listopada 19, 2008

chodź do mnie, chodź do mnie, rączkę mi daj....

Jak już wspominałam, przyjęcie islamu wiąże się z wieloma zmianami w życiu konwertyty. Jednym z aspektów, który ulega modyfikacji po tym wydarzeniu są relacje z płcią przeciwną. Islam ustanowił całą etykietę regulującą zachowania w sytuacjach koedukacyjnych.

Pierwszym ważnym elementem owego kodeksu jest kontakt fizyczny, a raczej jego całkowity brak między płciami przeciwnymi. Czyli kobiecie nie wolno dotykać obcych mężczyzn i vice versa. I być może w większości codziennych sytuacji nie stanowi to problemu, bo będąc w supermarkecie czy na ulicy nikt przecież ot tak nie będzie chciał nas dotknąć. Dylemat jednak pojawia się w momencie witania się z innymi (jasnym jest, że chodzi mi o tych innych „obcych” z Marsa, jeśli my jesteśmy z Wenus ;-)).

Do tej pory robiliśmy to podaniem ręki bądź pocałunkiem w policzek w przypadku bliższych znajomych. Teraz okazuje się, że ani jedno ani drugie. I choć zdania uczonych są podzielone (jedni mówią, że absoultnie nie podawać dłoni, wszystko jedno, co pomyśli lub powie druga osoba; inni orzekli, że w sytuacjach niewygodnych, kiedy widzimy się zmuszeni, można dłoń podać, aczkolwiek ogólna zasada brzmi, że się nie powinno), to kwestia ta wielu konwertytów może wprawić w nielada zakłopotanie, bo co zrobić z wyciągnięta na przeciw ręką? Spuścić wzrok i niezareagować? Udać, że się nie zauważyło i wyjść na głupka? Powiedzieć: „Przepraszam, nie podaję ręki”? Czy podać, aby nie wprawiać w osłupienie strony przeciwnej, lub z obawy, że weźmie nas za dziwolągów, a naszą religię (jeśli o niej wie) za dziwactwo bądź ekstremizm – czyli z miejsca dajemy pole do odrzucenia nas. To samo może się zdarzyć, kiedy na spotkaniu rodzinnym mąż którejś z ciotek entuzjastycznie rzuci się, aby nas wyściskać (już nie tylko rękę, ale całość!), bo nie widzieliśmy się kopę lat i trzeba zrobić dziwny unik, albo parę kroków w tył, aby się zorientował, że coś jest nie tak.

W moim przypadku bywa różnie. Jeśli chodzi o powitania bardziej wylewne niż podanie ręki, nauczyłam się już je „hamować”. Od samego początku zachowuję przynajmniej 70 cm dystansu od „napastnika” ;-) lub robię dyskretnie krok w tył, jeśli widzę, że zaczyna się zbliżać. To przeważnie działa (no chyba że ktoś jest nietrzeźwy... to już odrębny przypadek). Zaś na wyciągniętą dłoń reaguję różnie. Ogólnie wolałabym, żeby ręki nie podawano dla spokoju mojego sumienia, sama pierwsza staram się tego nie robić.

Jeśli już jednak się zdarzy i zrobi to muzułmanin, mówię: „Nie, nie trzeba” i mam zupełną pewność, że przyczyny odmowy zostaną właściwie zrozumiane, gdyż jako współwyznawca zna kodeks (czy się do niego stosuje czy nie, to już nie moja sprawa) i się nie obrazi. Może to nawet wzbudzić u niego pewien szacunek. Aczkolwiek w przypadku mężczyzn nie-muzułanów reaguję różnie. Czasem rękę podaję, czasem nie w zależności od tego, co wiem o danej osobie, jaką postawę otwartości wyczuwam od samego początku. Co jednak nie oznacza, że jest to dla mnie czymś przyjemnym. Dylemat pozostaje i takie sytuacje zawstydzają, mimo iż staram się trzymać fason ;-) i bardzo się nie czerwienić... Z jednej strony zastanawiam sie, czy powinnam uścisk dłoni uznać za rzecz mniej ważną, bo i tak nie robię ważniejszych, a na dodatek życie w społeczeństwie nie-muzułmańskim stawia nas w sytuacjach niewygodnych i bezulgowe trzymanie się religii robi się trudne. Z drugiej zaś zastanawiam się, czy nie szukam sobie wymówek, że przecież częścią Prostej Drogi są trudności zewnętrzne i własne słabości, którym należy stawiać czoła. To praca nad sobą i podejmowanie wysiłku, czyli indywidualny dżihad*. Bóg tyle nam daje, a co daję ja? Przecież to Jego mamy stawiać na pierwszym miejscu, na drugim ludzi i „co powiedzą”. Dlaczego tak się boję tego, co pomyślą inni o mnie jako muzułmance i o islamie, kiedy ich tej ręki nie podam? Ech, między młotem a kowadłem...

Być może niektórzy Czytelnicy pomyślą: „Laski, ale macie dylematy...”, ale jakie by były, w tym blogu właśnie o to chodzi, aby je naświetlić, wytłumaczyć „po ludzku” i ukazać, jak wyglądają w praktyce. Zapraszam więc siostry do dzielenia się doświadczeniami w komentarzach, jak sprawa u Was wygląda. Wyżej zostanie zadane pytanie w drugą stronę, do niemuzułmanów, równie serdecznie zapraszam :-)

Iman

*dżihad – tu w pierwotnym znaczeniu: wysiłek, usilne starania, trud.

5 komentarzy:

  1. Przyznam,ze rzeczywiscie nie raz sresowalam sie,jakby tutaj nie podac reki a jednoczesnie nie obrazic drugiej strony.Po kilku nieudanych probach tlumaczenia,podchodze do sprawy bardziej na spokojnie.Czyli staram sie robic wszystko,aby uniknac "wyciagnietej reki",ale jesli juz ktos wyciagnie reke,podam ja,jesli wyczuje,ze osoba ta bylaby zmieszana cala sytuacja (a ja tym bardziej).Z doswiadczenia wiem,ze ludzie niby przyjmuja do wiadomosci nasze tlumaczenia,ale jednak sa zmieszani.Takze uwazam,ze lepiej byloby albo wytlumaczyc jeszcze zanim spotkamy dana osobe,ze nie podajemy reki lub jak Iman napisala podac reke pierwszy raz,a pozniej delikatnie wytlumaczyc,ze nie podajemy reki i dlaczego.Zycie jest pelne roznych sytuacji,dlatego trudno znalesc jedno, idealne wyjscie z sytuacji,trzeba sie raczej kierowac wyczuciem i taktem,aby nie urazic danej osoby.Mozna tez liczyc na to,ze mezczyzna bedzie znal zasady dobrego wychowania i nie wyciagnie pierwszy reki do kobiety,ale to zdarza sie baaardzo sporadycznie:-))
    Nie kazda kobieta lubi podawac reke i to nie tylko muzulmanki,moja siostra mimo,ze jest chrzescijanka sama mi sie przyznala,ze nie lubi podawac reki mezczyznie,ktorego nie zna.A kazdy ma swoj powod:-)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesli chodzi o mnie, poczatki byly podobne, czyli staralam sie nie urazic mezczyzny wyciagajacego do mnie dlon na powitanie i uscick dloni wymienialam. Jednak czulam sie niekomfortowo, wiedzac, ze okreslona zasada obowiazujaca w islamie zabrania muzulmanom wymiany nawet uscisku dloni z mezczyzna nam obcym. Przestalam sie zatem przejmowac tym, czy mezczyzna, ktory do mnie reke pierwszy wyciaga, obrazi sie na mnie czy poczuje urazony, elegancko i kulturalnie wyjasniajac, iz nie wymieniam uscisku dloni z mezczyznami nie bedacymi moimi mahram tylko i wylacznie przez wzglad na zasady mojej wiary, i elegancko przepraszajac. Tym samym uczulalam (i uczulam) panow na to, ze nastepnym razem nie powinni wyciagac dloni na powitanie muzulmanki i czuje sie fair w stosunku do swego sumienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. swietny tekst Iman - usmialam cie ;). Ja w zakresach, w ktorych moge, jestem dosyc strict. I tak -jestem bezwzgledna w niepodawaniu mezczyznom reki - niezaleznie czy to konsul, prezydent miasta, sasiad, maz siostry czy szef miedzynarodowej korporacji, bo wydaje mi sie, ze jesli np. mozna przymierajac prawie glodem - nie wziac kredytu [zakazane] i sobie poradzic, to tymbardziej mozna nie podawac reki, bo niczyje zycie od tego nie zalezy. Jak ktos sie obrazi to - trudno, ja tez moglabym sie obrazac na kazdego, kto nie zna zasad islamu, przeciez prawie 1/3 ludzkosci to muzulmanie. Nie obrazam sie oczywiscie, ale - trzymam sie swoich zasad i licze na wyrozumialosc, otwartosc itd. Na ile sie da - uprzedzam fakty [przewaznie takie spotkania sa z gory umowione i mailem informuje, ze ze wzgledow religijnych nie wymieniam uscisku dloni i prosze o nie traktowanie tego personalnie]. Ale calkiem niedawno bylam w Polsce i posypal sie grad rak ;). W 99 przypadkach na 100 reki nie podalam. Zawsze grzecznie wyjasniajac tego powody i proszac o nieobraze :). Raz jedyny - poddalam sie i to byl impuls, ulamek sekundy wahania i - podalam. Przyjechal "obejrzec" mnie czlonek rodziny [niespokrewiony ze mna, a wiec nie moj mahram, a wiec zasada nie podawania reki sie odnosi], ktory, gdy uslyszal dawno temu, ze "jestem muzulmanka i wychodze za Araba" nieomalze nie rozwiodl sie ze swoja zona, bo "co ona ma za rodzine i co to za wstyd i hanba", i nigdy nie chcial mnie widziec na oczy itd. Zlamal sie czlowiek, przyjechal na spotkanie rodzinne - i wyciagnal dlon, wiedzialam, ze zmiana myslenia [zaakceptowac fakt, ze jestem muzulmanka i przybyc] kosztowala jego rodzine i jego samego tak duzo, ze jak tej reki nie podam to zrobi sie poprostu wielka rodzinna jatka. No i podalam. Widzialam wielka ulge na twarzach zebranych. Gdy opuscil - odbyte w poprawnej atmosferze - spotkanie cala rodzina [wtajemniczona w zasady moje i traktujaca je powaznie i z wyrozumialoscia, choc nie zawsze zapewne ze zrozumieniem]zlozyla mi podziekowania wyrazajac nadzieje, ze nie umniejszy to w moim dazeniu do otrzymania nagrody, o ktora tak bardzo sie staram [Raj] i ze, Bog widzi, ze staralam sie wybrac mniejsze zlo. Mysle, ze czasami moze nam zabraknac sil/odwagi na przestrzeganie pewnych zasad, albo wlasnie kierujemy sie zasada wyboru mniejszego zla i wierze, ze Bog widzi co nami kieruje, widzi nasze intencje, probe dazenia do doskonalosci w przestrzeganiu jego zasad i - mowiac tak bardzo po ludzku - lagodnie nas za takie sytuacje potraktuje. Daj Boze.

    OdpowiedzUsuń
  4. A jak to jest z podawaniem sobie rąk przez mężczyzn?Mam tu na mysli taka sytuację że jeśli ja się witam z Muzulmaninem obojętnie gdzie i oczywiście mężczyzną to zawsze serdecznie wyciągają dłoń ,choć bardzo mnie irytuje to że te ściśnięcie dłoni przez nich nie jest takie mocne!Ci którzy się ze mną witają wiedzą że my Polscy faceci tak się witamy że to cos jak u angoli u ok więc pytanie czy robią to tylko z grzeczności?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o islam - nie ma żadnych przeciwwskazań do witania się przez podanie sobie dłoni czy uściśnięcie się pomiędzy osobami tej samej płci. Jak natomiast zapatrują się na podawanie dłoni panowie muzułmanie? Może zależy od tego, do czego przywykli w swoim kraju czy od osobistych preferencji...
    Generalnie zauważyłam, że nawet między sobą muzułmańscy panowie raczej nie stosują mocnych uścisków dłoni...

    OdpowiedzUsuń

Uprzedzamy - komentarze niecenzuralne, obraźliwe, szerzące nienawiść i uprzedzenia, bądź zawierające linki do stron wypaczających nauki islamu lub przyczyniających się do niszczenia dialogu nie będą publikowane.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.