewygodnie...

Po przybyciu państwa młodych, na początek toast szampanem, z którego byłam wykluczona (o zestawie wegetariańskim pomyślano, dzięki Bogu, ale nie wymagałam kieliszka z sokiem jabłkowym i wodą sodową specjalnie dla mnie na pierwszy toast, hehe). „Sto lat” zaśpiewałam razem ze wszystkimi – nie powinnam była. Niestety, z tyloma niewskazanymi dla mnie rzeczami, jakich byłam świadkiem, trudno było mi zapanować do końca, co wypada a co nie... Zasiedliśmy do stołu. Usadzono mnie fatalnie - przy samym parkiecie (sic!), z którym przecież i tak nie miałam mieć wiele wspólnego... Widok rozbrykanych w rytm muzyki par również nie stanowił dla mnie atrakcji... Jedyne co z tego wynikło to, że rozmawiając z osobą obok, musieliśmy starać się przekrzyczeć dudniące głośniki. W parę sekund, za co chwila ponawianymi namowami DJ-ja, kieliszki na stole zostały napełnione i zaczęły się toasty – ja więc znalazłam się przy stole, gdzie jest pity alkohol, a w Boga i Dzień Ostateczny wierzę... Potem była gorzka wódka – na co wraz z młodszym bratem odwróciliśmy wzrok (jego mdliło, hehe, a ja nie lubię poznawać intymnych aspektów życia innych ludzi, tym bardziej mojej rodziny, ani werbalnie a już broń Boże stać się ich naocznym świadkiem!). Zdarzył się też konkurs na najbardziej rozbawiony stół na sali, a że siedziałam z młodzieżą, której wyobraźni nie brakowało, musiałam oddalić się na chwilę, kiedy zaczęli wchodzić pod stoły, itp.

Najbardziej nieprzyjemne chwile na całym weselu zaserwował mi jeden znajomy z dzieciństwa, rówieśnik, którego nie widziałam ponad 10 lat. Głębokie, zdradliwe kieliszki i lekka głowa w jego wydaniu zmusiły mnie w pewnym momencie do wydania jasnego komunikatu: „Kolego, 30 cm dystansu ode mnie”. Minęły lata odkąd po raz ostatni miałam do czynienia z ludźmi pod wpływem alkoholu. Jak wyraźnie zobaczyłam tamtego dnia, co ów napój potrafi zrobić z człowiekiem, zamienia go w inną osobę, która nie kontroluje swoich słów, ruchów, czynów... Dziś wiem, dlaczego jest zabroniony i że to jest dla nas – ludzi, lepsze.

Suma sumarum, nie mam wątpliwości, że to była próba, i że nie zdałam jej do końca pomyślnie... Moja rodzina jest zadowolona, ale ja... mam sporo do odpokutowania i czy Bóg jest ze mnie zadowolony? Postanowiłam, że nigdy więcej nie powtórzę owego błędu, insza Allah.

Iman

24 komentarze:

  1. Może jak na europejkę, katoliczkę jestem dziwna, ale ja nie chcę mieć dużego, hucznego wesela. I tu Cię w pełni rozumiem. Nie chodzi tu nawet o sprawy związane z religią, ale z wychowaniem. Nie lubię imprez suto zakrapianych alkoholem, gdzie ludzie tracą granice. Czasem słyszę o imprezach bezalkoholowych i myślę, że to dobry pomysł. Nie mam nic przeciwko temu, żeby ten czas spędzić w gronie najbliższej rodziny (rodziców, rodzeństwa, chrzestnych), którą znasz, spotykasz się raz na jakiś czas. Ale z dalszą rodziną, którą widziało się nie wiem kiedy?
    Ester

    OdpowiedzUsuń
  2. Salam aleikum!
    Pisze jako muzulmanka, czytelniczka bloga - czyli Mariam:). Jesli zna sie zasady swojej religii czyli islamu, jesli kochasz Allah i Jego Wyslannika to na chrzescijanskie wesele nie idz!!! dla mnie to bardzo proste i zrozumiale!! niema sie nad czym zastanawiac:)
    Pozaty tu siostra Iman napisala,ze muzulmanin moze wejsc do kosciola i odziwo jeszcze sie tam pomodlic jak nie jest odprawiana msza!!! przyznaje jestem w szoku!! pierwsze slysze, ze mozemy przebywac w kosciele, pozatym jak mozna sie jeszcze tam modlic skoro w kosciolach wisza obrazki przerozne i kolorowe niby swietych postaci! czy siostra Iman wie, ze nie powinno sie modlic w pomieszczeniu w ktorym znajduja sie obrazy ktore przestawiaja osoby lub zwierzeta? wez za przyklad meczet. czy sa tam obrazki postaci religijnych?NIE niema!
    Aha i jeszcze jedno, bardzo prosze aby siostra podala mi dowody z Koranu i sunny na to ze mozemy przebywac w kosciele. Dziekuje
    Mariam - Kuwejt

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uważam że alkohol nie jest dla ludzi:))) mimo że nie jestem muzułmanką

    OdpowiedzUsuń
  4. Wa alaikum salam wa rahmatullahi wa barakatuh Mariam,

    masza Allah, siostro, pozostaje mi tylko pogratulowac stopnia wiary i milosci, jaki Allah Ci dal. Oby dal taki lub wyzszy nam wszystkim, wsrod ktorych, jak rozumiesz, moga byc slabeusze...

    Odnosnie dowodow siostro, to nie jestem kim, zeby cokolwiek udowadniac na podstawie Koranu i Sunny, za wysokie progi. Jedyne, co moge przeslac to rozumowanie i argumentacje tych, ktorzy wiedza wiecej. Mam nadzieje, ze wersja angielska nie przeszkadza. Dla niewtajemniczonych streszcze. Jesli linki do fatw nie dzialaja, to prosze skopiowac i wkleic do paska przgladarki.

    CZY MUZULMANIE MOGA MODLIC SIE W KOSCIELE?
    http://www.islamonline.net/servlet/Satellite?pagename=IslamOnline-English-Ask_Scholar/FatwaE/FatwaE&cid=1119503545366

    W razie skrajnej koniecznosci, kiedy nie ma innego lepszego miejsca, okazuje sie ze tak. Wyobraz sobie siostro, ze jestem w polskim miescie i nagle nastaje godzina modlitwy. Meczetow brak - bo gdyby byly, to bym sie tam w pierwszej kolejnosci udala - a na ulicy nie stane i sie nie pomodle. Jedynym zacisznym pobliskim miejscem, gdzie nie naraze sie na wzrok wszystkich obcyh przechodniow (w tym mezczyzn) jest kosciol. Wiec wole, bo moge, ostatecznie pomodlic sie w kosciele. Statuy, rzezby, obrazy nie sa przeszkoda, najwazniejsze zebym sie nie modlila do nich ani w ich kierunku, a jesli stoja na qibli (kierunku Mekki) to powinno sie je czyms zakryc (patrz kolejna fatwa).

    CZY MUZULMANIE MOGA WYNAJAC OD CHRZESCIJAN KOSCIOL DO ODPRAWIANIA MODLITW?
    http://www.islam-qa.com/en/ref/1833/church

    W skrajnych warunkach okazuje sie ze tak.

    CZY MUZULMANIN MOZE WEJSC DO KOSCIOLA?

    http://www.islam-qa.com/en/ref/111832/church

    Opinie sa rozne, ale szejk ostatecznie stwierdza, ze nie istnieje dowod, ktory zabranialby (a wszystko jest dozwolone, dopoki nie istnieje jasny dowod zabraniajacy) wchodzenia do kosciola z koniecznosci, tak samo nie czyni go zabronionym obecnosc rzezb, obrazow, etc., bo grzech za wyrabianie i czczenie ich spada tych, ktorzy to czynia, nie a cala reszte ludzkosci.

    CZY OBECNOSC OBRAZOW CZYNI MODLITWE NIEWAZNA?
    http://sites.google.com/site/bankfatw/Home/modlitwa-zirk-dua/modlitwa-przed-zabawkami-dla-dzieci

    Nie.

    A swoja droga, siostro, skoro nie wolno do kosciola, bo sa obrazy, to wlasciwie nie moznaby wejsc dzis do zadnego publicznego miejsca, prawda? bo plakatow, billboardow, rzezb jest wszedzie pelno.

    Pozdrawiam serdecznie,

    Iman

    OdpowiedzUsuń
  5. Assalam'alejkum siostro Iman uwazam ,ze to co ci sie przytrafilo bylo nieuniknione ,wierzymy w przeznaczenie ,a co z tego wyniklo dobrego inshaalah bedzie zapisane ,a co zlego inshaalah Allah wybacza wszystkie grzechy jesliszczerze zalujemy.
    Khadija

    OdpowiedzUsuń
  6. Salam alajkum Khadijo, amin.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ludzie, którzy przyjmują islam za swoja religię muszą dokonać bardzo radykalnych zmian w całym swoim życiu - często spotykamy się z kompletnym brakiem zrozumienia ze strony naszych najbliższych i nieustannym szkalowaniem, czasami - najblizsi nie rozumieją, ale szanują naszą decyzję, czasami wyrzekają się 'innowiercy', czasami poprostu przyjmują decyzję razem ze wszystkimi jej skutkami - z ogromnym spokojem. Oczywiście, że naszym celem najwyższym jest zadowolenie Allaha poprzez wypełnianie jego nakazów i przestrzeganie zakazów, ale nie wszystkim z nas przychodzi to równie łatwo, nie wszyscy potrafimy stawiać religię i jej zasady zawsze ponad uczuciami swoich bliskich, którzy naprawde mogą wielu rzeczy poprostu nie być w stanie zrozumieć, szczególnie, że "przemiana" jest radykalna i przebiega zwykle dość szybko, a z punktu widzenia rodziny - w tempie torpedy ;). Jesteśmy przecież tylko ludzmi, niektórym z nas Bóg dał tak silny iman (wiarę) i/lub taki charakter, że potrafimy zupełnie nie przejmować się uczuciami swoich bliskich, gdy zakładamy chuste, zasłonę na twarz, odmawiamy ucałowania wuja na powitanie, pójścia na urodziny babci czy wreszcie uczestniczenia w świętach, ważnych okolicznościach itd, w których dotąd uczestniczyliśmy. Odmowa może doprowadzić do obrazy, złości, smutku, rozgoryczenia, rozczarowania, myślenia w rodzaju: "islam to sekta! co się stało z moim dzieckiem?" osób, które najbardziej kochamy i, ktore wg islamu mamy kochać i szanować (rodzice - nawet jeśli są niemuzułmanami sic!). Jeśli nasze układy z rodziną są ogólnie kiepskie to fakt czy się obrażą/rozzłoszczą jeszcze bardziej - może nie robić na nas specjalnie wrażenia, ale jeśli nasze układy z rodziną są świetne, jeśli rodzice są zawsze kiedy ich potrzebujemy, starają się uszanować nasze wybory, ba - wesprzeć nas w nich, zrozumieć itd. - to wówczas odmowa uczestniczenia w czymś co dla nich jest tym 'najważniejszym dniem w roku/życiu", stawianie spraw zawsze na "ostrzu noża" może być tym trudniejsze. Ja doskonale rozumiem rozterki Iman, wewnętrzną walkę, próbę wypracowania jakiegoś kompromisu i nie wydaje mi się, by należało jej szczerą,pouczającą opowieść podsumowywać słowami - "wierzysz w Allaha i Jego Wysłannika to na wesele nie idź" (podobny komentarz w poście dot. uczestniczenia w świętach). Przed Iman insha'Allah kolejne wesele i z obecnym bagażem doswiadczeń podejmie insha'Allah (jeśli Bóg zechce)najlepszą decyzję. Muzułmanin cały czas się uczy, pogłębia swoją wiarę, dąży do poprawy, popełnia błędy, okazuje skruchę, prosi o przebaczenie, a Bóg wybacza, komu zechce. Zatem raczej zamiast oceniania, wspomóżmy Iman w skrusze - suplikacjami do Allaha i potraktujmy jej opowieść Iman jak przestrogę, pouczenie, wskazówkę ... wierzę, że dzięki jej opowieści, wiele osób będzie miało większą świadomość tego ile nieprzewidzianych rzeczy, które są wbrew naszej religii może się wydarzyć, nawet jeśli wydaje nam się, że dołożylismy wszelkich starań, by zło wyeliminować, opowieść ta jest też przestrogą - ile wyrzutów sumienia będzie nas kosztowała taka decyzja, dzięki Iman być może wiele osób znajdzie w sobie siłę, by podjąć radykalną wobec rodziny decyzję (ale zadowalającą Boga, chroniącą od grzechu)- przygotuje rodzinę na swą decyzji z dużym wyprzedzeniem itd.
    I jeszcze - mi się jak dotąd udawało uniknąć takich wyborów (pisałam jużo tym w poście "jutro wigilia)i konieczności odmowy "ze względu na religię", bo poprostu miałam inne powody, dla których nie mogłam uczestniczyć w weselach, świętach itd., i którymi mogłam się 'zasłonić' (choć w ogólnych rozmowach o islamie naświetlam najbliższym stosunek islamu do takich i podobnych kwestii), ale dzięki relacji Iman, jeśli Bóg zechce, będę silna, gdy przyjdzie mi podejmować podobną decyzję, a gdy nie będę miała innej niż względy religijne wymówki(jak dotąd - odległość, brak środków, ciąża, noworodek itd.). Jeśli Bóg zechce ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Masza Allah, Alina, niech Allah Cie blogoslawi. To sie nazywa WNIKLIWA lektura.

    OdpowiedzUsuń
  9. Iman, dobra lektura to się i dobrze czyta :). Jesteś w moich duaa SIS.

    OdpowiedzUsuń
  10. KOCHANA Iman, dziekuję Ci za te słowa.UWAŻAM ŻE POKAZAŁAŚ SIE Z JAK NAJLEPSZEJ STRONY IDĄC NA TO WESELE. UWIERZ MI ŻE NIE ZROBIŁAŚ NIC ZŁEGO BĘDĄC TAM I BÓG-ALLAH NA PEWNO NIE MA DO CIEBIE PRETENSJI.NIE WIDZE TU ŻADNEGO GRZECHU.
    Cóz może znaczyc to co pisze jakaś zofia?nie zna sie, nie wie co wolno, czego nie wolno- niemuzułmanka.
    ta niemuzułmanka ma serce i pisze co czuje. PODZIWIAM CIĘ.POZDRAWIAM ZOFIA

    OdpowiedzUsuń
  11. SZANUJĘ WAS I WASZA DROGĘ ŻYCIOWĄ A WY SZANUJCIE MNIE I MOJĄ DROGĘ ŻYCIOWĄ.
    wczoraj przesłałąm swój komentarz, którego tu nie ma. wypadałoby,żeby cenzurujący napisał na moja skrzynke co było powodem niezamieszczenia go.wskazał tępej, że to niestosowne SŁOWA na tym blogu
    MAM nadzieje że mój komentarz nie obraził nikogo, nie miałam takiego zamiaru. wyraziłam to co czuje, czy opinie i komentarze maja prawo pisac tylko muzułmanie? jeśli tak ,to winien byc w kratce "zamieść komentarz" dopisek tylko dla muzułman. wszelka chwała BOGU I JEGO SŁUGOM

    OdpowiedzUsuń
  12. Zofio, proszę o cierpliwość. Komentarze są moderowane, fakt, a ponieważ jedna osoba je akceptuje (czytaj JA), może się zdarzyć że mając wątpliwość konsultuję się z pozostałymi siostrami. Nie mogę też siedzieć non stop przed komputerem (jak również pozostałe siostry), a zatem zdarzyć się może, że trzeba trochę poczekać, aż komentarz się tu ukaże.
    Co do Twojego komentarza, "zabawianie się" w Boga i osądzanie co jest grzechem a co nie, jest rzecza bardzo niebezpieczną. Czy możemy zakładać, że Bóg sądzi tak jak my, Zofio? Czy myślisz, że skoro ty nie widzisz żadnego grzechu, to również Bóg mysli tak samo? Czy nie powinno być odwrotnie? Nie wiemy co myśli Bóg, chyba że objawił nam to w Koranie, stąd nie wolno nam zakładać, że "coś jest grzechem" lub "nie" bazując na naszych indywidualnych pragnieniach czy wyobrażeniach o "grzechu", i to niezależnie od tego, czy jesteśmy muzułmanami czy chrześcijanami. Twierdzenie, że nasze czy czyjeś postępowanie jest bezgrzeszne jest bardzo niezbezpieczne, albowiem kimże jesteśmy my, aby oceniać co jest dobre a co złe? Do Boga należy ostateczny osąd naszego postępowania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Zofio. Dziekuje za Twoj komentarz, mile slowo i chec pocieszenia. Musisz jednak wiedziec, i mam nadzieje, ze zrozumiesz, ze skoro Bog jasno wyznaczyl nam granice grzechu, to nie nam ja zmieniac i jedynym pocieszeniem moze tu byc nadzieja na Jego wielke milosierdzie, ze jednak wybaczy mi przekroczenie tych granic. On osadzi mnie, Ciebie i nasze uczynki wg Wlasnych kryteriow, ktore On tworzy dla nas, nie my dla siebie lub w Jego imieniu.
    Moj Tato czasem tez stara sie tak wlasnie "bawic w Boga" i mowi mi: "sluchaj, Bog ma tyle spraw na glowie, ze nie bedzie sie zajmowal takim a takim drobiazgiem", podczas gdy On, Wywyzszony mowi:

    {On posiada klucze do tego, co skryte; zna je tylko On sam. On zna to, co jest na lądzie i na morzu. I żaden liść nie spada, żeby On o tym nie wiedział. I nie ma ziarna w ciemnościach ziemi,
    i nie ma niczego, świeżego czy suchego, co nie byłoby zapisane w Księdze jasnej.} [Koran, 6:59]

    {A gdyby Allah chciał, odebrałby im słuch i wzrok. Zaprawdę, Allah jest nad każdą rzeczą Wszechwładny.} [Koran, 2:20]

    {Chwala Allahowi! On jest ponad to, co oni (Mu) przypisują!} [Koran, 37:159]

    OdpowiedzUsuń
  14. Iman - podziwiam Cie - i gratuluje odwagi, nie mnie oceniać czy zrobiłaś dobrze czy źle, zrobi to Bóg.
    ale ja mam inne pytanie co na to wszystko twój mąż?

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam, nie miałam pojęcia, że to wymaga dłuższego czasu.
    umm Lafita , pieknie mówisz, zgadzam sie z Twoimi słowami - mamy niedoskonałe zmysły , jesteśmy omylni i nawet do głowy nie przyszłoby mi "zabawiac sie w boga"- jak to ujęłaś.Myśle, że każda osoba -niemuzułmanin ,z powodu braku znajomości Koranu będzie popełniała błędy nawet nieświadomie.
    Nic nie dzieje sie przypadkiem .Trafiłam na ten blog z przeswiadczeniem, że religie powinny zbliżać ludzi nie dzielić. Podziwiam Wasza religijność, ale wielu rzeczy nie mogę zrozumieć- trudno wymagac od przedszkolaka by pojął czym są całki.
    Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga.Na swojej życiowej drodze rozwoju duchowego potykamy sie, upadamy i nasz miłosierny ojciec Bóg, jest szczęśliwy kiedy wstajemy i idziemy dalej.
    Nie bawie się w Boga . Mam takie wyobrażenie o najlepszym ojcu, PISZE O NAJLEPSZYM OJCU .staram sie nie wyrządzać krzywdy innym. Moje starania przynosza pewnie różne efekty.Pozostawiam to ocenie Boga. UFAM W JEGO MIŁOSIERDZIE. Nie zamierzam sie wymądrzać, bo wiem, że niewiele wiem.
    SPOTKANIE Z TYM BLOGIEM NAUCZYŁO MNIE CZEGOŚ.DZIEKUJE.
    Chwała Allahowi!On jest ponad to, co oni (Mu}przypisują!

    OdpowiedzUsuń
  16. Do Radka: Witam Pana. Maz przyjal cala sprawe z wyrozumialoscia. Pojscie na wesele pozostawil mojej decyzji, jak zreszta dzieje sie w wielu innych sprawach. On sam nie stawil sie, bo mial inne pilne sprawy w swoim kraju, wiec bylam na weselu sama. Troche szkoda, bo moze wczesniej bysmy wrocili do domu i nie czulabym sie zobowiazana do pozostania tak dlugo...
    Maz wie, ze trudno jest postawic wszystko, jak pisala Alina, na ostrzu noza i nie wymaga tego ode mnie. Wydaje mi sie tez, ze docenia fakt, ze nie odpuszczam sobie we wszystkim, sa kwestie, w ktorych nie ustepuje i negocjuje moje zasady. A ze rodzina naprawde jest nam zyczliwa, zaakceptowali moja religie, zmiany, wiele z zasad i sa dla nas otwarci, to tez nalezy docenic i starac sie utrzymac.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Do Zosi: Witaj :-) Jestesmy tutaj po to, zeby rozmawiac, bo tylko rozmowa mozna dojsc do porozumienia. Ty, Zosiu, jako niemuzulmanka, jak piszesz, nie musisz wiedziec wszystkiego, i my - muzulmanki - jestesmy tutaj po to, zeby wytlumaczyc na ile pozwala nam nasza skromna (uwierz mi) wiedza. Jest to tez miejsce, gdzie (co wazne: w atmosferze szacunku) mozemy konfrontowac nasze wierzenia i mysle, ze to jest interesujace. Nie zniechecaj sie zatem i zostan z nami. Pozdrawiam cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  18. do Iman : komputer to martwa natura ale przekazuje jakies ciepło, które bije od Twoich słów.Dziękuje za zaproszenie uzupełniania wiedzy na tym portalu.Pewnie skorzystam, jako że temat jest ciekawy i wazny.Zycze wielu łask od miłosiernego Allaha.

    Chwała Allahowi. On jest ponad to, co oni /Mu/przypisują

    OdpowiedzUsuń
  19. Salam aleikum

    Dziekuje siostro Imam za odpowiedz na moj komentarz i za fatwy:) przeanalizuje je... i przepraszam,ze tak dlugo nie odpisalam, ponad tydzien hehehe... nie mialam neta:(
    Mariam from Kuwait

    OdpowiedzUsuń
  20. Wa alaikum salam wa rahmatullahi wa barakatuh,
    dla ulatwienia lektury, powyzsze fatwy ukazaly sie juz w jezyku polskim tutaj:

    http://sites.google.com/site/bankfatw/Home/religie-tradycje-zwyczaje-innowacje-sekty/modlitwa-muzulmanina-w-kosciele

    http://sites.google.com/site/bankfatw/Home/religie-tradycje-zwyczaje-innowacje-sekty/muzulmanin-w-kosciele

    Salam alajkum.Iman.

    OdpowiedzUsuń
  21. Napisałaś, że kupowanie podawanie przewożenie alkoholu jest w islamie zakazane, ale czy jest ono dalej zakazane jeżeli robisz to dla niemuzułmanina a sama nie pijesz?

    OdpowiedzUsuń
  22. salam alaykum, polecam lekutre fatw poswieconych tematowi muzulmanin a alkohol w dziale
    http://sites.google.com/site/bankfatw/Home/grzech-kara-moralnosc-charakter

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj Radku, tak, nie ma znaczenia, czy osoba, ktorej podajesz alkohol jest muzulmaninem czy nie, nawet jesli sam nie pijesz.

    OdpowiedzUsuń
  24. Tolerancyjna rodzina to dla mnie coś abstrakcyjnego. U mnie nikt nie zaakceptowałby zmiany religii http://frenja.blog.interia.pl/ Gratuluję wytrwałości i zazdroszczę wyrozumiałej rodziny!!!

    OdpowiedzUsuń

Uprzedzamy - komentarze niecenzuralne, obraźliwe, szerzące nienawiść i uprzedzenia, bądź zawierające linki do stron wypaczających nauki islamu lub przyczyniających się do niszczenia dialogu nie będą publikowane.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.