Ramadan - przekleństwo czołowych klubów świata. W trakcie świętego miesiąca piłkarze, którzy są wyznawcami islamu, poszczą od świtu do zmierzchu. Okazuje się, że w futbolowym światku wymyślili kilka sposób na ominięcie zasad Koranu.
1 sierpnia 2011 rozpoczął się dziewiąty, święty miesiąc w kalendarzu muzułmańskim. Gorliwi wyznawcy islamu będą pościć: za dnia nie spojrzą na jedzenie i picie, nie ma mowy też o paleniu tytoniu i uciechach cielesnych. – To czas, który poświęcam wyłącznie swojej duszy – zapewnia Frederic Kanoute, napastnik FC Sevilla.
Wśród gwiazd światowej piłki nie brakuje wyznawców islamu. Ramadan co roku obchodzą m.in. Yaya Toure (Manchester City), Eric Abidal (Barcelona), Mammadou Diarra (AS Monako), Karim Benzema (Real Madryt), Hatem Ben Arfa (Newcastle). W naszej ekstraklasie poszczą np. Saidi Ntibazonkiza z Cracovii i Souhail Ben Radhia z Widzewa.
Wycieńczeni, ale wierni
Jak wygląda dzień piłkarza, który właśnie obchodzi ramadan? Najlepiej obrazuje to sytuacja sprzed dekady. Halowa reprezentacja Egiptu pojechała na mistrzostwa świata i była rewelacją rozgrywek. Zaczął się jednak ramadan: piłkarze nie jedli od świtu do zmierzchu: na główny posiłek sztab szkoleniowy budził ich o godz. 4 nad ranem, po czym wracali do łóżek.
O odżywkach i kroplówkach nie było mowy. – W kluczowych momentach zabrakło nam energii i szybkości – ubolewał po porażce z Argentyną selekcjoner Egipcjan. Właśnie tego obawiają się trenerzy od hiszpańskiej Primiera Division po rosyjską Premier Ligę. Mówiąc krótko: wycieńczenia organizmów.
Algierczyk Antar Yahia, były gracz niemieckiego Bochum opowiadał, jak razem z reprezentacją jechał na mecz z Zambią. – Na miejsce dotarliśmy o siódmej wieczorem i byliśmy od rana na czczo. Mecz rozpoczął się trzy godziny później po zachodzie słońca. Było ciężko, ale wiara pozwala pokonywać problemy – zapewniał.
Muzułmanie zwykle przekonują, że świętowanie ramadanu nie ma żadnego wpływu na ich formę sportową. Naukowcy nie mają jednak wątpliwości, że na obowiązkowy post zaburza funkcjonowanie organizmu: prowadzi do odwodnienia i spadku poziomu glukozy we krwi, co ma wpływ na dyspozycję fizyczną.
Przed rokiem Saidi Ntibazonkiza, skrzydłowy Cracovii schudł podczas pierwszego tygodnia ramadanu aż 5 kilogramów i złapał kontuzję w jedynym meczu, który rozegrał w trakcie postu. – Uraz to efekt odwodnienia organizmu – narzekał Rafał Ulatowski, wówczas trener drużyny.
Sam post to nie wszystko: dobry muzułmanin powinien też modlić się co trzy godziny. A co jeśli czas modlitwy wypadnie w trakcie meczu? Wspomniany Kanoute opowiadał, że podczas ramadanu zwykł zwracać się do Allaha nawet w szatni. – Moi koledzy to szanują. Wiedzą, że wiara mnie umacnia – podkreślał napastnik.
Allah patrzy, ale…
W styczniu 2010 roku skrzydłowy Frank Ribery, który przyjął muzułmańskie imię Bilal Yusuf Mohammed – jak na gorliwego wyznawcę islamu przystało - odwiedził Mekkę podczas obozu Bayernu Monachium w Arabii Saudyjskiej. Kilka miesięcy później Ribery trafił na okładki gazet.
Nim wybuchł skandal z niewiernym Francuzem w roli głównej, wiadome było już, że piłkarz niewiele robi sobie z reguł islamu. Ku uciesze włodarzy Bayernu Monachium nigdy nie zamierzał przestrzegać zasad ramadanu. – Jestem profesjonalistą. Mogę pościć, ale nie przed meczami – powtarzał w wywiadach.
Inni piłkarze-muzułmanie raczej wolą nie narażać się Allahowi i konserwatywnym duchownym. Np. przed rokiem Seydou Keita z FC Barcelony postanowił nie jeść i nie pić za dnia w trakcie cyklu treningowego, ale już podczas meczu uzupełniał płyny. Z kolei Karim Benzema postanowił liczyć dni ramadanu, podczas których nie świętował, by odrobić "straty" po przejściu na emeryturę.
W niemieckim FC Koeln sprytnie rozwiązali problem z Youssefem Mohamadem. Libański obrońca w trakcie ramadanu przed meczami dostawał od sztabu szkoleniowego kilka krótkich tras do pokonania. Dlaczego? W podróży nawet najgorętszy zwolennik islamu ma prawo wyboru: może pościć, ale nie musi.
W drugoligowym FSV Frankfurt postawiono na bardziej racjonalne metody: trójce piłkarzy, którzy świętowali ramadan zaproponowali podpisanie specjalnych klauzuli do kontraktu (a te zabraniały postu) lub rozwiązanie umów. Cała trójka sięgnęła po długopisy i zrezygnowała z religijnego obowiązku.
Przed rokiem w Bundeslidze odetchnęli z ulgą. Islamska rada w Niemczech uznała, że piłkarze wykonują swój zawód, a to zwalnia ich z przestrzegania ścisłych reguł ramadanu. Podobnie rozwiązali problem działacze serbskiej Crveny Zvezda, którzy zwrócili się do muftiego Belgradu o jego zgodę na to, by Mohammed-Awal Issah (ostatnio przeszedł do norweskiego Rosenborga) mógł jeść i pić w dniu meczów. Duchowny zwlekał z decyzją, ale ostatecznie przychylił się do nietypowej prośby.
Ramadan pokonał Mourinho
Kluby najczęściej zwracają się jednak do specjalistów od żywienia. Gdy Ibrahim Afellay występował w PSV Eindhoven zespół dietetyków opracował specjalną dietę, która pozwalała mu na zachowanie sił podczas postu (zasady ramadanu nie zezwalają na przyjmowania wszelkich odżywek i kroplówek).
Po transferze do Barcelony Holender też trafi pod skrzydła dietetyków, którzy zajmowali się m.in. przypadkiem Erica Abidala. Zresztą w Hiszpanii tego typu praktyki są na porządku dziennym. W Realu Madryt na świętowanie ramadanu musiał nawet wyrazić zgodę ekscentryczny Jose Mourinho.
Dwa lata temu za sprawą Portugalczyka doszło niemal do religijnego skandalu we Włoszech. Mourinho, ówczesny szkoleniowiec Interu Mediolan podziękował Sulleyowi Muntariemu za grę po… zaledwie dwóch kwadransach meczu z Bari. - To okres ramadanu, a on był wyraźnie zmęczony – argumentował szkoleniowiec.
Znany z ciętego języka Mourinho zasugerował też, że to właśnie post ma największy wpływ na postawę reprezentanta Ghany. Odważne wypowiedzi szkoleniowca nie spodobały się miejscowym duchownym, a sprawą zainteresowali się nawet dziennikarze prestiżowej gazety "Time".
– Jak zwykle Mourinho mówi za dużo – podsumował Mohamed Nour Dachan, lider włoskich środowisk muzułmańskich. Włosi wcale nie byli oburzeni. Oliwy do ognia dolał wówczas Claudio Lotito, prezes Lazio Rzym, który niefortunnie stwierdził, że nie kupiłby piłkarza, który "ma taki problem".
Ramadan stanowi duży problem we francuskiej Ligue 1. Przed dwoma laty miejscowa prasa poświęciła dużo miejsca Antoine Kombouare, trenerowi Paris Saint-Germain. Szkoleniowiec zapowiedział, że nie będzie stawiał na piłkarzy, którzy zamierzają pościć. Argumentował, że w ten sposób chroni ich zdrowie, co nie spodobało się wyznawcom islamu.
Siła płynie z ducha
Wszelkie dyskusje uciął na łamach "Time" dr Stefano Tirelli, osobisty trener Muntariego i kilku innych gwiazd, który wcześniej pracował w krajach muzułmańskich. – Z medycznego punktu widzenia ramadan nie wpływa najlepiej na organizm. Daje jednak zawodnikom psychiczną siłę i determinację, które pozwalają przezwyciężyć problemy związane z postem – podkreślił.
Rzeczywiście, nie brakuje na to dowodów. W 2003 roku w Arabii Saudyjskiej odbyły się młodzieżowe mistrzostwa świata. Impreza rozpoczęła się tydzień po zakończeniu ramadanu. Fazę grupową przeszli m.in. Egipcjanie i reprezentanci gospodarzy, którzy podczas przygotowań do zawodów… cały czas pościli.
Wspomniany już Kanoute potrafił zdobywać seriami gole podczas ramadanu, ale też złapać czerwoną kartkę (w trakcie świętego miesiąca muzułmanin powinien wystrzec się wszelkich przejawów agresji). – Ramadan to osobista sprawa każdego muzułmanina. Poczytajcie Koran, a dowiecie się, że post daje mi ogromną siłę – radził dziennikarzom.
1 sierpnia 2011 rozpoczął się dziewiąty, święty miesiąc w kalendarzu muzułmańskim. Gorliwi wyznawcy islamu będą pościć: za dnia nie spojrzą na jedzenie i picie, nie ma mowy też o paleniu tytoniu i uciechach cielesnych. – To czas, który poświęcam wyłącznie swojej duszy – zapewnia Frederic Kanoute, napastnik FC Sevilla.
Wśród gwiazd światowej piłki nie brakuje wyznawców islamu. Ramadan co roku obchodzą m.in. Yaya Toure (Manchester City), Eric Abidal (Barcelona), Mammadou Diarra (AS Monako), Karim Benzema (Real Madryt), Hatem Ben Arfa (Newcastle). W naszej ekstraklasie poszczą np. Saidi Ntibazonkiza z Cracovii i Souhail Ben Radhia z Widzewa.
Wycieńczeni, ale wierni
Jak wygląda dzień piłkarza, który właśnie obchodzi ramadan? Najlepiej obrazuje to sytuacja sprzed dekady. Halowa reprezentacja Egiptu pojechała na mistrzostwa świata i była rewelacją rozgrywek. Zaczął się jednak ramadan: piłkarze nie jedli od świtu do zmierzchu: na główny posiłek sztab szkoleniowy budził ich o godz. 4 nad ranem, po czym wracali do łóżek.
O odżywkach i kroplówkach nie było mowy. – W kluczowych momentach zabrakło nam energii i szybkości – ubolewał po porażce z Argentyną selekcjoner Egipcjan. Właśnie tego obawiają się trenerzy od hiszpańskiej Primiera Division po rosyjską Premier Ligę. Mówiąc krótko: wycieńczenia organizmów.
Algierczyk Antar Yahia, były gracz niemieckiego Bochum opowiadał, jak razem z reprezentacją jechał na mecz z Zambią. – Na miejsce dotarliśmy o siódmej wieczorem i byliśmy od rana na czczo. Mecz rozpoczął się trzy godziny później po zachodzie słońca. Było ciężko, ale wiara pozwala pokonywać problemy – zapewniał.
Muzułmanie zwykle przekonują, że świętowanie ramadanu nie ma żadnego wpływu na ich formę sportową. Naukowcy nie mają jednak wątpliwości, że na obowiązkowy post zaburza funkcjonowanie organizmu: prowadzi do odwodnienia i spadku poziomu glukozy we krwi, co ma wpływ na dyspozycję fizyczną.
Przed rokiem Saidi Ntibazonkiza, skrzydłowy Cracovii schudł podczas pierwszego tygodnia ramadanu aż 5 kilogramów i złapał kontuzję w jedynym meczu, który rozegrał w trakcie postu. – Uraz to efekt odwodnienia organizmu – narzekał Rafał Ulatowski, wówczas trener drużyny.
Sam post to nie wszystko: dobry muzułmanin powinien też modlić się co trzy godziny. A co jeśli czas modlitwy wypadnie w trakcie meczu? Wspomniany Kanoute opowiadał, że podczas ramadanu zwykł zwracać się do Allaha nawet w szatni. – Moi koledzy to szanują. Wiedzą, że wiara mnie umacnia – podkreślał napastnik.
Allah patrzy, ale…
W styczniu 2010 roku skrzydłowy Frank Ribery, który przyjął muzułmańskie imię Bilal Yusuf Mohammed – jak na gorliwego wyznawcę islamu przystało - odwiedził Mekkę podczas obozu Bayernu Monachium w Arabii Saudyjskiej. Kilka miesięcy później Ribery trafił na okładki gazet.
Nim wybuchł skandal z niewiernym Francuzem w roli głównej, wiadome było już, że piłkarz niewiele robi sobie z reguł islamu. Ku uciesze włodarzy Bayernu Monachium nigdy nie zamierzał przestrzegać zasad ramadanu. – Jestem profesjonalistą. Mogę pościć, ale nie przed meczami – powtarzał w wywiadach.
Inni piłkarze-muzułmanie raczej wolą nie narażać się Allahowi i konserwatywnym duchownym. Np. przed rokiem Seydou Keita z FC Barcelony postanowił nie jeść i nie pić za dnia w trakcie cyklu treningowego, ale już podczas meczu uzupełniał płyny. Z kolei Karim Benzema postanowił liczyć dni ramadanu, podczas których nie świętował, by odrobić "straty" po przejściu na emeryturę.
W niemieckim FC Koeln sprytnie rozwiązali problem z Youssefem Mohamadem. Libański obrońca w trakcie ramadanu przed meczami dostawał od sztabu szkoleniowego kilka krótkich tras do pokonania. Dlaczego? W podróży nawet najgorętszy zwolennik islamu ma prawo wyboru: może pościć, ale nie musi.
W drugoligowym FSV Frankfurt postawiono na bardziej racjonalne metody: trójce piłkarzy, którzy świętowali ramadan zaproponowali podpisanie specjalnych klauzuli do kontraktu (a te zabraniały postu) lub rozwiązanie umów. Cała trójka sięgnęła po długopisy i zrezygnowała z religijnego obowiązku.
Przed rokiem w Bundeslidze odetchnęli z ulgą. Islamska rada w Niemczech uznała, że piłkarze wykonują swój zawód, a to zwalnia ich z przestrzegania ścisłych reguł ramadanu. Podobnie rozwiązali problem działacze serbskiej Crveny Zvezda, którzy zwrócili się do muftiego Belgradu o jego zgodę na to, by Mohammed-Awal Issah (ostatnio przeszedł do norweskiego Rosenborga) mógł jeść i pić w dniu meczów. Duchowny zwlekał z decyzją, ale ostatecznie przychylił się do nietypowej prośby.
Ramadan pokonał Mourinho
Kluby najczęściej zwracają się jednak do specjalistów od żywienia. Gdy Ibrahim Afellay występował w PSV Eindhoven zespół dietetyków opracował specjalną dietę, która pozwalała mu na zachowanie sił podczas postu (zasady ramadanu nie zezwalają na przyjmowania wszelkich odżywek i kroplówek).
Po transferze do Barcelony Holender też trafi pod skrzydła dietetyków, którzy zajmowali się m.in. przypadkiem Erica Abidala. Zresztą w Hiszpanii tego typu praktyki są na porządku dziennym. W Realu Madryt na świętowanie ramadanu musiał nawet wyrazić zgodę ekscentryczny Jose Mourinho.
Dwa lata temu za sprawą Portugalczyka doszło niemal do religijnego skandalu we Włoszech. Mourinho, ówczesny szkoleniowiec Interu Mediolan podziękował Sulleyowi Muntariemu za grę po… zaledwie dwóch kwadransach meczu z Bari. - To okres ramadanu, a on był wyraźnie zmęczony – argumentował szkoleniowiec.
Znany z ciętego języka Mourinho zasugerował też, że to właśnie post ma największy wpływ na postawę reprezentanta Ghany. Odważne wypowiedzi szkoleniowca nie spodobały się miejscowym duchownym, a sprawą zainteresowali się nawet dziennikarze prestiżowej gazety "Time".
– Jak zwykle Mourinho mówi za dużo – podsumował Mohamed Nour Dachan, lider włoskich środowisk muzułmańskich. Włosi wcale nie byli oburzeni. Oliwy do ognia dolał wówczas Claudio Lotito, prezes Lazio Rzym, który niefortunnie stwierdził, że nie kupiłby piłkarza, który "ma taki problem".
Ramadan stanowi duży problem we francuskiej Ligue 1. Przed dwoma laty miejscowa prasa poświęciła dużo miejsca Antoine Kombouare, trenerowi Paris Saint-Germain. Szkoleniowiec zapowiedział, że nie będzie stawiał na piłkarzy, którzy zamierzają pościć. Argumentował, że w ten sposób chroni ich zdrowie, co nie spodobało się wyznawcom islamu.
Siła płynie z ducha
Wszelkie dyskusje uciął na łamach "Time" dr Stefano Tirelli, osobisty trener Muntariego i kilku innych gwiazd, który wcześniej pracował w krajach muzułmańskich. – Z medycznego punktu widzenia ramadan nie wpływa najlepiej na organizm. Daje jednak zawodnikom psychiczną siłę i determinację, które pozwalają przezwyciężyć problemy związane z postem – podkreślił.
Rzeczywiście, nie brakuje na to dowodów. W 2003 roku w Arabii Saudyjskiej odbyły się młodzieżowe mistrzostwa świata. Impreza rozpoczęła się tydzień po zakończeniu ramadanu. Fazę grupową przeszli m.in. Egipcjanie i reprezentanci gospodarzy, którzy podczas przygotowań do zawodów… cały czas pościli.
Wspomniany już Kanoute potrafił zdobywać seriami gole podczas ramadanu, ale też złapać czerwoną kartkę (w trakcie świętego miesiąca muzułmanin powinien wystrzec się wszelkich przejawów agresji). – Ramadan to osobista sprawa każdego muzułmanina. Poczytajcie Koran, a dowiecie się, że post daje mi ogromną siłę – radził dziennikarzom.
Bardzo ciekawy tekst. Czytałem wcześniej o ramadanie i piłkarzach, ale tutaj zebranych zostało sporo interesujących informacji.
OdpowiedzUsuńTak tylko chciałem pochwalić wpis :)