marca 27, 2011

jestem muzułmaninem i Brytyjczykiem

To jest nasz kraj, tu się urodziliśmy, wychowaliśmy, naprawdę czujemy się Brytyjczykami! Ale wyobraź sobie, że w swoim kraju włączasz telewizor i codziennie słyszysz jakieś bzdury o sobie, o swojej religii, zwyczajach. Potem wchodzisz do metra i natychmiast legitymuje cię policjant

Marta Kazimierczyk: Dobrze się żyje młodemu muzułmaninowi w Londynie?

Faisal Hanjra: Szczerze? Nie bardzo. Od zamachu w londyńskim metrze 7 lipca 2005 r. Brytyjczycy traktują nas inaczej. Jasne, że najgorzej było tuż po ataku, gdy na każdym kroku byliśmy rewidowani przez policję, zdarzały się pobicia, czy zrywanie muzułmankom hidżabu na ulicy.

To podłe uczucie, kiedy we własnym mieście stajesz na peronie albo siadasz na ławce, a ludzie się od ciebie odsuwają. Wiesz, ilu moich kolegów na zawsze przestało wtedy nosić plecaki? Byliśmy przeszukiwani kilka razy dziennie. A kiedy słyszałem w nocy radiowóz, myślałem, że jedzie po mnie. Bo w pewnym momencie staje się nieważne, czy masz czyste sumienie, czy nie - boisz się i już.

A bardziej konkretne przykłady dyskryminacji?

Moi znajomi, studenci i absolwenci londyńskich uczelni, pół roku temu zrobili test - przez dwa miesiące wysyłali do firm swoje CV w dwóch wersjach różniących się tylko nazwiskiem. W 90 proc. przypadków odrzucano wersję z tym muzułmańskim.

Rok temu zrobiliśmy badanie wśród muzułmańskich studentów na wszystkich brytyjskich uczelniach - okazało się, że 60 proc. bezpośrednio doświadczyło islamofobii w sensie fizycznej przemocy, agresji albo obrażania słownego.

Rząd próbuje coś z tym zrobić?

Próbuje, ale czasem zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. Zacznijmy od prawa antyterrorystycznego. Nigdzie nie jest w nim powiedziane, że jest wymierzone w muzułmanów. Tymczasem w Wlk. Brytanii nie został aresztowany na jego podstawie nikt spoza społeczności muzułmańskiej.

Ale są kampanie walki z ekstremizmem, mnóstwo pieniędzy idzie na kontrolowanie i rozwijanie meczetów. Jednak to wszystko niewiele da, póki nie zmieni się podejście mediów. Gdyby z niektórych artykułów wyjąć słowo "muzułmanin" i zastąpić je słowem "Żyd" albo "Murzyn", byłyby nie do zaakceptowania. Ale jeśli źle pisze się o muzułmanach, to jest OK.

Przecież nie wszyscy dziennikarze są uprzedzeni...

No dobra, czasem zdarzy się wyważony tekst, ale co z tego? Czasem dziennikarze do mnie dzwonią, proszą o wyjaśnienie czegoś, a potem i tak piszą swoje.

Kilka miesięcy temu "The Sunday Times" pisał o muzułmańskich studentach medycyny odmawiających wykonywania niektórych badań. Zadzwonili do mnie, rozmawialiśmy przez godzinę, naprawdę wiedziałem, o czym mówię, bo sam studiuję medycynę. A tekst wyglądał tak, jakby facet w ogóle ze mną nie rozmawiał, zrobił z muzułmańskich studentów fanatycznych idiotów! Jak mamy się bronić, kiedy w poważnej prasie nie daje się nam prawa głosu?

Czarno przedstawiasz los brytyjskich muzułmanów. Nie przesadzasz?

To nie tak, że jesteśmy tu nieszczęśliwi. To jest nasz kraj, tu się urodziliśmy, wychowaliśmy, naprawdę czujemy się Brytyjczykami. Ale wyobraź sobie, że w swoim kraju codziennie włączasz telewizor i słyszysz bzdury o sobie, o swojej religii i zwyczajach. Potem wchodzisz do metra i natychmiast legitymuje cię policjant.

Kiedy jeżdżę na wakacje do rodzinnego Pakistanu, wszystko mnie tam denerwuje, ale być może po studiach tam wyjadę. Bo tutaj zawsze będę się zastanawiał, co się stanie, jeśli znowu kilku bandziorów, którzy bezczelnie nazywają się muzułmanami, zdetonuje coś w metrze. Moje życie znowu stanie się koszmarem, znów będę nie tylko podejrzanym, ale wrogiem we własnym kraju.

A czy wy naprawdę chcecie się integrować?

Dam ci przykład: kiedy na uniwersytecie niemuzułmańska organizacja planuje jakąś akcję, zawsze przychodzi do nas prosić, żebyśmy się przyłączyli, bo muzułmańscy studenci lubią się udzielać i uczestniczyć w życiu uczelni. Mamy muzułmańskich parlamentarzystów, nie znajdziesz w Londynie szpitala bez lekarza muzułmanina ani szkoły bez muzułmańskich nauczycieli. Więc chyba chcemy się integrować, prawda?

Ale trochę racji też masz. Nie ma co ukrywać, że kiedy wchodzisz do niektórych dzielnic muzułmanskich, to czujesz się jak w Pakistanie czy kraju arabskim. Ci ludzie żyją tu tak, jak żyliby tam, niektórzy zupełnie nie chcą się przystosować. Ale to nie wynika ze złej woli. Po prostu kiedy przyjeżdżali, myśleli, że zarobią i wrócą, dlatego nie ma sensu nic zmieniać.

Mamy też inne problemy - muzułmańska dzielnica Tower Hamlets to jedno z najbiedniejszych miejsc w kraju. Narkotyki, przestępstwa i marne szkoły. Tylko że to nie jest problem muzułmanów, ale problem wszystkich południowoazjatyckich imigrantów. Nam po prostu trzeba pomóc, a nie robić z nas kryminalistów albo ofiary.

Albo terrorystów.

Albo. Właściwie w tej chwili jedyny kontekst, w jakim mówi się o muzułmanach, to walka z terroryzmem. Zbudujemy muzułmanom park, żeby walczyć z terroryzmem. Będziemy uczyć muzułmanki angielskiego, żeby walczyć z terroryzmem. Może odczepcie się wreszcie od nas z tym całym terroryzmem!

Oczywiście to nie jest tak, że społeczność muzułmańska nie ma problemów. Gdyby ich nie miała, nie byłoby ataków 7 lipca. Ale zastanówmy się, gdzie ten problem jest: na uniwersytetach? Absolutnie nie. Jako szef wszystkich muzułmańskich organizacji studenckich w tym kraju mówię z całym przekonaniem: nie ma dowodów na rosnącą radykalizację młodych muzułmanów.

Zresztą w całej społeczności skrajne postawy to naprawdę mały procent. Osobiście nie znam nikogo, kto popierałby zamachy. To właśnie nasz największy problem - wszyscy mówią nam: pozbądźcie się terrorystów. A my nie wiemy, gdzie oni są!

Niektórych widać całkiem wyraźnie. Ekstremista Abu Hamza latami nauczał w meczecie w centrum Londynu, przychodziły go słuchać setki ludzi.

Na pewno były tam rzeczywiście groźne typy. Ale myślę, że większość przychodziła ze zwykłej ciekawości, bo te kazania stały się słynne, chociaż wcale niekoniecznie w sensie pozytywnym. To oczywiście żadne usprawiedliwienie.

Szczerze mówiąc, do dziś nie rozumiem, jak rząd brytyjski mógł przez tyle lat na to pozwalać. Naprawdę jestem przekonany, że ludzie, którzy żyją tutaj, na Zachodzie, a jednocześnie naprawdę wierzą w idee głoszone przez takie typy jak Abu Hamza, to jednostki.

Zostawmy terroryzm. Opowiedz o młodych muzułmanach na Zachodzie. Jesteście inni niż wasi rodzice?
Tak, ale inaczej niż kiedyś. Jeszcze kilka lat temu dzieci imigrantów chciały żyć tak jak ich brytyjscy koledzy - imprezy, alkohol, randki. Dzisiaj jest odwrotnie - stają się nawet bardziej pobożni i tradycyjni niż ich rodzice! Hidżaby znikają z półek szybciej niż kiedykolwiek, na uniwersytecie prawie każdy muzułmański student zapuszcza brodę. Myślę, że to dlatego, że młodzi ludzie trochę się pogubili. Przez całe życie widzieli sprzeczność między tradycyjnymi zasadami wpajanymi w domu, a tym, co się dzieje w szkole, na uczelni.

Potem przyszedł 11 września w Nowym Jorku, 7 lipca w Londynie. Do dawnej niepewności doszła wrogość, podejrzliwość otoczenia. Trzeba było znaleźć coś stałego, na czym można polegać niezależnie od okoliczności. I tak zaczął się powrót do islamu wśród młodych muzułmanów na Zachodzie.

No właśnie. Mówisz i zachowujesz się jak Brytyjczyk, ale brodę zapuściłeś....

- Pochodzę z nowoczesnej, wykształconej rodziny. Już moi dziadkowie wyemigrowali do Wielkiej Brytanii, rodzice dorastali tutaj. Byłem wychowany jak brytyjski nastolatek - wyjazdy za granicę na każde wakacje, surfing, lekcje muzyki, imprezy. Dopiero niedawno ożeniłem się, zacząłem żyć dużo skromniej, bardziej skupiłem się na religii.

Chyba po prostu nagle poczułem, że nie do końca wiem, kim jestem, bo nigdzie nie czuję się u siebie. Teraz wreszcie jestem szczęśliwy, moją tożsamością jest islam i to się nie zmienia, gdziekolwiek pojadę, jakikolwiek kolor ma moja skóra czy mój paszport. Wiem, że już nigdzie nie będę obcy.

*Faisal Hanjra jest studentem medycyny na londyńskim uniwersytecie Queen Mary i szefem federacji muzułmańskich organizacji studenckich w Wielkiej Brytanii FOSIS.

4 komentarze:

  1. Co nas różni od muzułmanów europejczyków czy też innych. My najpierw jesteśmy Polakami, Anglikami, Francuzami, później Europejczykami, dopiero późnie przyznajemy sie jakiej wiary jesteśmy. Nie dlatego, ze się jej wstydzimy, tylko nikogo to nie interesuje to jest twoją prywatna sprawą.
    Szczerze boję się kobiet "zachuszczonych" , mężczyzn rodem z 6 wieku naszej ery. Nie przekonał mnie ten wywiad do tego człowieka. W jego towarzystwie nie czułabym sie pewna, natomiast brak mi tutaj czego... przede wszystkim człowiek żali się, że był rewidowany itd. natomiast nie żali się na terrorystów że dotego doprowadzili.
    Pewnie w głębi duszy wg tego pana my zasłużyliśmy na to że jesteśmy wysadzani , zabijani itd. ale jak go sprawdzą, zrewidują to to niesprawiedliwe.
    Zamiast mówić odczepcie się od nas z terroryzmem, fajnie by było aby muzułmanie wyszli na ulice w ramach protestu że zabijają ci tzw. terroryści ludzi, nie wazne chrześcijan czy tez innych. Nie wiem co on widzi złego w nauce np. angielskiego w Angli dla kobiet z muzułmańskich krajów, szczerze ja w tym nic złego. Nie chciałabym mieszkając np. w Angli nie umieć się dogadać w sklepie czy urzedzie. Jadąc do jakiegokolwiek kraju na wakacje zaopatruję się w słownik , zeby chociaz podukac w danym języku, szkoda że ta inycjatywa go obraża. Szkoda, nigdy sie nie zrozumiemy na żadnej płaszczyźnie.Mam nadzieję, ze nie przyjdzie mi ani moim dzieciom żyć w państwie, w którym są prawa szariatu, tak obce demokracji, wolnemu mysleniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. kraje gdzie rzadzi prawo szariatu zawsze beda tkwily w sredniowieczu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimie 4/04

    Twoja deklaracja przynależności znaczy +/-, że "my - europejczycy" jesteśmy bardziej zainteresowani światem teraźniejszym, podczas gdy "my - muzułmanie" jesteśmy nastawieni na przyszłe. Poza tym, skoro "my - europejczycy" jesteśmy najpierw europejczykami, to dlaczego europejskości muzułmanom-konwertytom odmawiamy?

    I baaardzo proszę nie oceniac (wg siebie?) co komu w duszy gra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy07 maja, 2011

    sami sobie odmawiacie europejskości i jej nie chcecie. Wasze postrzeganie świata diametraline sie zmienia po konwersji. Nie wydaje mi sie aby Europejczycy nie muzułmanie byli zainteresowani tylko światem teraźniejszym, natomiast bardziej muzułmanie sa nastawieni nie na przyszłe ale przeszłe- chęć życia jak w wieku w którym zył wasz pororok, chęć wygladania rodem z 6 wieku odnośnie kobiet i mężczyzn. Czyli ewidentne odcinanie sie od europejskości, kobiety miejsce to dom i dzieci.Jakoś mi to wszystko pachnie propagandą.

    OdpowiedzUsuń

Uprzedzamy - komentarze niecenzuralne, obraźliwe, szerzące nienawiść i uprzedzenia, bądź zawierające linki do stron wypaczających nauki islamu lub przyczyniających się do niszczenia dialogu nie będą publikowane.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.