Strony

grudnia 30, 2010

10 tys. muzułmanów w Warszawie. Jacy są?

Meczet w Warszawie,
źródło: http://www.dw-world.de/dw/article/0,,6104648,00.html
Przyszedł do mnie człowiek. "Jest pan muzułmaninem?" - zapytał. "Trzeba zabić wszystkich muzułmanów". Rozmawiałem z nim, ale zdania nie zmienił. Za to na koniec powiedział: "Pana jednego bym oszczędził".
Po 11 września 2001 r., gdy dwa boeingi 767 roztrzaskały się o stalowe kości nowojorskich wież, Zeta kolega z ławki zainteresował się lotnictwem. A Zet - islamem.

Samir i Nidal przyjechali tu, marząc o wafelkach "made in Poland".

Anna Bratowska, bizneswoman, od dziecka zamęczała babcię i księdza pytaniami na temat Boga: kto to Bóg? Gdzie go spotkać?

Paweł, znany malarz, najpierw napisał książkę o biblijnej ekonomii.

To były początki.

Za niebieskim płotem rośnie minaret ze szkła. Na nim czarną farbą wysmarowane: „Islamy na Islandię”. To Warszawa Ochota. Robota wre. W piątkowe popołudnie przyjdzie pan Ahmed, sklepikarz pachnący kuminem, i wyszepcze „la 'ilaha 'illa llah...”

Nie wszystkim się to podoba. Lepiej, jakby to było nowe centrum handlowe. Albo bar. Sex-shop nawet. Bo "w telewizji pokazywali": wysoko podniesione kałasznikowy, kobiety w czerni, uciętą w głowę. I to wyraźnie, w HD, na ciekłokrystalicznym ekranie. Kilka miesięcy temu przed placem budowy zorganizowali protest. Byli liberałowie ("bo prawa człowieka"), feministki ("bo zniewolone islamskie kobiety"), buddyści Diamentowej Drogi (ich lama, Duńczyk Ole Nydahl, też islamu nie lubi) i Młodzież Wszechpolska ("bo meczet na naszej katolickiej ziemi").
Meczetu bronili: anarchiści, lewicowcy ("bo precz z rasizmem") i inni liberałowie ("bo przecież wolność wyznania").

I głośno było, gwarno, kolorowo. I tylko ich - Anny, Zeta, Pawła, Samira - tylko tych strasznych muzułmanów nie było.

***

Po 11 września Zet chciał wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Kiedy wertował książki o historii Arabów i kulturze islamu, jego kolega z ławki przeglądał albumy o lotnictwie. - No i ja zostałem muzułmaninem, a on poszedł w samoloty - mówi Zet, arabista.

Anna Bratowska, doktorantka na UW i młoda bizneswoman, opowiada: - Pochodzę z katolickiego domu. Wyrosłam na wierzącą i praktykującą chrześcijankę. Dbałam o wszystkie zasady. Nie piłam alkoholu, współżycie tylko po ślubie. Ale zawsze żyłam w przeświadczeniu, że Jezus nie był Bogiem.

Zet: - Ja uważałem się za katolika, ale nie praktykowałem.

Paweł, malarz i teoretyk sztuki, który swoje obrazy wystawiał na całym świecie: - Pierwszy raz świadomie przeczytałem Biblię, kiedy miałem 30 lat. Potem kilka lat zmagałem się z pytaniami o kształt wiary.

Napisał książkę o ekonomii ewangelicznej. Analizował w niej wypowiedzi Jezusa na temat pieniądza. Poznał ludzi zajmujących się ekonomią alternatywną. Także muzułmanów. - Ale już wcześniej nie miałem obaw związanych z muzułmanami - mówi. - Łatwo zauważyć, że podążamy wspólną drogą.

Anna siedem lat temu pojechała z mamą na wakacje do Egiptu. Znajomi straszyli: przejść ulicą wam nie dadzą. - Wszystko okazało się inne niż w prasie, telewizji, nawet książkach. Siedziałam w powrotnym samolocie i złościłam się: Ale żeście mnie okłamali!

***

Samir Ismail, lekarz pediatra i przewodniczący Ligi Muzułmańskiej, zanim tu przyjechał, też myślał inaczej: że to kraj bez Boga, że mieszkają tu komuniści, którzy chodzą w futrach i codziennie opychają się czekoladą. W Kuwejcie, gdzie się urodził, była polska czekolada i polskie futra. Ale Polska 1986 r. nie była rajem. Nidal Abu Tabaq, który wyjechał z Kuwejtu dwa lata później, opowiada: - Tam jadłem wafelki z pieczątką "Made in Poland". Tu nie było nic. Na półkach chleb i ocet.

Rodzice Nidala, tak jak i Samira, uciekli z Palestyny po kolejnej wojnie arabsko-izraelskiej. Najpierw do Arabii Saudyjskiej, potem Kuwejtu. Gdy Nidal miał 17 lat, przyjechał studiować medycynę do Lublina. - Pierwszego dnia zgubiłem się na ulicy. Ludzie pomogli. Zakochałem się w Polsce - wspomina.

A potem zakochał się jeszcze raz: - Była gorliwą chrześcijanką. Zaczęła mi wypominać: pochodzisz z Palestyny, a nie wierzysz w Chrystusa? (Pokój z Nim). Jak to nie wierzę? - odpowiadałem. Muszę wierzyć, inaczej nie byłbym muzułmaninem. Zdenerwowałem się. Szkoda, że jesteś dziewczyną - powiedziałem. A ona: "A co byś zrobił?" I takie to było piękne to nasze pierwsze spotkanie.

Po trzech latach się pobrali. Dwa lata później ona przyjęła islam.

Po powrocie z Egiptu Anna postanowiła: dowiem się o islamie jak najwięcej, ale wszystko będę sprawdzać sama. - Przeczytałam kiedyś w popularnej gazecie, że w ramadanie Arabowie są agresywni i żeby nie jeździć do Egiptu. No więc poleciałam. Zobaczyć agresję. Ale ludzie wcale nie chodzili wściekli. Przeciwnie, był klimat uduchowienia. To był najlepszy okres w moim życiu. Byłam wniebowzięta. I tak sprawdzała przez dwa lata. Gdy ktoś pytał: będziesz muzułmanką?, kręciła głową.

Zet muzułmaninem był już w pół roku po pierwszej wizycie w meczecie na Wiertniczej. - Po konwersji wciąż miałem wątpliwości, ale wiara już przeważała.

Paweł na konwersję zdecydował się po proteście przeciwko budowie meczetu na Ochocie.

Anna Bratowska: - Pewnego dnia sprawdzałam coś w Koranie i przeszło mi przez głowę: czy jest jeden Bóg? Jest. Czy wierzę? Wierzę. Więc jestem muzułmanką.

***

Samir przyjechał studiować tu medycynę. Też poznał żonę na studiach - na zajęciach dla Polaków zainteresowanych kulturą muzułmańską. Dziś mają czworo dzieci, a Samir mówi: - Dłużej już żyję w Polsce niż w Kuwejcie. To Polska jest moją ojczyzną.

Nidal: - Moja żona jest kierownikiem przychodni. Mamy trójkę dzieci, czwarte w drodze.

Po medycynie zajął się naukami szariatu. Studiował teologię islamską we Francji. Został imamem i dyrektorem Centrum Kultury Muzułmańskiej w Lublinie. Potem Przewodniczącym Rady Imamów i głównym muftim. Teraz musi się przenieść do Warszawy. Chcą go na imama nowo budowanego meczetu.

***

Muzułmanów jest w Polsce ok. 30 tys., w Warszawie - 10 tys. Prowadzą bary, sklepy z orientalnym jedzeniem, studiują. Pracują jako lekarze i finansiści. Opowiadają: przyjechałem z Lattakii, z Dubaju, z Aleksandrii, Rabatu, Deir-ez Zur. Mam lat: 19, 45, 39... I: troje, czworo, zero, sześcioro rodzeństwa. Szybko dodają: - Ale nie pisz o mnie. Nawet pod imieniem, nawet pod inicjałami. I że pracuję tu. I co mówię. I nie cytuj mnie. A najlepiej, jakbyś w ogóle o muzułmanach nie pisał. Cisza jest dobra. Dlaczego? Wyobraź sobie, że otwierasz gazetę i widzisz tytuł: "Polacy zagrażają światu". Obok: "Polscy bojownicy przyznają się do porwania i zamordowania pary turystów". Na dole: "Polacy biją swoje żony". Może telewizor? "Kolejny zamach Polaków w Pakistanie"... No co, już wiesz? I my wiemy - są ludzie, którzy w imię islamu robią złe rzeczy. Nie chcą wierzyć w Boga, tylko chcą władzy. Ale przecież wszędzie są szaleńcy. I wśród Polaków, i wśród Arabów. I wśród katolików, muzułmanów i ateistów. Nawet wśród pacyfistów. A my chcemy tylko spokojnie żyć. Jak wszyscy ludzie.

I dlatego cisza jest dobra.

***

Ale nawet w ciszy bycie muzułmaninem nie jest łatwe. Bo wieprzowina w zupach i w kanapkach w żłobku dla dzieci. I modlitwy pięć razy dziennie jak przed pracodawcą wytłumaczyć? No a chusty? Jak masz chustę, to się za tobą więcej osób obejrzy niż za taką w minispódniczce.
Anna Bratowska: - Bo "kobieta w chuście nie może tego, nie może tamtego". Powiedziałam: to ja założę. I pokażę, że można: skończyć studia, pójść do dobrej pracy. Być niezależną, mądrą, wykształconą, bogatą, wyglądać pięknie.

Na rozmowy kwalifikacyjne przychodziła zawsze w chustce. Robili wielkie oczy. Ale nie zawsze: - Aplikowałam na funkcję odpowiedzialną za kontakt z klientem i mówię: Jestem praktykującą muzułmanką.

- No, OK.

- Ale muszę się modlić w pracy.

- A będzie pani wykonywała powinności zawodowe?

- Tak.

- No to jaki problem? Nawet jakby pani nosiła na głowie wieżę Eiffla, to mnie to nie interesuje.

Teraz Anna otwiera własną firmę: - Zapomniałam już, że mam chustkę na głowię i że ludzie ją widzą.

***

A czy widzą? Na pewno. A co myślą? Wystarczy włączyć telewizję albo poszperać w internecie. Blog konwertyty Ahmeda, który z pogardą pisze o ludzie kufar, niewiernych, którzy sprzeciwiają się muzułmańskim prawom. Ze strony Muzulmanka.pl: "mąż ma prawo uderzyć swą żonę, ale tak, aby nie powodowało to bólu, rany i sińców". Trudno to czytać i głową nie pokręcić.

Arabista prof. Janusz Danecki: - Święte księgi mają to do siebie, że każdy interpretuje je jak chce. W Koranie jest napisane, że można kobietę uderzyć, ale także to, że mężczyźni i kobiety są równi pod każdym względem. I teraz: co się wybierze? Dlatego teolodzy muzułmańscy ogłaszają fatwy. Ale znów - fatwa jest ważna dla tego, kto je uznaje.

Anna Bratowska: - Islam uznaje wiele rzeczy, np. wielożeństwo. Ale ja nie muszę się w taki związek angażować.

***

Na protest przeciwko nowemu meczetowi na Ochocie ktoś przyniósł transparent: "Tatarzy tak, Liga Muzułmańska nie". To jakby powiedzieć: wiem, że moi przodkowie 600 lat temu przyjęli obcych. I oni mi już nie przeszkadzają. Ale nowych obcych nie chcę.

Anna Bratowska: - Gdy przeszłam na islam, część przyjaciół się zdystansowała. Ale część nie miała problemu: "ja sobie zrobiłam kolczyk w pępku, ty zmieniłaś religię".

Zet: - Rodzice dowiedzieli się już po wszystkim. Było im wszystko jedno, czy będę chodził do meczetu, czy do kościoła.

Anna: - A do mnie przychodzi nawet ksiądz po kolędzie. Jeden zapytał kiedyś: Masz Koran w domu? Mam. A przyniesiesz? Możemy poczytać? No więc przyniosłam. I czytaliśmy ten Koran. Tak to jest: jedni chcą sprawdzić, inni wiedzą lepiej.

Prof. Danecki: - Kiedyś, w latach 50., 70., kiedy setki bogatych Arabów przyjeżdżało do Warszawy, Polacy czuli wobec nich niechęć. Bo mieszkali w najdroższych hotelach, mieli pieniądze. Wywoływali i zazdrość, i rasistowską pogardę.

Po 11 września pojawił się strach. I złość.

Prof. Danecki: - Polskie służby specjalne nazbyt się nimi interesują. Kiedy przyjeżdżał do Warszawy papież, przychodzili do muzułmańskich domów funkcjonariusze i zakazywali w tym czasie gdziekolwiek się ruszać.

Imam Nidal Abu Tabaq: - Przyszedł do mnie człowiek i zapytał: Jest pan muzułmaninem?" Tak. Pokręcił głową: Trzeba zabić wszystkich muzułmanów. Rozmawiałem z nim długo, ale zdania nie zmienił. Za to na koniec powiedział: Pana jednego bym oszczędził.

Samir Ismail opowie jeszcze o rasistowskich napisach, jakie pojawiły się na drzwiach muzułmańskich domów po 11 września. Nidal niechętnie wspomni, jak ktoś chciał podpalić meczet w Lublinie. Ale zaraz doda: - W całym moim życiu, a mieszkam w Lublinie 22 lata, przykrość spotkała mnie tylko dwa razy.

***

Piotr Sebastian Ślusarczyk, wiceprezes stowarzyszenia Europa Przyszłości, które protestuje przeciwko budowie meczetu na Ochocie, zaczynał jak Zet: zainteresował się islamem. Podczas studiów był przewodniczącym Koła Stosunków Międzykulturowych. - Szukałem, czytałem. Pamiętam swoje przerażenie po lekturze Koranu. Uświadomiłem sobie, że skrajny multikulturalizm prowadzi do tych samych efektów co rasizm. Jestem ateistą. W ósmej klasie podstawówki wygrałem konkurs wiedzy religijnej, ale zaraz potem przestałem wierzyć w Boga. Życzę sobie państwa laickiego, w którym przestrzega się standardów, jakimi są prawa człowieka. Mam prawo przypuszczać, że w meczecie głoszone będą słowa prawom człowieka przeciwne.

Zet: - Pewne związki ideologiczne Ligi z Bractwem Muzułmańskim istnieją. Niektórzy muzułmanie warszawscy, zwłaszcza ci pochodzący z Gazy, popierają też Hamas. Ale to nie są ścisłe zależności. A związki z Arabią Saudyjską też są bardziej finansowe niż ideologiczne.

Piotr Ślusarczyk mówi, że boli go słowo "rasista", które słyszy od zwolenników meczetu. Że musi tłumaczyć się z tego, że rasistą i nacjonalistą nie jest. - Życzę sobie takich Europejczyków, którzy w imię szacunku do Innego nie będą wykluczać tego Innego z tych praw. Chciałbym mieć prawo do krytyki islamu i jednocześnie nie narażać się przy tym na zarzut rasizmu.

Tylko że ci z barów, sklepów orientalnych, ci studenci i lekarze, ci, którzy proszą: "nie pisz nic, cisza jest dobra", też tak mówią: - To niesprawiedliwe, że nie możemy być muzułmanami i nie musieć tłumaczyć się z tego. Że w meczecie nie będzie produkcji bomb. Że ja się od ciebie nie różnię. Że...

***

Za niebieskim płotem rośnie minaret ze szkła. Na płocie czarną farbą wysmarowane: "Islamy na Islandię". Wkrótce wszystko będzie gotowe. W piątkowe popołudnie przyjdą tłumy i rozlegnie się modlitwa. Paweł: - Ludzie zawsze w coś wierzą: jedni w Boga, inni, że początkiem świata był "wielki wybuch".

Jeden z tych, co proszą: "nie podawaj mojego imienia", doda: - Protesty zawsze będą. Jak nie przeciwko muzułmanom, to przeciwko Chińczykom. Bo ktoś musi być temu wszystkiemu winny: wojnie, brakowi pracy, zamachom. Tyle niedobrego na świecie. Oni w to wierzą. Mnie od wiary nie odwrócisz, to chyba i ich też nie. Wszyscy jesteśmy podobni, tylko patrzymy w innych kierunkach. Inne śnimy baśnie.

Paweł: - A wiesz, że Jezus (Pokój z Nim), który posługiwał się językiem aramejskim, też mówił o Bogu "Alah"? Że to tylko inny język? Wszyscy mówimy innym językiem.

grudnia 27, 2010

jestem muzułmanką

Przedstawiamy Państwu pierwszy mini wywiad z serii "jestem muzułmanką". Polskie muzułmanki zgodziły się odpowiedzieć na najczęściej zadawane muzułmankom pytania.


Dlaczego przyjęłaś islam?

Ponieważ wierzę, że jest jedyną prawdziwą religią daną nam od Allah.

Z czego zdecydowałaś się zrezygnować po przyjęciu islamu, czy może jakieś zmiany w twoim życiu zaszły?

Wino, wieprzowina, muzyka, znajomi płci męskiej. Straciłam paru znajomych, którzy nie mogą się spotkać na rozmowę w innym miejscu niż pub.

Zaczęłam nosić hijab.

Co sprawia Ci największą trudność, jeśli chodzi o praktykowanie islamu w Polsce (w Europie)?

Nie mieszanie się z mężczyznami. Nie mogę tego w 100% przestrzegać, ponieważ są na uczelni i w pracy. A nie-muzulmanie często nie rozumieją i nie znają naszej religii.

Czy spotkałaś się z przejawami nietolerancji (Polska, Europa)? Jeśli tak, czego dotyczyły? Czy negatywne reakcje na twoją osobę?

Tak. Głównie hijabu. Nic osobistego raczej.

Czy uważasz, iż twoja pozycja – jako kobiety – uległa deprecjacji po przyjęciu przez Ciebie islamu?

Żadnych zmian nie zauważyłam w otoczeniu. Wewnętrznie czuję się swobodniej, bez presji makijażu, fryzury, sukcesu. A jednocześnie wszystkie te rzeczy nie zostały mi odebrane. Żal mi moich koleżanek i sióstr, które ”nie mogą wyjść na ulice nieumalowane” (cytat każdej z nich) i czasami spędzają 2-3 h na upiększaniu się tylko po to, żeby wyjść do sklepu po zakupy.

Jak na twoją konwersję zareagowali rodzice, bliscy, przyjaciele? Co było dla Ciebie / dla Nich najtrudniejsze?

Rodzina nadal się z tym nie pogodziła. Najtrudniej zaakceptować im hijab (bo co ludzie powiedzą). Uważają, że islam mnie ogranicza (bo np. nie mogę regulować brwi)

Czy uważasz, że przyjmując islam wyrzekasz się „polskości”? Jak godzisz bycie Polką z byciem muzułmanką – czy można być obywatelką Europy o korzeniach chrzescijańskich – i jednocześnie wyznawać islam?

Niczego się nie wyrzekłam, chociaż słysząc niektóre wypowiedzi Polaków o nas, konwertytach dochodzę do wniosku, że to Polska się nas wyrzekła. Bo to Polska przecież: "przedmurze chrześcijaństwa", i w ogóle "matka boska królowa Polski" itd. a my to tacy zdrajcy tradycji i korzeni. Chciałabym zauważyć, że Europa i Polska mają korzenie w pogańskich religiach i widać to w wielu tradycjach, również świątecznych. A chrześcijaństwo przyjmowano głównie ze względów politycznych. Większość Polaków to katolicy już tylko na papierze i w wykrzykiwanych przeciwko innym hasłach. Chciałabym zauważyć również, że Polska to kraj, nie wyznanie. Ja jestem muzułmanką, Polką i Europejką i dobrze mi z tym :)

A może chciałabyś dodać coś od siebie?

Uważam, że przyjęcie islamu było najlepszą decyzją jaką podjęłam w życiu. Nie zrezygnowałabym z mojej religii za nic. Inshallah. Życzę innym, aby przejżeli na oczy.

MMM



grudnia 24, 2010

islam o apostołach

Pokój z wami. Ostatnimi czasy interesuje mnie to co uczy Islam o Jezusie. Mam dwa proste pytania związane z tymi którzy byli jego towarzyszami. Nigdzie nie mogę znaleźć informacji tego co konkretnie uważa Islam na temat uczniów Jezusa. Co mówi Islam na temat jego uczniów? Czy to oni wg Islamu wypaczyli nauki Jezusa i co naucza na temat Apostołów wasza religia czego nie mówi nasza?

I z Tobą pokój.

Islam informuje nas, że Jezus (pokój z nim) - jak każdy z proroków - miał swoich uczniów. Jednakże nie dostarcza szczegółowych informacji o życiu tychże uczniów ani nie wymienia ich imion.

Koran wspomina tylko o dwóch wydarzeniach związanych z apostołami Jezusa (pokój z nim). W surze "Stół Zastawiony" apostołowie proszą Jezusa (pokój z nim), by prosił Boga o zesłanie stołu zastawionego żywnością, aby zaspokoić ich głód i wzmocnić ich wiarę.
{Powiedzieli apostołowie: "O Jezusie, synu Marii! Czyż twój Pan może zesłać na nas z nieba stół zastawiony?" On powiedział:"Bójcie się Boga, jeśli jesteście wierzącymi!". Oni powiedzieli: "My chcemy z niego jeść, aby się uspokoiły nasze serca i abyśmy wiedzieli, że ty nam powiedziałeś prawdę, i abyśmy mogli o niej świadczyć."} [Koran 5:112-113]
Prorok Jezus (pokój z nim) zgadza się to zrobić, ale ostrzega ich, że ponieważ Allah da im świadectwo na potwierdzenie wiary, nie będzie tolerował w przyszłości odchylenia od wiary z ich strony.
{Powiedział Jezus, syn Marii "O Boże; Panie nasz! Ześlij nam z nieba stół zastawiony! To będzie dla nas święto - dla pierwszego z nas i dla ostatniego - i będzie znakiem od Ciebie. Daj nam zaopatrzenie, bo Ty jesteś najlepszym z zaopatrujących!". Powiedział Bóg: "Zaprawdę, Ja go wam ześlę. A kto z was potem pozostanie niewiernym, to Ja, zaprawdę, ukarzę go taką karą, jaką nie ukarałem nikogo z żadnego ze światów."} [Koran 5:114-115]
Drugi fragment dotyczy wydarzenia mającego miejsce pod koniec misji Jezusa (pokój z nim). Gdy jest on atakowany przez niewierzących, jego apostołowie świadczą o stałości ich wiary w niego.
{A kiedy Jezus poczuł w nich (tj. Izraelitach) niewiarę, powiedział: "Kto jest moim pomocnikiem dla sprawy Boga?" Powiedzieli apostołowie: "My jesteśmy pomocnikami Boga. My w Niego uwierzyliśmy. Daj świadectwo, iż jesteśmy całkowicie poddani! Panie nasz! Uwierzyliśmy w to, co zesłałeś, i poszliśmy za Posłańcem. Zapisz nas więc między tymi, którzy dają świadectwo!"} [Koran 3:52-53]
Koran wspomina również - ogólnie - że z czasem jednak do nauk Jezusa (pokój z nim) zostały wprowadzone zmiany. Przykładem jest ten oto werset:
{Następnie posłaliśmy w ich ślady Naszych posłańców; i posłaliśmy w ślad za nimi Jezusa, syna Marii, i daliśmy mu Ewangelię; i złożyliśmy w serca tych, którzy poszli za nim, łagodność i miłosierdzie; i stan zakonny, który oni wprowadzili - My im go nie przepisaliśmy - poszukując zadowolenia Boga; oni jednak nie zachowali go tak, jak powinni go byli zachować.} [Koran 57:27]
Według tafsiru Ibn Kathira, "ci, którzy poszli za nim" odnosi się do apostołów. 

grudnia 20, 2010

fenomen arabskich banków

Najważniejsza różnica pomiędzy bankiem w klasycznym ujęciu, a bankiem islamskim jest taka, że banki islamskie nie mogą czerpać zysków z obrotu pieniędzmi, podczas kiedy zachodnie właśnie na tym pieniądze zarabiają.

Rozmowa z Brianem Kettellem, byłym doradcą ekonomicznym Banku Centralnego Bahrainu, wykładowcą bankowości islamskiej na brytyjskich uczelniach ekonomicznych oraz autorem wielu bestsellerów poświęconych tej odmianie usług finansowych.

Paweł Pietkun: Zajmuję się bankowością - jako dziennikarz - już od wielu lat. Dotychczas definicja banków wydawała mi się prosta: bank prowadzi rachunki, pomaga w inwestowaniu, udziela kredytów klientom detalicznym i korporacyjnym - oczywiście w dużym skrócie. Tak właśnie na instytucję banku patrzy przeciętny obywatel Polski, czy na przykład Brytyjczyk. Tymczasem pan przekonuje, że bank może być zupełnie odmienną instytucją, z czym trudno mi się pogodzić. Jakie są różnice między bankowością islamską, a tą rozumianą w sposób zachodni?

Brian Kettell: Musimy skupić się na chwilę na islamie, który jest bardzo przejrzystą, precyzyjną i wymagającą religią. Religią, w której obowiązuje prawo pozostawione przez Mahometa, odnaleźć je można w Koranie albo w tradycji, czyli hadisach i sunnach. Koran reguluje wszystkie aspekty życia jednostki i społeczności. Od sfery prywatnej, przez rozwój duchowy, prowadzenie wojen, a na gospodarce kończąc. Przy czym część szariatu, czyli prawa koranicznego, poświęcona gospodarce, mówi bardzo precyzyjnie czym bank powinien być, a czym nie.

Najważniejsza różnica pomiędzy bankiem w klasycznym ujęciu, a bankiem islamskim jest taka, że banki islamskie nie mogą czerpać zysków z obrotu pieniędzmi, podczas kiedy zachodnie właśnie na tym pieniądze zarabiają. Odsetki i oprocentowanie są literalnie zabronione, więc kreacja długu kredytowego nie wchodzi w rachubę. Banki mogą jedynie zarabiać na produkcji dóbr i udziale w zyskach z ich sprzedaży - to w przypadku kredytowania działalności gospodarczej.

Pieniądze są więc inwestowane wprost, z pominięciem działań spekulacyjnych. Arabowie mają swoje podstawowe produkty bankowe - mudaraba, musharaka, murabaha, idjara i kard hasan (mając styczność z bankowością islamską warto choćby tylko znać te terminy; dotyczą one sposobu finansowania inwestycji przez banki i ich udziału w tych inwestycjach) - według których umowy są sporządzane w taki sposób, żeby nie naruszyć zakazu uprawiania lichwy.

Nie oznacza to wcale, że bank omija ten zakaz, choć mieszkaniec Zachodu może tak właśnie to sobie wyobrażać widząc karty kredytowe wystawiane przez banki arabskie, udzielane przez nie kredyty inwestycyjne, czy - dla klientów detalicznych - konsumpcyjne albo hipoteczne.

No dobrze. Ale przecież ideą bankowości jest zarabianie pieniędzy, a precyzyjnie rzecz ujmując zarabianie pieniędzy na sprzedaży pieniądza. Zgodzi się pan ze mną?

To jest konwencjonalna, zachodnia definicja bankowości. Tymczasem w islamie, według szariatu, bank jest taką organizacją, która ma odpowiadać za wspieranie rozwoju lokalnej społeczności i jej członków. W tym kontekście działalność bankowa jako taka jest dopóty uzasadniona i akceptowana, dopóki przyczynia się do wzrostu zasobności i rozwoju społeczności. Koraniczne zakazy nie akceptują banków, które funkcjonują wyłącznie po to, aby przynosić zyski właścicielom, czy też aby wspierać takie czy inne grupy interesów. Taka działalność jest wprost zakazana.

I dlatego islamskie banki nie udzielają pożyczek partiom politycznym, ale również przemysłowcom zajmującym się handlem bronią, produkcją alkoholu czy nikotyny. Nie wspierają również żadnych działań, które w sposób bezpośredni zajmują się kontrolą urodzeń, czyli producentów środków antykoncepcyjnych czy kliniki zapłodnień in vitro. Proszę mi wierzyć, że bardzo starannie oceniają każdy wniosek o kredyt, pod względem nie tylko stopy zwrotu z inwestycji, ale również pod względem moralnym.

Czy aby na pewno? Przecież angażują się finansowo w przedsięwzięcia dotyczące broni, armii. Organizacje terrorystyczne otrzymują finansowanie, a te pieniądze nie biorą się znikąd.

Zapewniam, że islamskie banki nie finansują bezpośrednio ani zakupu broni, ani - w żadnej innej formie - przemysłu zbrojeniowego. Nie oznacza to oczywiście, że nie robią tego rządy krajów islamskich, bo rządy nie mają z tym problemów. Mówimy jednak o bankowości jako takiej. Bank, który choć w drobnej części zaangażowałby się w taką działalność, przestałby być bankiem i de facto przestałby istnieć. Zakazy koraniczne są w finansach islamskich bardzo ostro przestrzegane. Dotyczy to również stosunku do klienta.

Bank działający w oparciu o szariat operuje rzeczywistym kapitałem pochodzącym z depozytów. Oznacza to, że klient banku ponosi rzeczywiste ryzyko, które daje mu prawo do udziału w osiągniętym zysku. Zysku, którego wielkość nie jest wcześniej znana - określenie oprocentowania depozytu z góry oznaczałoby lichwę, więc islamskie banki dzielą się zyskiem wypracowanym z gospodarowania pieniędzmi. Klient i bank solidarnie dzielą między sobą w taki sam sposób zyski, ryzyko straty oraz samą stratę. Przy czym w przypadku bankowości islamskiej rzeczywiście można mówić o równości stron.

Banki respektują umowy, które wcześniej są oceniane pod kątem prawa koranicznego. Co więcej - respektują również ustne umowy z klientami. Dając im tę podstawową gwarancję, że nie zarabiają na jakiejkolwiek działalności wprost zabronionej w Koranie.

Co się jednak dzieje, jeśli bank islamski kupi pakiet akcji - wszystko jedno czy to pakiet większościowy, czy mniejszościowy - banku zachodniego, który jest - pośrednio lub bezpośrednio - zaangażowany w handel bronią? Albo banku, który finansuje produkcję pornografii, czy kredytuje gorzelnię?

To nie jest możliwe. W tym momencie musimy wspomnieć o kolejnym zakazie - banki nie mogą kupować udziałów w zachodnich instytucjach finansowych. Inwestor islamski nie może zaangażować się finansowo na przykład w Citibank. Właśnie dlatego, że zachodnie banki zajmują się zarabianiem pieniędzy poprzez udzielanie pożyczek i kredytów. To, czy te kredyty są wykorzystywane przeciwko ludzkości (mówimy o tej najbardziej elementarnej płaszczyźnie) czy nie - nie ma już aż takiego znaczenia.

Teraz czas na kolejny zakaz szariatu - zabronione jest wprost obracanie niematerialnym towarem. Dzięki temu w warunkach arabskich niemożliwa byłaby afera związana z instrumentami pochodnymi, jak to miało niedawno miejsce w Polsce i świecie. Podobnie ma się sprawa z inwestowaniem w akcje - mogą je kupować, ale tylko pod warunkiem, że będą czerpać faktycznie zyski z działalności gospodarczej prowadzonej przez spółkę akcyjną.

Takie działania - unikanie angażowania się w operacje finansowe, w których jest klient kupujący pieniądze, czy też obietnicę pieniędzy - wydają się chronić islamskie banki przed kryzysami.

Dokładnie tak. Islamskie banki nie rezygnują oczywiście z podstawowych i popularnych produktów, które mogą się przyczynić do kłopotów każdej instytucji finansowej. Wystawiają i obsługują na przykład karty kredytowe. Ale z powodu ograniczenia wynikającego ze szczególnego prawa, któremu podlegają, nie mogą się angażować w produkty bankowe w taki sposób, w jaki robiły to na przykład Lehman Brothers, AIG, czy inne wielkie zachodnie banki. Banki arabskie mają zabronione inwestowanie w sposób, który może być uznany za spekulację oraz w produkty, które są oferowane przez nieislamskie instytucje finansowe.

Jest sławny hadis, w którym prorok Mahomet mówi: "nie sprzedawaj tego, czego nie jesteś właścicielem", co w tamtejszej bankowości oznacza, że skoro przyszłość jest dla ludzi nieznana, nie można sprzedawać produktu inwestycyjnego z zyskiem, który będzie z góry określony. Prawo islamskie tak naprawdę chroni inwestorów przed niepewnymi, a nawet niebezpiecznymi inwestycjami.

W pewnym sensie możemy tu mówić o przewadze islamskiego modelu bankowości nad tym, co proponuje Zachód. Przewadze, która - co trudno przyznać zachodniemu ekonomiście - wynika z przestrzegania ostrych zasad moralnych. Oprócz warunków, o których mówiłem wcześniej, banki islamskie odgrywają ogromną rolę także na innych płaszczyznach - zachęcają wyznawców Proroka do brania czynnego udziału w obrocie gospodarczym oraz dzięki własnemu zrównoważonemu stosunkowi aktywów do pasywów, stabilizują narodowe gospodarki.

To oznacza jednak, że islamski sektor bankowy nie może inwestować w krajach cywilizacji zachodniej.

Ależ nic podobnego! Po pierwsze, islamscy inwestorzy angażują się kapitałowo w każdą inwestycję, która pozwoli im precyzyjnie trzymać się zasad ustanowionych przez islam. Po drugie, zaangażowanie w sektorze bankowym innego kraju jest czymś zupełnie odmiennym niż spekulacyjne kupowanie udziałów w tym banku. Tak naprawdę jakakolwiek firma, bez względu na to skąd, jeśli formalnie zajmuje się działalnością, która teoretycznie jest akceptowalna przez muzułmanów, może zostać przez nich kupiona.

To - jak uważam - wiadomość doskonale czytelna dla zarządów spółek, które będą poszukiwały finansowania właśnie wśród banków islamskich - muszą być w porządku nie tylko księgowo, ale również moralnie. Moralnie na sposób rozumiany przez świat arabski.

Czy w takim razie rozwój bankowości islamskiej stanowi zagrożenie dla europejskiej bankowości? Myślę tu o dłuższej perspektywie.

Nie. Dzisiaj wielu mieszkańców Zachodu jest uzależnionych od swoich banków. Tymczasem wielu muzułmanów jest rzeczywistymi udziałowcami w zyskach wypracowywanych przez banki świadczące im usługi - nie myślę tu wcale o formalnych właścicielach banków, ale o klientach tych instytucji. Islam nie ma problemów z robieniem pieniędzy - jeśli jesteś bogaty, wręcz powinieneś powiększać swoje bogactwo.

Bóg cieszy się z tego, że je powiększasz, ale pod warunkiem, że nie robisz tego kosztem innych członków swojej społeczności. Dlatego z pewnością te banki znajdą sobie miejsce na europejskich rynkach. Ale równie pewnie mogę stwierdzić, że zachodnie banki na wielu płaszczyznach będą wiodły prym. Choć te arabskie mogą stać się z czasem drugą siłą w finansach.

Czy, pana zdaniem, unijni finansiści powinni przygotować się do starcia z nowym, zupełnie odmiennym spojrzeniem na finanse i bankowość?

Bankowość islamska jest na kontynencie dosyć nową ideą, choć, jak sądzę, wcale nie tak egzotyczną, jak mogłaby się wydawać. Jest obecna w Europie od przynajmniej 10 lat, z czego w ostatnich 5 latach zaczęła mocno się rozwijać.

Myślę, że w przyszłości będzie stanowić istotną alternatywę dla propozycji, które kierują do klientów banki zachodnie. I dlatego warto jest poznać zasady, na których się opiera. Tym bardziej, że z każdego kryzysu - w przeciwieństwie do banków w USA, Azji czy Unii Europejskiej - wychodzi obronną ręką, z jeszcze mocniejszym kapitałem.

Rozmawiał Paweł Pietkun

grudnia 16, 2010

aura i hidżab

Jaka jest różnica pomiędzy aurą a hidżabem. Wyczytałam ze hidżab to sposób skromnego ubierania się a aura to te miejsc które powinno się zasłaniać. Czy to się zgadza? Mam jednak wątpliwości co do "mojej" definicji tych pojęć dlatego zwracam się do muzułmanek które mogłyby mi wyjaśnić ten problem.
POZDRAWIAM :)


I my pozdrawiamy serdecznie.

Tak, aura to obszar ciała, który według islamu ma zostać zasłonięty. Aura różni się w zależności od płci i okoliczności, np. dla mężczyzn stanowi obszar od pępka po kolana, dla kobiety obszar ten jest większy. Aurą kobiety w obecności mężczyzn nie będących jej mahram jest całe ciało z wyjątkiem twarzy i dłoni (choć niektórzy uczeni twarz i dłonie włączają do aury; różnica uczonych dotyczy także stóp - są czy nie są elementem aury kobiety); zaś w obecności mężczyzn będących ich mahram oraz innych kobiet (zob. też post pt. Aura muzułmanki w obecności innych kobiet), aura kobiety to również obszar od pępka po kolana. Nie znaczy to oczywiście, że kobieta czy mężczyzna powinni paradować w obecności innych w samych sięgających po kolana spodenkach ;) Aczkolwiek nie będą mieli grzechu odsłaniając część ciała nie będącą w tym przypadku aurą (przykład - karmienie dziecka piersią w obecności innych kobiet czy blisko spokrewnionych mężczyzn).

Hidżab zaś to (w sensie odzienia) zasłona, strój muzułmański zakrywający całą aurę, choć potocznie hidżabem nazywa się chustę noszoną przez muzułmanki. (Zob. też post pt. Strój muzułmański, terminologia) Szeroko pojęte zasady hidżabu dotyczą jednak nie tylko ubioru spełniającego islamskie wymogi, ale i sposobu wymaganego zachowania (skromność, powściągliwość, zniżanie spojrzenia, itp.)

Zatem różnica pomiędzy aurą a hidżabem jest taka, że aura jest obszarem, który należy zakryć, zaś hidżab jest tym, co ten obszar zakryje.

grudnia 13, 2010

Nasruddin u fryzjera

Nasruddin poszedł do fryzjera, aby się ogolić. Niestety fryzjer był niedoświadczony, o czym Mułła oczywiście nie wiedział. Kiedy w czasie golenia brzytwą zacinał Nasruddina, w miejsce rany, by zatamować krwawienie, przykładał kawałek bawełny. Mniej więcej w połowie operacji Mułła się zdenerwował i powiedział do fryzjera:

"Na połowie głowy mam uprawę bawełny, w takim razie na drugą połowę proszę plantację lnu".

wykład w Warszawie


W sobotę 11.12.2010 o godz. 13:30 przy ul. Wiertniczej 103 odbędzie się wykład pt. Jezus (pzn) jako Prorok w islamie.

grudnia 08, 2010

pomóżmy

dzieciom, ponieważ umierają z zimna. Nie ma chyba na świecie osób niewrażliwych na losy dzieci, dlatego kierujemy do Was, naszych czytelników, prośbę o włączenie się do akcji pomocy dzieciom w Afganistanie, gdzie w trakcie naprawdę srogich zim, te bezbronne istoty, które z pewnością niczemu nie zawiniły - płacą najwyższą cenę za wojnę, która trwa w Afganistanie od 30 lat. O sytuacji wiemy od polskich żołnierzy stacjonujących w Afganistanie: dzieci chodzą tam bez butów i w krótkich rękawkach wyciągając błagalnie rączki o pomoc do polskich żołnierzy, którym los tych dzieci nie jest obojętny - trudno przejść obojętnie wobec takiego widoku. Każda pomoc jest zbawienna, potrzebne jest wszystko - od butów i kurtek po skarpetki i rękawiczki. Poniżej wklejamy treść oryginalnego komunikatu i szczegóły dotyczące akcji, które pojawiły się na blogu W DRODZE - czyta nas tak wiele osób ... mamy nadzieję na wsparcie tej akcji.

Dzieci w Afganistanie potrzebują pomocy.

O tym, że w Afganistanie jest wojna, wiemy wszyscy. O tym, że jest bieda, wiedzą tylko nieliczni. Bo mieszkańcy Afganistanu to nie tylko talibowie, ale również całe rzesze umęczonych ludzi, którzy nie stoją po żadnej z walczących stron, czekający na zakończenie wojny i poprawę swego losu. Afganistan to też dzieci, dzieci pozbawione wszystkiego, bez czego my nie wyobrażamy sobie dzieciństwa. Dzieci nie znające ani zabawek, ani nawet szkoły. Biegnące za wojskowymi samochodami w nadziei, że coś dostaną.

Nasi żołnierze nawet w zimie widują bose i przemarznięte dzieci.
Chcieliby im pomóc. W zeszłym roku w Afganistanie zamarzło więcej ludzi niż zginęło od wybuchów bomb. Połowa z nich to dzieci. Na opał stać tylko najbogatszych, w parkach miejskich powycinano nieomal wszystkie drzewa. Walki trwają tam już ponad trzydzieści lat
Co jest potrzebne?
Przyda się dosłownie każda sztuka odzieży: czapki, skarpety, rękawiczki, kurtki, swetry, bluzy, koszulki, spodnie, koce, śpiwory, kołdry, buty. Jest tylko jeden warunek: ze względu na różnice kulturowe i formalności celne ubrania nie mogą nosić śladów używania. (Ale mogą być np. zrobione na drutach:)
Jak dary trafią do afgańskich dzieci?
Każdy, kto chce pomóc, może przesłać paczkę (niech będzie w niej choćby jedna para rękawiczek) na adres Fundacji: Fundacja Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio”, ul. Grunwaldzka 86, 60-311 Poznań, lub wpłacić na konto Fundacji dowolną, najmniejszą nawet kwotę z dopiskiem „Pomoc dla Afganistanu” Nr konta: 09 1090 2255 0000 0005 8000 0192
Do kiedy trwa Akcja?
Samoloty wojskowe latają do Afganistanu co 2 tygodnie, ubrania zbieramy do końca stycznia 2011r. W tym czasie planujemy kilka transportów z pomocą.
Koordynatorom, Szkołom oraz Firmom, które wspomogą Akcję wyślemy certyfikaty poświadczające ich społeczne zaangażowanie.
Liczymy na pomoc wszystkich ludzi o wielkich sercach i na pomoc dzieci i szkół bo nigdy nas nie zawiodły.

Kontakt:
Koordynator Akcji: Justyna Janiec – Palczewska, proszę dzwonić i pisać w najdrobniejszych nawet sprawach, 61 8621321, medicus@ump.edu.pl Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
PS. Rzeczy mogą być używane, ale raczej w niewielkim stopniu. Tak żeby wyglądały na nowe. Chodzi tu głównie o przepisy celne i kwarantannę jakiej musiałyby zostać poddane. A zima trwa.
całość tekstu wraz z listem od polskich żołnierzy znajdują się pod tym linkiem.

Dziękujemy!

grudnia 07, 2010

nie podaję ręki

Pytanie: Witam serdecznie, chciałabym zapytać, na jakim konkretnie hadisie oparta jest reguła, że muzułmanie różnych płci nie podają sobie rąk przy powitaniu? Interesuje mnie również, dlaczego na islamskich uroczystościach (np. weselach) często kobiety i mężyczyźni siedzą oddzielnie? Czy jest jakaś zasada prawna to regulująca? Pytam, bo generalnie rzecz biorąc ani w Koranie, ani w tych hadisach, które do tej pory poznałam nie znajduję podstawy do tak daleko idącej segregacji płci, jaka jest często praktykowana wśród muzułmanów - chciałabym wiedzieć, czy są jakieś przepisy o których mi nie wiadomo, czy po prostu chodzi tu o kwestię interpretacji. Pozdrawiam i przy okazji gratuluję niezmiernie ciekawego blogu! Marta.


I my serdecznie witamy, Pani Marto, i dziękujemy za miłe słowa.

Przechodząc do pytanka… Na początku chciałabym wspomnieć o źródłach regulacji prawnych w islamie. Dwa z nich są niepodważalne – Koran i Sunna – tu nie może być różnicy uczonych. Jeśli istnieje werset Koranu czy hadis z konkretnym rozporządzeniem, zobowiązani jesteśmy do podążania za nim. Poza Koranem i Sunną, istnieją jeszcze inne źródła regulacji prawnych: idżma (zgoda uczonych), kijas (wnioskowanie przez analogię), istihsan (jurydyczna preferencja), al-maslaha al-mursala (zachowanie ogólnego pożytku, mimo braku odnotowania czegoś w źródłach podstawowych) i urf (zwyczaj). Jednak przy wydawaniu własnych opinii uczeni także odwołują się do Koranu i Sunny. Tyle, że – jak wszyscy ludzie – uczeni (pomimo ogromnej wiedzy) są istotami omylnymi, wobec czego i oni mogą wydać błędną opinię. Dlatego w ich uzasadnieniach patrzymy na dowody, jakie podają na poparcie swoich słów. I tak wielcy uczeni sami apelują, by podążać za ich opinią tak długo, jak nie znajdzie się w niej błędu; gdyby takowy się znalazł, opinię tą należy odrzucić.

I tak na przykład, istnieją wersety Koranu i hadisy mówiące o tym, iż kobieta powinna się zasłaniać, w Koranie podają także nazwy zasłon (chimar, dżilbab). Jednak ze względu na fakt, iż nie ma zgody uczonych co do obszaru jaki powinien zostać zasłonięty, ze względu na różne rozumienie przez nich czym jest owa zasłona – czy obejmuje także twarz czy dłonie, czy też nie - jedni za aurę kobiety uznają całe ciało poza twarzą i dłońmi [absolutne minimum], inni i to uznają za aurę. Tak więc w kwestii tej muzułmanka rozpatruje dowody obu stron i podąża za opinią, która ją przekonuje.

Jednak jest sporo regulacji, co do których uczeni są zgodni, które – mimo braku konkretnego wersetu Koranu czy mocnego hadisu w danej kwestii – wynikają z Koranu i Sunny i są dla muzułmanów wiążące. Tak na przykład jest z podawaniem ręki. Nie istnieje w Koranie werset mówiący na przykład „Jest wam zabronione podawanie dłoni osobom płci przeciwnej”. Istnieje natomiast wiele innych wskazujących na zachowanie w kontakcie z płcią przeciwną. Jeżeli istnieją więc wersety z Koranu mówiące o skromności wobec płci przeciwnej; o tym, że mężczyzna powinien nawet spuszczać spojrzenie w obecności kobiety, i odwrotnie – kobieta spuszcza spojrzenie w obecności mężczyzny; także tradycja wskazuje na pewne zachowania w kontakcie z płcią przeciwną – to już jest podstawa do wnioskowania, że wszelkie kontakty fizyczne (dotyk) są tym bardziej niedozwolone. Innym argumentem przemawiającym za tym, że mężczyźni i kobiety dłoni sobie nie podają jest fakt, iż w czasie składania Prorokowi Muhammadowi (pokój z nim) przysięgi wierności, on podawał dłoń mężczyznom, zaś kobietom nie. Skoro więc Prorok (pokój z nim) tego nie robił, pokazuje to, że i my nie powinniśmy.

Co do rozdzielności płci… Islam jasno zabrania kobiecie i mężczyźnie przebywania sam na sam – tu nie ma żadnej wątpliwości. Różnica uczonych zaczyna się w odniesieniu do większych zbiorowisk. I tak jedni sugerują, by zachowywać czystość i wstrzemięźliwość, zniżać spojrzenia i nie upiększać głosu w kontakcie z osobami płci przeciwnej (szkoła, praca, itd.), inni kontakty takie ograniczają do totalnego minimum, w przypadku absolutnej konieczności (naciskając na unikanie miejsc, w których dochodzi do mieszania się płci, w tym także szkół). I tu wśród muzułmanów są tacy, którzy usiądą/zjedzą posiłek w towarzystwie mieszanym, i są tacy, którzy zaserwują posiłek dla kobiet i dla mężczyzn w osobnych pomieszczeniach, na wesela wynajmą inne sale, itd. Duże znaczenie – myślę (tak mi się wydaje) – ma tu także tradycja… I tak muzułmanie wychowani w krajach arabskich/rodzinach, gdzie zwyczajem jest jadanie/przebywanie kobiet i mężczyzn osobno, co w islamie zabronione nie jest, będą zazwyczaj postrzegać to jako rzecz dobrą i pożądaną i dążyć do wprowadzenia takich samych zasad we własnym domu, nawet mieszkając w kraju, gdzie mieszanie płci jest powszechne. Inni zaś mogą z zasad islamu wprowadzić w życie totalne minimum, jakim jest nie przebywanie jednej kobiety i jednego mężczyzny sam na sam i unikanie kontaktów fizycznych, wzbudzania pożądania, bezcelowego mieszania się "dla zasady", zaś udział wezmą na "mieszanym" weselu, wspólnym obiedzie, zajęciach koedukacyjnych na uczelni...

M.

grudnia 01, 2010

prośba o pomoc

Witam! Jestem studentką III roku socjologii i piszę pracę licencjacką na temat „Przyczyn konwersji Polek na islam. Jeśli to możliwe ,chciałabym za pośrednictwem waszej strony internetowe skontaktować się z dziewczynami które postanowiły przyjąć islam. Bardzo proszę o pomoc i kontakt mailowy ze mną, gdyż jeśli to możliwe chciałabym porozmawiać z tymi dziewczynami i dowiedzieć się coś więcej.Oto mój mail: a.homa@wp.pl.
Pozdrawiam Angela Homa