Strony

października 09, 2010

współczesny dialog chrześcijańsko-muzułmański

Kontakty chrześcijańsko-muzułmańskie często określane są dziś mianem dialogu, w którym nie chodzi zasadniczo o wymianę teologiczną ani o dogmatyczne zbliżenie. Autentyczny dialog międzyreligijny powinien prowadzić przede wszystkim do prawdziwego poznania się obu religii oraz ich przedstawicieli i powstania między nimi relacji opartych na wzajemnym szacunku. Chrześcijanie i muzułmanie podejmują wiele starań w tym kierunku, a także w celu wspólnego wsłuchiwania się w Boże objawienie dane ludzkości.

Jeszcze przed publikacją soborowej deklaracji Nostra aetate papież Paweł VI powołał w 1964 r. do istnienia Sekretariat dla Niechrześcijan, który w 1989 r. przemianowano na Papieską Radę do Spraw Dialogu Międzyreligijnego (PRDM). Światowa Rada Kościołów (ŚRK) utworzyła natomiast w 1971 r. Podkomisję do Spraw Dialogu z Ludźmi Żyjących Religii i Ideologii.

Ważnym krokiem w kontaktach z islamem stało się spotkanie chrześcijan i muzułmanów w Cartigny zorganizowane przez ŚRK w marcu 1969 r., którego celem było szukanie możliwości dialogu i wyznaczenie planów na przyszłość. Wszystkie te chrześcijańskie inicjatywy dały początek całej serii spotkań z przedstawicielami różnych organizacji muzułmańskich.

Często stawiane są zarzuty, że jedynie chrześcijanie chcą nawiązać i prowadzić dialog międzyreligijny z muzułmanami. Nie jest to zgodne z prawdą i wynika z niedoinformowania. Strona muzułmańska nie jest wyłącznie świadkiem czy biernym uczestnikiem międzyreligijnych spotkań. Chociaż z powodu wewnętrznych podziałów i charakteru swojej religii muzułmanie nie mają centralnych instytucji zdolnych zogniskować ich wysiłki na rzecz dialogu, to od połowy lat siedemdziesiątych XX w. muzułmańskie grupy inicjują różne spotkania z chrześcijanami. Oto kilka przykładów.

W 1965 r. kard. Franz König z Austrii na zaproszenie uniwersytetu Al-Azhar wygłosił tam wykład o monoteizmie. Centrum Studiów i Badań Ekonomiczno-Społecznych z Tunisu zapoczątkowało w 1974 r. serię spotkań wyznawców obu religii. Natomiast w 1976 r. władze Libii zorganizowały spotkanie chrześcijan i muzułmanów na wielką skalę w Trypolisie, powtarzane potem przez kilka następnych lat i wznowione w 1989 r. Od 1978 r. działa również Muzułmańsko-Chrześcijańska Grupa Badawcza (Groupe de Recherches Islamo-Chretien – GRIC) założona przez muzułmańskich i chrześcijańskich uczonych.

Królewska Akademia Badań nad Cywilizacją Islamską z Jordanii, a szczególnie książę Hassan bin Talal, stryj panującego obecnie króla Abdullaha, również nie pomijają w swojej działalności zagadnień dotyczących dialogu międzyreligijnego – współpraca Królewskiej Akademii z PRDM zaowocowała od 1989 r. trzema spotkaniami w Rzymie i trzema w Ammanie.

Inicjatywy dialogu z chrześcijanami nie są również obce irańskim szyitom, a tamtejsze spotkania koordynuje Sekretariat ds. Dialogu Międzyreligijnego irańskiego Ministerstwa Kultury i Islamskiego Kierownictwa. W samym Iranie istnieją obecnie cztery instytuty (dwa rządowe i dwa pozarządowe) zajmujące się zagadnieniami dialogu międzyreligijnego. Organizacja na Rzecz Muzułmańskiej Kultury i Kontaktów założona w 1994 r. posiada wydział dialogu międzyreligijnego i zorganizowała ok. 30 spotkań z przedstawicielami różnych wyznań chrześcijańskich. Wydaje też naukowy periodyk „Dialogue”. Założone w 1999 r. Międzynarodowe Centrum Dialogu między Cywilizacjami (International Centre for Dialogue Among Civilizations) od 2001 r. ma aktywnie działający wydział teologii i religii (http://www.dialoguecentre.org/). Dwie pozarządowe organizacje to: Instytut Dialogu Międzyreligijnego działający od 2001 r. i wydający miesięcznik dotyczący zagadnień religii na świecie oraz organizujący konferencje i wykłady (http://www.ifird.com/); Centrum Studiów nad Religiami Światowymi w Kom, związane z szyickimi seminariami działającymi w tym mieście, założone w 1996 r. jako specjalistyczna biblioteka i przekształcone w bardzo aktywne centrum badań, których wyniki są publikowane m.in. w wydawanym przez Centrum naukowym czasopiśmie „Seven Heavens”.

PRDM zorganizowała w latach 1989–1994 regionalne spotkania w Asyżu, w nigeryjskim Ibadanie i w Pattayi w Tajlandii. Uczestnicy tych spotkań nie dzielą się na chrześcijan i muzułmanów, ale biorą udział w spotkaniach jako mieszana delegacja narodowa. Sprzyja to budowaniu więzi między delegatami, a jednocześnie uwrażliwia ich na wieloaspektowość rozważanych zagadnień.
Współpracują ze sobą również instytucje naukowe. Uniwersytet w Ankarze i Uniwersytet Gregoriański w Rzymie organizują wymianę profesorów i wspólne sympozja naukowe. Z Gregorianum i Papieskim Instytutem Studiów Arabistycznych i Islamistycznych (PISAI) w Rzymie współpracuje także uniwersytet Az-Zajtuna w Tunisie. W Centre for the Study of Islam and Christian-Muslim Relations (CSIC – Centrum Badań nad Islamem i Kontaktami Chrześcijańsko-Muzułmańskimi), wchodzącym w skład Wydziału Teologii na Uniwersytecie w Birmingham, chrześcijanie i muzułmanie studiują razem swoje religie.

W wielu krajach istnieją instytucje umożliwiające muzułmanom i chrześcijanom kontakt oraz współpracę na wielu płaszczyznach. Można tu wspomnieć działające w Betlejem centrum Al-Liqa (z arab. „Spotkanie”), w Egipcie Stowarzyszenie na Rzecz Religijnego Braterstwa, w Pakistanie Pakistańskie Stowarzyszenie na Rzecz Dialogu Międzyreligijnego, w Bangladeszu – Stowarzyszenie Gorących Serc, na Filipinach zaś Ruch Silsilah (z arab. „Łańcuch”).

Również kraje europejskie w wyniku rosnącej fali imigracji z krajów islamu coraz wyraźniej widzą konieczność oficjalnego uznania muzułmańskich organizacji i wchodzenia z nimi w konstruktywny dialog. Od dwudziestu już lat coroczne spotkania w ramach Journees d’Arras (Dni Arras) gromadzą kilkudziesięciu przedstawicieli różnych wyznań chrześcijańskich zaangażowanych w popularyzację współpracy między chrześcijanami i muzułmanami. Spotkania te służą wymianie doświadczeń i poznawaniu sytuacji w innych krajach Europy. W 1959 r. z inspiracji zaangażowanego w dialog międzyreligijny kard. Franza Königa powstał w Wiedniu Afro-Asiatisches Institut (AAI), który służy pomocą studentom z Azji i Afryki oraz stanowi miejsce międzyreligijnych i międzykulturowych spotkań. W 1989 r. Episkopat austriacki utworzył referat Kontaktstelle für Weltreligionen (KWR – Urząd ds. Kontaktów ze Światowymi Religiami), którego celem jest budowanie i pogłębianie w duchu ekumenizmu obustronnych stosunków między religiami i który zorganizował m.in. konferencję „Abrahamowe dziedzictwo nakazem historii” w 2004 r. w Pradze.

Także zachodnioeuropejscy muzułmanie podejmują kroki w kierunku nawiązywania kontaktów. Jako przykład może służyć Muslim Council for Britain, w Islamic Foundation (Fundacji Muzułmańskiej) w Leicester zaś działa m.in. sekcja ds. dialogu międzyreligijnego.
Nawet na dotkniętych wojną Bałkanach działają ośrodki dążące do odbudowy wzajemnego zaufania i porozumienia, jak np. sarajewskie Międzynarodowe Wieloreligijne i Międzykulturowe Centrum Zajedno (Razem).

Można oczywiście wskazać przykłady negatywnego odnoszenia się muzułmanów do wyznawców innych religii i różnorodne, inspirowane fundamentalizmem działania. Nie są one jednak charakterystyczne wyłącznie dla muzułmanów, gdyż podobne przykłady wrogości do wyznawców innych religii i fundamentalistyczne postawy są, niestety, nieobce również chrześcijanom. Jako przykład może posłużyć chociażby działalność protestanckiego misjonarza Reinharda Bonkkego w Afryce.

(asn)

13 komentarzy:

  1. Ciekawe opracowanie. Chociaż mamy ze sobą wiele wspólnego [muzułmanie, chrześcijanie], głębsze już zbliżenie dogmatyczne raczej nie jest możliwe, ze względu na to, że to co nas różni to kwestie niemałej wagi "i każy będzie obstawał przy swoim" - jeśli wierzy prawdziwie. Zatem - czy należałoby w tym miejscu uznać, że "dialog" to pojęcie raczej niemal świeckie w swym wymiarze - dyplomatyczne, symbolizujące utrzymywanie uprzejmych, nie-nachalnych kontaktów oraz wzajemne poznanie, radość z tego co wspólne i szacunek dla różnic. Czy tego typu dialog należy rozumieć jako całkowicie pozbawiony wątku wykazywania swoich tez, racji celem przekonywania do nich innowierców? Subiektywnie uważam, że bardzo źle byłoby gdyby w mej ukochanej ojczyźnie, ostoi chrześcijaństwa w Europie działania pod szyldem dialogu miały nieść agitację na rzecz innych wyznań. Chrześcijanie w krajach muzułmańskich nie nauczają "po swojemu" gdyż jest to zabronione lub niebezpieczne (owszem, miewają miejsce kurtuazyjne spotkania religijnych przedstawicieli "wyższego szczebla", ale mówię tu o zwykłych obywatelach - którzy lepiej żeby np. w Arabii Saudyjskiej nie mieli przy sobie zbyt wielu sztuk Biblii, nie afiszowali się z krzyżykiem na szyi, nie podejmowali publicznie dyskusji religijnych). Nie wyobrażam sobie możliwości organizacji w takim kraju spotkania informacyjnego o religii katolickiej (kawa, muffiny, sałatki a przy tym swobodna swobodna prezentacja tez typowo chrześcijańskich, wymiana wiedzy, uwag). M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodałbym do tego to, co o. Paolo robi na pustyni w Syrii: http://www.deirmarmusa.org/index1.html
    Chrześcijański klasztor, w którym Muzułmanie czują się jak u siebie. Proste działanie u podstaw, godna podziwu konsekwencja i naprawdę interesujące rezultaty.
    O ile wiem, w klasztorze jest nawet jedna zakonnica z Polski, ale to może nie być już aktualne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opracowanie bardzo na czasie. Wlasnie teraz odbywa sie synod w Watykanie, ktory zajmuje sie problematyka stosunkow muzulmansko-chrzescijanskich w krajach Bliskiego Wschodu.
    Zaproszeni na synod zostali m.in Catholic Coptic Patriarch of Alexandria, Antonios Naguib oraz przedstawiciel strony musulmanskiej Iranski ajatollah, przedstawiciel Libanu oraz rabin z Jerozolimy.
    Wazna kwestia na synodzie zdaje sie byc postepujaca od lat 70-tch ubieglego wieku radykalizacja Muzulmanow z tamtych rejonow jak tez ich nieudolnosc w odgaraniczeniu polityki od religi.

    LeBox

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy piszę pod dobrym postem...
    Miałam ostatnio niemiłą przygodę. Szłam ulicą i spotkałam muzułmankę."Salam alejkum" powiedziałam "salam" odpowiedziała. Była naprawdę ładnie ubrana więc powiedziałam "ładnie wyglądasz" popatrzyła na mnie jak na idiotkę i powiedziała "odczep się ode mnie. to nie twoja sprawa jak ja wyglądam." po czym odeszła. Nie szłam za nią. Co ja złego powiedziałam ? Proszę o pomoc w tej sprawie

    OdpowiedzUsuń
  5. Niczego złego nie powiedziałaś... Po prostu jesteś kafir... Wg. islamu kimś nie mającym statusu istoty ludzkiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimie, równie dobrze mogłabyś się zastanawiać co zrobiłaś nie tak, gdybyś powiedziała cokolwiek komukolwiek na ulicy, a on by się odciął niemiło... Trudno powiedzieć co siedzi w czyjejś głowie, dlaczego zachował się tak czy inaczej... Naprawdę nikt tu chyba nie pomoże rozwiązać zagadki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimie z 15 października... Chyba fantazja Cię poniosła.
    Jaki status według islamu mają innowiercy zostało już niejednokrotnie powiedziane na łamach bloga, więc proszę Swoich wyobrażeń pod islam nie podpinać.

    Druga sprawa - muzułmanie nie mają daru jasnowidzenia ;) więc jeśli ktoś na ulicy wita się z nimi pozdrowieniem muzułmańskim (salam alejkum), nie zakładają od razu, iż jest to niemuzułmanin ;)

    Przyczyn takiego a nie innego zachowania szukałabym raczej w tejże osobie, nie w islamie.

    No ale cóż... stereotypy ktoś musi podtrzymywać, widzę, że Anonim (15.10) podjął się tego zadania i nie odpuści...

    OdpowiedzUsuń
  8. najbliżsi muzułmanom przez przyjazn
    ciekawe w kontekcie i dialogu i wypowiedzi anonima ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonim nie widzi sensu polemizować z fanatyczkami zaślepionymi "religią pokoju", ale odpisze dla innych, którzy być może czytują komentarze na tej stronie (pod warunkiem, że ten komentarz przedrze się przez sito obecnej tu cenzury)- wszystko co piszę, piszę na podstawie życiowych doświadczeń. A są one takie, a nie inne - i tylko wy, muzułmanie jesteście za to odpowiedzialni. Nie kieruję się stereotypami i uprzedzeniami, nie opowiadam bajek. Tylko fakty. Islam (podobnie jak nazizm i komunizm) dzieli ludzi na dwie grupy: wierni i niewierni - kafirowie. Tym drugim odmawia się wszelkich praw. To po prostu podludzie, którym pozwala się żyć po swojemu, kiedy muzułmanów jest niewielu. Potem tworzy się strefy "no go" i totalnie izoluje, jednocześnie walcząc z niewiernymi. Jeśli ktoś uważa inaczej, to albo nie wystawił nosa poza granice Polski, albo po prostu kłamie. Zapraszam do Brukseli, albo na przedmieścia Paryża. Szczególnie panią pozdrawiającą muzułmanki. Tam takie pozdrowienie może się skończyć o wiele gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy Anonim fanatyczkami nazywa autorki bloga? Ciekawe… no cóż. Przykro, ale co zrobić.

    Czytelnicy na szczęście doskonale wiedzą (mam nadzieję), że ludzie są różni i nawet jeśli przejawy nietolerancji wobec innych wśród wyznawców islamu się zdarzają, to jest to ludzka przywara – podobnie jak nietolerancja ludzi innych wyznań wobec innowierców, ludzi innej narodowości, rasy, a nawet z upośledzeniami. Jednak to nie ludzie tworzą religię, a jedynie do niej się stosują bądź nie. Chce się poznać islam – sięga się do źródeł, a nie obserwuje się napotkanego gdzieś człowieka (czy nawet grupę ludzi), istotę grzeszną. To, że ktoś nietolerancyjny wśród ludzi się trafi nie oznacza także, że wszyscy inni też tacy są. Gdyby oceniać religię przez pryzmat jej wyznawców, mieszkając w Polsce musielibyśmy niestety stwierdzić, że katolicyzm naucza m.in. nietolerancji, agresji wobec innowierców, nienawiści do islamu, przedmiotowego traktowania kobiet, życia w „wolnych związkach” i ciąż pozamałżeńskich, pijaństwa, oraz tego, że religijności należy się wstydzić. Czy tak jest? I czy fakt, że staje się to coraz bardziej wszechobecne oznacza, że wszyscy katolicy tacy są? Odpowiedź – dwa razy nie. Ale to zauważą ludzie mądrzy, nie zaś ci próbujący za wszelką cenę pokazać kogoś (czy też religię) z najgorszej strony. A jednak jeśli gdzieś muzułmanie zachowają się nie tak jak trzeba, od razu łatkę przypina się islamowi i wszystkich muzułmanów wrzuca do jednego wora. W dodatku krytykuje się, że pewni muzułmanie wykazują mało pokojowe nastawienie, jednocześnie zarzucając innym, których problem ten nie dotyczy, że podążają za religią pokoju i nazywa się ich fanatykami… Cóż za paradoks.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Czy Anonim fanatyczkami nazywa autorki bloga? Ciekawe… no cóż. Przykro, ale co zrobić." - tak, nazywa... I też jest mu przykro, że wybrałyście islam, czyli system sprowadzający kobietę do roli, hm, rozpłodowo-usługowej... Cóż, niektórzy mają dusze niewolnika i posiadając wolność wywalczoną przez przodków tworzących świeckie społeczeństwo rozglądają się za "kajdanami"... Trudno, tak po prostu bywa. Czy ja staram się pokazać islam z "jak najgorszej strony"? Odpowiedź - nie. Po prostu dzisiejszy islam sam zapracował na swoją opinię. Moje zdanie nie ma tu znaczenia. Przykładów "dialogu" prowadzonego z użyciem bomb, pasów z materiałami wybuchowymi, porwanych samolotów, maczet, kamieni i pochodni jest aż nadto... Piszecie o "pewnych muzułmanach" z mało pokojowym nastawieniem - OK. Ale gdzie są powszechne słowa potępienia dla nich ze strony duchowych przywódców islamu? Gdzie deportacje i wydawanie winnych świeckim sądom? Gdyby czołowe postacie świata islamu naprawdę chciały "odciąć się" i potępić ekstremistów, to opinia "kafirów" byłaby zgoła inna. A póki co, jest jak jest... I - na litość Boga, Allaha i Jahwe! - przestańcie pisać o islamie "religii pokoju"! To obraża inteligencję czytelnika i wywołuje jego złość! Nieodparcie nasuwa się tutaj porównanie z komunizmem, który wszem i wobec szermował hasłami o pokoju, zbrojąc się na potęgę i mieszając się w każdy konflikt, w którym mógł coś ugrać dla siebie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma czegoś takiego jak islam "dzisiejszy" i "niedzisiejszy". Islam jest jeden, zaś jedni za nim podążają, inni nie i nie ważne co o sobie mówią i czym się zasłaniają. Co ISLAM mówi na poruszane przez Anonima tematy nie raz zostało omówione - z przytoczeniem dowodów, nie tylko czcza gadanina.

    Dalsza dyskusja - uważam - nie ma sensu, gdyż ja mówię o islamie, zaś Anonim o ludziach, jak gdyby to oni o religii stanowili.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszyscy muzułmańscy uczeni jawnie, głośno i jasno - obwieszczają, że wszelkie akty przemocy są zabronione, zabijanie niewinnych istot jest grzechem największym. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę islam + terrorism + fatwa...

    Są ludzie muzułmanie i niemuzułmanie - którzy żywią się nienawiścią i przedzeniami. Ale są i ludzie, którzy pragną odmieniać serca i nawoływac do podążania ścieżką dobra. Którzy z nich kroczą po drodze właściwej?

    Prosiłbym, o zdefinowanie terminu fanatyzm w odniesieniu do autorek bloga czy w ogóle kobiet, które wybrały islam. Odnoszę wrażenie, że fanatyzmem jest dla anonima przestrzeganie zasad religii - a to co najwyżej może zostać określone terminem "fundamentalizm" - czyli przestrzeganie fundamentalnych zasad, reguł.

    Podsumowując: wypowiedź Anonima świadczy o braku wiedzy i uprzedzeniach - a zatem należy mu wybaczyć gdyż jest osobą nieświadomą. Niekiedy ludzie tak bardzo przesiąknięci są nienawiścią do "czegoś", że nawet prawda nie przemawia do rozsądku.

    {Koran zaleca nam w takich przypadkach:
    "Znoś cierpliwie to, co oni mówią!
    I zostaw ich z godnością!}

    {Słudzy Miłosiernego:
    ci, którzy chodzą po ziemi skromnie
    i kiedy ludzie nieświadomi zwracają się do nich,
    to mówią: "Pokój!"}

    Pokój z Wami.

    ps. ciekawe jakim terminem Anonim określi wybór kobiety udania się do zakonu i przestrzegania surowej dyscypliny panującej tamże - biorąc pod uwagę, że w niektórych zgromadzeniach, zakonnicom nie wolno wychodzić poza mury zakonów, i muszą przestrzegać bardzo surowych reguł (łącznie z dniami ciszy). To też fanatyzm? I godne ubolewania? Czy wybór drogi życiowej, który jeśli nawet nam nie odpowiada, godzien jest szacunku.

    Jeśli poród, wychowanie dzieci, oraz zajmowanie się domem - to są zajęcia uwłaczające godności kobiety - określane mianem "rozrodczo-usługowych", to ja przepraszam. Piszę kobiety - albowiem - "rzeczy" te nie są wyłączne jedynie muzułmankom. Takie wypowiedzi zakrawają wręcz o mizoginizm; a i o takowy możnaby posądzić tych, którzy w VI wieku dywagowali nad kwestią czy kobieta ma duszę. Bynajmniej nie byli to uczeni muzułmańscy.

    OdpowiedzUsuń

Uprzedzamy - komentarze niecenzuralne, obraźliwe, szerzące nienawiść i uprzedzenia, bądź zawierające linki do stron wypaczających nauki islamu lub przyczyniających się do niszczenia dialogu nie będą publikowane.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.