Strony

listopada 30, 2008

małżeństwo muzułmanki z muzułmaninem, który się nie modli

Kwestię tę rozpatrują uczeni w islamie na dwa sposoby. Jeden, małżeństwo z mężczyzną (czy kobietą) który się nie modli jest nieważne, albowiem opuszczenie filaru islamu, jakim jest modlitwa uznawane jest za odstępstwo od wiary. Opinię taką prezentował min. wybitny uczony w islamie, szeich ibn Uthajjmin (zob. FATWA).
Drugi, małżeństwo jest nadal ważne, albowiem nie samo zaniedbanie modlitwy wyklucza muzułmanina poza nawias islamu, lecz dopiero nieodmawianie modlitwy z racji przekonania i wiary, że nie jest ona obowiązkiem muzułmanina. Cytat: "[12] Tutaj uczeni Ahl-ul-Sunnah różnych opinii. Dla przykładu Imam Ahmad bin Hanbal (niech Allah będzie dla niego miłosierny) powiedział: "Nic nie wyklucza człowieka z islamu jak tylko szirk (politeizm, dodawanie Bogu wspólników we czci), lub zaprzeczenie jednego z obowiązków. Jeżeli osoba opuści je z powodu lenistwa lub zaniedbania, wtedy jest to zależne od woli Allaha. Jeżeli zechce go ukarać, to go ukarze. Jeżeli zechce go wynagrodzić, to go wynagrodzi." (Tabaqat-ul-Hanabilah (1/341): Imam Ibn Abi Ja´la) Imam Muhammad Nasir-ud-Din al-Albani (niech Allah będzie dla niego miłosierny) powiedział: "Osoba która opuszcza modlitwę z powodu lenistwa jest muzułmaninem dopóki nie ma nic, co ukazywałoby sekrety jego serca..." [Silsilat-us-Sahihah (1/117)]. Polecana lektura: OPUSZCZENIE LUB ZANIEDBANIE MODLITWY

listopada 26, 2008

PYT DO M: czy zabraniacie dziecom rozwijać się przez sztukę, muzykę, taniec?

KASIA: A ja mam pytanie, co robią Muzułmanki, których dzieciom Bóg dal talenty artystyczne typu malarstwo, taniec itp? Oczywiście to pytanie tylko do tych konserwatywnych Muzułmanek, czy zabraniacie swoim dzieciom się rozwijać poprzez sztukę, muzykę, taniec? Czy możliwe jest dla np. dziewczynki muzułmanki pójście do szkoły baletowej czy nauka tańca arabskiego i potem kariera na scenie albo studia w szkole aktorskiej czy na ASP? Czy np zawód piosenkarki/arza jest dla Was czymś nie do pomyślenia jako przyszły zawód Waszych dzieci.

przyjęcie islamu a grzechy przeszłości

[Koran 39:53-59] {Powiedz: „O ibadi (słudzy moi), którzy wykroczyliście przeciwko sobie samym, nie traćcie nadziei w miłosierdzie Allaha! Zaprawdę Allah przebacza grzechy w całości. Przecież on jest Przebaczający, Litościwy! Nawracajcie się więc do waszego Pana! Poddajcie mu się całkowicie, zanim spotka was kara, wtedy bowiem nie będziecie wspomożeni. Idźcie za najpiękniejszym z tego, co zesłał wam wasz Pan, zanim spotka was kara niespodziewanie, kiedy nie będziecie jej przeczuwać.” Aby nie powiedziała żadna dusza: „Biada mi za to, co zaniedbałam względem Allaha! Ja przecież byłam wśród wyszydzających!” Albo żeby nie powiedziała: „Jeśliby Allah poprowadził mnie drogą prostą, to znalazłabym się wśród bogobojnych!” Albo też żeby nie powiedziała, kiedy ujrzy karę: „Jeśliby mi było dane powrócić, to byłabym wśród czyniących dobro!” Tak, zaprawdę przyszły do ciebie moje znaki, lecz uznałeś je za kłamstwo i uniosłeś się pychą; i znalazłeś się wśród niewiernych.}

Przyjęcie islamu jest swoistym oczyszczeniem człowieka z grzechów popełnionych przez niego uprzednio, pod warunkiem oczywiście, że islam przyjmie świadomie, z własnej nieprzymuszonej woli. Czyli po prostu naparawdę uwierzy.
Polecana lektura: (fatwy)
na zdjęciu: pięknie kaligrafowana szahada, islamskie wyznanie wiary "La illaha ill Allah, wa Muhammad ar-Rasullullah" (nie ma boga poza Allahem, a Muhammad jest Jego Wysłannikiem)

muzułmanka a mąż niemuzułmanin

Wg islamu muzułmankom wolno wyjść za mąż tylko za muzułmanina. Allah mówi (interpretacja znaczenia):

[Koran 2:221] {…I nie oddawajcie (waszych córek) w małżeństwie dla al-muszrikun (politeistów, bałwochwalców, niewiernych) chyba że oni uwierzą (w Allaha i Jego Wysłannika Muhammada) i zaprawdę, wierzący niewolnik jest lepszy niż (wolny) muszrik (politeista, niewierny), nawet jeśli ten was zadowala}

Małżeństwo kobiety, która przyjmuje islam i jest zamężna z niemuzułmaninem, jest anulowane, jeśli jej mąż nie przyjmie islamu. Więcej na ten temat w fatwach:

kiedy dziecko przechodzi na islam

Wg islamu każdy człowiek rodzi się muzułmaninem. Prorok Muhammad powiedział: "Każdy człowiek rodzi się w fitra (czystej monoteistycznej wierze, religii), to jego rodzice czynią z niego chrześcijanina lub zatarusztrianina." [hadis autentyczny, ze zbioru Sahih uczonego Bukhariego). Nie ma w islamie ceremonii chrztu, dziecko przychodzące na świat jest od razu muzułmaninem/muzułmanką. W islamie wszakże jest określona granica odpowiedzialności za swoje czyny, tzn. dziecko przekraczające granicę dojrzałości płciowej zaczyna być automatycznie odpowiedzialne za wywiązywanie się z obowiązków nałożonych przez islam - podstawowe to: modlitwa pięć razy dziennie, post w miesiącu ramadan, pielgrzymka hadżdż do Mekki i zakat al-mal - jałmużna od majątku na rzecz ubogich muzułmanów.

czy muzułmanin może pojąć za żonę niemuzułmankę

I tak i nie, muzułmanin może pojąć za żonę tylko: chrześcijankę lub/i żydówkę pod warunkiem, iż dzieci zostaną wychowane w islamie. Muzułmanin nie może się wiązać z wyznawczyniami innych religii niż wyżej wymienione. To są ogólne zasady islamu. Oczywiście, w świetle problemów jakie mogą rodzić małżeństwa mieszane, a zwłaszcza w sytuacji, jeśli zarówno kobieta jak i mężczyzna sztywno przestrzegają zasad swojej wiary, uczeni muzułmańscy odradzają małżeństwa mieszane, ze względu na niebezpieczeństwo zaniedbania wychowania dzieci w islamie przez niemuzułmańską żonę oraz ewentualne problemy z praktyką religijną całej rodziny.

muzułmanie a zwierzęta domowe i hodowlane

Mogą, ale zależy jakie. W islamie obowiązuje zakaz spożywania wieprzowiny, świnia jest uznana za zwierze nieczyste, stąd nawet wykorzystanie jej skóry jest zabronione. Odnośnie trzymania w domu psów, można je trzymać pod określonymi warunkami. Polecam lekturę notki na blogu poświeconym Arabii Saudyjskiej: ZWIERZĘTA DOMOWE I BYDEŁKO w której to wyjaśniona została kwestia trzymania psa w domu przez muzułmanina.
Koty, rybki (zob. FATWA), chomiki, kanarki, papużki itp. można trzymać w domu, pod warunkiem dobrego traktowania każdego zwierzątka i zapewnienia mu jak najlepszych warunków bytowania. Muzułmanie hodować mogą konie, wielbłądy, owce, krowy, kozy, kury, indyki i inny drób ;-). Wg islamu zwierzęta obdarzone są duszą (zob. FATWA)

listopada 24, 2008

pogląd islamu na choroby psychiczne

Oto co mówią uczeni w islamie:

1) Szeich Ahmad Kutty powiedział:
"Wszystko zależy od stopnia choroby. Jeśli osoba jest chora psychicznie do tego stopnia, że traci rozsądek, kontakt z rzeczywistością, wówczas nie podlega ona taklif (odpowiedzialności) albo zobowiązaniom i dlatego, według szariatu, jest ona uważana za ghajru-mukallaf (nie ponosząca odpowiedzialności), bądź w żaden sposób zobowiązana. Zostało przekazane przez Aiszę, że Prorok (pokój i błogosławieństwo Allaha niech będzie z nim) powiedział: "Trzy osoby nie ponoszą odpowiedzialności: ososba, która śpi aż się obudzi, nieletni aż osiągnie wiek dojrzałości oraz chory psychicznie (obłąkany) aż odzyska zdrowy rozsądek. Przekazane przez Abu Dawud (4398), al-Nisaa’i (3432) and Ibn Madżah (2041); sklasyfikowany jako autentyczny (*sahih)przez al-Albaani w Sahih Abi Dawud. Opierając sie na tym, osoba chora psychicznie nie ponosi odpowiedzialności za swoje czyny lub słowa gdy znajduje się w stanie obłąkania. Jednak jeśli osoba ta doświadcza chwil zdrowego rozsądku, będzie odpowiadała za swoje czyny dokonane podczas tych chwil. [źródło]

2) "Osoba, która raz jest świadoma swoich czynów, a innym razem traci tą świadomość ma specjalne orzeczenie w szariacie (prawie islamskim). Na przykład, chory psychicznie, który ma przebłyski świadomości, jest w tych chwilach zobowiązany do wypełniania wszystkich obowiązków religijnych, takich jak modlitwa, post i innych obowiązków, kiedy zna, wie i rozumie co czyni; jednak jest zwolniony ze wszystkich tych praktyk religijnych w przypadku utraty świadomości, w oparciu o niezdolność zrozumienia tego, co czyni.
Z racji qijas (prawnej analogii), ten kto jest chory na schizofrenię, objęty jest tym samym orzeczeniem. Jeśli osoba chora na schizofrenię osiągnie poziom utraty kontaktu z rzeczywistością i utraty świadomości on lub ona nie różnią się od chorego psychicznie, nie są świadomi tego, co się dzieje, wówczas mogą być zwolnieni od realizacji filarów islamu. Jeżeli jednak sytuacja jest jedynie rodzajem psychospołecznych lub intelektualnych zakłóceń, wówczas są zobowiązani modlić się i wykonywać wszystkie swoje obowiązki religijne, jak każda inna osoba. [źródło]

listopada 22, 2008

muzułmanie a muzyka

Na pytanie, czy muzułmanom wolno słuchać muzyki najlepiej odpowiedzą uczeni w islamie. Polecamy lekturę opracowania:
POGLĄDY 4 IMAMÓW NA KWESTIĘ MUZYKI
oraz fatw:

MUZYKA, ŚPIEW I TANIEC
TANIEC I ŚPIEW KOBIET
RAPOWANE PIOSENKI ISLAMSKIE ;-)

Warto zaznaczyć, że są to opracowania dot. kwestii muzyki w świetle zasad islamu.

listopada 19, 2008

jak witacie się z muzułmanami płci przeciwnej?

Jak zareagowalibyście Państwo, gdyby Wasza wyciągnięta na przywitanie dłoń nie spotkała się z wzajemnością? Co pomyślelibyście o osobie odmawiającej podania ręki? Jak przyjęlibyście: niepodanie dłoni bez wyjaśnień; niepodanie z wyjaśnieniem, że ktoś ręki nie podaje ze względów religijnych; początkowe podanie dłoni, ale z późniejszym wyjaśnieniem, że taka sytuacja już się nie powtórzy?

chodź do mnie, chodź do mnie, rączkę mi daj....

Jak już wspominałam, przyjęcie islamu wiąże się z wieloma zmianami w życiu konwertyty. Jednym z aspektów, który ulega modyfikacji po tym wydarzeniu są relacje z płcią przeciwną. Islam ustanowił całą etykietę regulującą zachowania w sytuacjach koedukacyjnych.

Pierwszym ważnym elementem owego kodeksu jest kontakt fizyczny, a raczej jego całkowity brak między płciami przeciwnymi. Czyli kobiecie nie wolno dotykać obcych mężczyzn i vice versa. I być może w większości codziennych sytuacji nie stanowi to problemu, bo będąc w supermarkecie czy na ulicy nikt przecież ot tak nie będzie chciał nas dotknąć. Dylemat jednak pojawia się w momencie witania się z innymi (jasnym jest, że chodzi mi o tych innych „obcych” z Marsa, jeśli my jesteśmy z Wenus ;-)).

Do tej pory robiliśmy to podaniem ręki bądź pocałunkiem w policzek w przypadku bliższych znajomych. Teraz okazuje się, że ani jedno ani drugie. I choć zdania uczonych są podzielone (jedni mówią, że absoultnie nie podawać dłoni, wszystko jedno, co pomyśli lub powie druga osoba; inni orzekli, że w sytuacjach niewygodnych, kiedy widzimy się zmuszeni, można dłoń podać, aczkolwiek ogólna zasada brzmi, że się nie powinno), to kwestia ta wielu konwertytów może wprawić w nielada zakłopotanie, bo co zrobić z wyciągnięta na przeciw ręką? Spuścić wzrok i niezareagować? Udać, że się nie zauważyło i wyjść na głupka? Powiedzieć: „Przepraszam, nie podaję ręki”? Czy podać, aby nie wprawiać w osłupienie strony przeciwnej, lub z obawy, że weźmie nas za dziwolągów, a naszą religię (jeśli o niej wie) za dziwactwo bądź ekstremizm – czyli z miejsca dajemy pole do odrzucenia nas. To samo może się zdarzyć, kiedy na spotkaniu rodzinnym mąż którejś z ciotek entuzjastycznie rzuci się, aby nas wyściskać (już nie tylko rękę, ale całość!), bo nie widzieliśmy się kopę lat i trzeba zrobić dziwny unik, albo parę kroków w tył, aby się zorientował, że coś jest nie tak.

W moim przypadku bywa różnie. Jeśli chodzi o powitania bardziej wylewne niż podanie ręki, nauczyłam się już je „hamować”. Od samego początku zachowuję przynajmniej 70 cm dystansu od „napastnika” ;-) lub robię dyskretnie krok w tył, jeśli widzę, że zaczyna się zbliżać. To przeważnie działa (no chyba że ktoś jest nietrzeźwy... to już odrębny przypadek). Zaś na wyciągniętą dłoń reaguję różnie. Ogólnie wolałabym, żeby ręki nie podawano dla spokoju mojego sumienia, sama pierwsza staram się tego nie robić.

Jeśli już jednak się zdarzy i zrobi to muzułmanin, mówię: „Nie, nie trzeba” i mam zupełną pewność, że przyczyny odmowy zostaną właściwie zrozumiane, gdyż jako współwyznawca zna kodeks (czy się do niego stosuje czy nie, to już nie moja sprawa) i się nie obrazi. Może to nawet wzbudzić u niego pewien szacunek. Aczkolwiek w przypadku mężczyzn nie-muzułanów reaguję różnie. Czasem rękę podaję, czasem nie w zależności od tego, co wiem o danej osobie, jaką postawę otwartości wyczuwam od samego początku. Co jednak nie oznacza, że jest to dla mnie czymś przyjemnym. Dylemat pozostaje i takie sytuacje zawstydzają, mimo iż staram się trzymać fason ;-) i bardzo się nie czerwienić... Z jednej strony zastanawiam sie, czy powinnam uścisk dłoni uznać za rzecz mniej ważną, bo i tak nie robię ważniejszych, a na dodatek życie w społeczeństwie nie-muzułmańskim stawia nas w sytuacjach niewygodnych i bezulgowe trzymanie się religii robi się trudne. Z drugiej zaś zastanawiam się, czy nie szukam sobie wymówek, że przecież częścią Prostej Drogi są trudności zewnętrzne i własne słabości, którym należy stawiać czoła. To praca nad sobą i podejmowanie wysiłku, czyli indywidualny dżihad*. Bóg tyle nam daje, a co daję ja? Przecież to Jego mamy stawiać na pierwszym miejscu, na drugim ludzi i „co powiedzą”. Dlaczego tak się boję tego, co pomyślą inni o mnie jako muzułmance i o islamie, kiedy ich tej ręki nie podam? Ech, między młotem a kowadłem...

Być może niektórzy Czytelnicy pomyślą: „Laski, ale macie dylematy...”, ale jakie by były, w tym blogu właśnie o to chodzi, aby je naświetlić, wytłumaczyć „po ludzku” i ukazać, jak wyglądają w praktyce. Zapraszam więc siostry do dzielenia się doświadczeniami w komentarzach, jak sprawa u Was wygląda. Wyżej zostanie zadane pytanie w drugą stronę, do niemuzułmanów, równie serdecznie zapraszam :-)

Iman

*dżihad – tu w pierwotnym znaczeniu: wysiłek, usilne starania, trud.

listopada 05, 2008

czy muzułmanki mogą używać tamponów?

Czy muzułmanki mogą używać tamponów? Czy jest na miejscu, aby np. mąż kupował swojej żonie podpaski czy tampony w aptece? Słyszałam różne wersje. Ostatnio nawet widziałam dziewczynę z chustą na głowie kupującą tampony, więc chyba nie ma z tym problemu, ale wole się dopytać:). I jak to wygląda z antykoncepcją w małżeństwie? Co jest dozwolone?

listopada 01, 2008

- Szkoda, myślałem, że już jej przeszło...

- Jak widać nie, Panie Pawle. Do widzenia – odparła moja Mama i lekko zdziwiona odłożyła słuchawkę. Po 4 latach od przyjęcia przeze mnie islamu, Paweł, gitarzysta zespołu muzyczno-tanecznego, w którym kiedyś śpiewałam i czasem nawet tańczyłam, zadzwonił z nadzieją, że sprawdziły się jego prognozy, iż islamski kaprys szybko mi przejdzie, i że uda mu się namówić mnie na występ. Od tamtej rozmowy nigdy już nie zadzwonił.

Wiele osób tak myśli. „To twoja nowa fanaberia, moda, zachcianka. Przeminie jak poprzednie”. Mama zawsze mówiła, że mam słomiany zapał - i w wielu przypadkach miała rację ;-), bo tak było z opieką nad psem, o którego męczyłam ją chyba rok; z harcerstwem; z grą na gitarze i pianinie; z szyciem; z antropologią. Jednak, ku zdziwieniu mojej rodzicielki i pewnie kilku innych, znanych mi osób, na dzień dzisiejszy nie mogę do tej listy dodać islamu. Chwała Bogu.

Dlaczego? Dlaczego jeszcze mi nie przeszło? Co więcej, dlaczego chcę „dalej w to brnąć”, tym bardziej będąc świadomą, jakie trudne konsekwencje ma i może mieć w przyszłości decyzja sprzed 6 lat. Bo przyjęcie islamu pociąga za sobą trud i wyrzeczenia: zmiana wyglądu (z fajnej laski na cygankę ;-)), sposobu postrzegania nas przez otoczenie (np. jako dziwoląga bądź tą, która zdradziła wszystkie najświętsze i najlepsze wartości...) oraz trybu życia (niełatwo wstaje się na modlitwę o 3 nad ranem, zapewniam) i żywienia, konflikty wewnętrzne, zewnętrzne, np. szeroko pojęta dyskryminacja i odrzucenie ze strony społeczeństwa i najbliższych; czasem nawet emigracja do nieznanego kraju – to tylko niektóre z nich. Po co nam to, skoro można robić karierę, mieć wygodne życie i z niego korzystać?

Być może dzieje się tak dlatego, że decyzja o wyznaniu muzułmańskiego credo, oznacza gotowość do zawarcia pewnego przymierza. Kiedy człowiek podpisuje umowę, sposób, w jaki się z niej wywiąże zależy od 1) pozycji, jaką zajmuje w stosunku do nas druga strona – uczucia, a przede wszystkim szacunek, jakim ją darzymy, a nawet obawa przed nią; 2) warunków oraz surowości konsekwencji, jakie może pociągać za sobą jej zerwanie, niedotrzymanie; wagi, jaką ma dla nas spełnienie warunków przez drugą stronę; 3) czas trwania umowy i korzyści z niej czerpanych. Stąd, jeśli nabywszy 10-cio minutowy bilet autobusowy (kiedyś takie były w moim mieście ;-) i podaje przykład biletu, bo prawnie stanowi on umowę, niech wierzy, kto chce...), przekraczamy limit czasu i jedziemy 20 minut, może nam być wszystko jedno, bo kara nie będzie wysoka, jeśli w ogóle nas złapią (liczba autobusów przewyższa ilość kontrolerów).

Teraz różnica między biletem ;-) a przymierzem zawartym przez wypowiedzenie szahady, polega na tym, że: 1) druga strona to nie byle kto, lecz Sam Bóg – Najpotężniejszy, Wszechświadom, Stwórca i Pan wszystkiego i wszystkich; 2) warunek jest tylko jeden: całkowite poddanie i posłuszeństwo Jemu; konsekwencje niedotrzymania są zgubne na wieczność; spełnienie równa się wiecznej, nieporównywalnej z niczym przyjemności (bo tym zobowiązuje się nas obdarzyć On); 3) czas trwania: do końca bytowania na tym świecie i w nieskończoność na tamtym, czyli nigdy nie wygasa. Zrozumiałym jest zatem, iż ów pakt staje się najważniejszym w życiu. Jego znaczenie przewyższa kontrakt z rodziną, społeczeństwem, kulturą, a czasem nawet ze samym/ą sobą.

Potem, kiedy już zdeklarujemy wiarę, okazuje się, że to jest jak z zakochaniem, z tą różnicą, że obiekt miłości jest Absolutem, znajduje się o wiele ponad jakikolwiek inny możliwy przedmiot uczuć. O Bogu zapomnieć się już nie da. Zaczynasz Go coraz bardziej kochać, chcesz Mu się podobać. Oczekujesz godziny spotkania z Nim. Kiedy robisz coś złego, wyrzuty sumienia dręczą cię, dopóki nie ukorzysz się przed Nim, błagając o wybaczenie, i zrobisz coś dobrego w zamian. Wiesz, że wszystkie twoje ruchy i słowa są bacznie śledzone i spisywane. Masz pewność, co stanie się po śmierci, że Dzień Sądu nadejdzie, że Bóg nie potraktuje cię niesprawiedliwie. Na dodatek zawsze pamiętasz o umowie, jaką zawarłeś, stąd przed zrobieniem czegokolwiek zastanawiasz się: czy w ten sposób wywiążę się ze zobowiązań czy zawiodę Boga, kiedy On nigdy tego nie zrobił i nie zrobi? Czy warto, bym rezygnował, porzucił to, co On mi obiecał, kiedy wyznałem szahadę? Nie, bo to najpiękniejsza obietnica, jaką mi złożono, a w dodatku mam stuprocentową pewność, że Bóg jej dotrzyma (nie to co ludzie...).

I tak z dnia na dzień nasza umowa staje się coraz ważniejsza, chęć wypełnienia jej wzrasta, trud zamienia się w łatwość, krytyka w pochlebstwo, głód w uczucie sytości, senność o świcie w rozbudzenie, i żadne z nich nigdy nie przemija...

Iman

PS. Imiona i nazwiska postaci (oprócz mojej Mamy i mnie ;-)) zostały zmienione.