Anoshti: A przy okazji mam pytanko do muzulmanek mieszkajacych w Polsce: czy zapisujecie swoje dzieci do przedszkoli? Ja ucze w paru przedszkolach (tylko angielskiego), ale widze jaki jest program w przecietnym przedszkolu - panie ucza z typowym zacieciem chrzescijanskim (o swietach, tradycjach poganskich, obrazki ze swietymi do kolorowania, w grudniu i wiosna ucza o jezusie (sws) zgodnie z wiara katolicka itd itp, no i oczywiscie jedzenie w takich przedszkolach nie jest halal. Ja mam jeszcze male dziecko, ale tak sie zaczelam juz zastanawiac i ciekawa jestem jak sobie radzicie zeby uchronic dziecko przed taka niezbyt pożądaną wiedzą. Jedna z moich znajomych muzulmanek zapisala swoja corke do przedszkola integracyjnego, gdzie sa dzieci roznych wyznan i narodowosci, ale mimo to zaznaczyla (dla bezpieczenstwa dziecka;-), ze jej corka ma alergie na mieso wieprzowe i jego pochodne, stwierdzila, ze gdyby powiedziala ze nie je ze wzgledu na wyznanie to nauczycielki by to zignorowaly, wiec wolala uzyc bardziej przekonujacego argumentu. Hmm..czekam na komentarze.
Anoshti, ja też mam wiele wątpliwości co do przedszkola, jednak z drugiej strony, taka izolacja i trzymanie pod szklanym kloszem też nic nie da, bo będzie szkoła itd., a tu już chodzić muszą. Więc BYĆ MOŻE lepszym wyjściem jest przystosować troszkę dzieci do innego życia niż to zauważane we własnym domu czy środowisku (muzułmańskim). Tylko jak to zrobić, jak pewne rzeczy ze sobą pogodzić... To właśnie jest największy dylemat.
OdpowiedzUsuńJednak ponieważ z pewnych względów musiałam posłać córkę do przedszkola, choć z ciężkim sercem, zaczęłam szukać takiego, żeby raz - przyjęli ją, dwa - zgodzili się ze mną współpracować w wychowywaniu (właśnie stosując w odniesieniu do moich dzieci pewne zasady, na które nie zwracają uwagi przy innych dzieciach).
Co prawda żadne przedszkole publiczne córci mi przyjąć nie chciało (z tych, co byłam), więc siłą rzeczy zaczęłam szukać w prywatnych. Alhamdulillah, udało mi się znaleźć jedno w sam raz dla nas, bo raz, że niedrogie (mają jakieś dofinansowanie od gminy), a dwa, panie wyrozumiałe i rodzice dzieciaczków tolerancyjni. Grupy mało liczne, jedzenie bez użycia składników pochodzenia wieprzowego (w tym także żelatyny, nie tylko wieprzowej) - odgórna zasada - przez 4 dni w tygodniu, jedynie raz w tygodniu (jeden określony, zawsze ten sam dzień) w obiedzie pojawiała się wieprzowina, tak że w każdy czwartek jedzonko przynosiłam, w swoich garnkach, przygotowane przeze mnie, panie tylko podgrzewały i nakładały na talerz. Wędlinki do śniadania też nie dawali moim maluchom, gdyż w pojemniczku próżniowym przynosiłam już pokrojoną na cały tydzień i tylko wyjmowali im z lodówki prosto na talerz, jeśli inne dzieci jakieś wędliny miały (tak, żeby zapobiec podbieraniu).
Co do nauczania religii w przedszkolu, panie zapewniły mnie, że czegoś takiego nie będzie, nie zauważyłam też jakiegoś zainteresowanie inną religią czy mówienia o niej u moich maluchów po rozpoczęciu przedszkola, choć nie były tam długo (teraz niestety jesteśmy w innym miejscu i znów szukam, insza Allah trafię na podobne).
Sprawa w Polsce nie jest łatwa, aczkolwiek ciągle mam nadzieję, że jakieś w miarę satysfakcjonujące wyjście się znajdzie, insza Allah. Bardziej obawiam się szkoły...
Oczywiscie, nie mam zamiaru mojego dziecka izolowac, zyjemy w kraju katolickim jak na razie no i nie da sie pewnych rzeczy uniknąc. Mądrze wychowywane dziecko bedzie mialo swiadomosc swojej odrebnosci religijnej i nie bedzie mialo z tego powodu zadnego zalu, ze oto wszyscy mowia o gwiazdce, choince czy pisankach. Mnie po prostu denerwuje takie uogolnienie w przedszkolach czy szkolach - z gory przyjmuja po prostu ze wszycy sa katolikami (mie wspomne juz o rozroznieniu miedzy chrzecijanami) i realizuja program dostosowany do ogolu. W prywatnych przedszkolach, fakt, jest troche inaczej, placi sie, wiec mozna wymagac i dogadac sie z nauczycielem, sa one bardziej otwarte kulturowo i religijnie. Marzeniem jednak byloby przedszkole muzulmanskie eh..:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
anoshti
A może w ramach tzw. poprawności politycznej zakazać mówić, że żyjemy w kraju katolickim?. O ile wiem, to na lekcjach dzieci uczą o polskiej tradycji a na lekcje religii nie wszyscy muszą chodzić. Nie rozumiem dlaczego w przypadku gdy na 500 dzieci zdarzy się jedno dziecko wyznania muzułmańskiego to reszta musi się dostosować? A może na odwrót.
OdpowiedzUsuńA ponadto w krajach islamskich to chyba też nie propagują religii chrześcijańskiej. Są nawet takie, w których zabronione jest wyznawanie innych religii i grożą za to kary.
Sprostuje: "Są nawet takie, w których zabronione jest wyznawanie innych religii i grożą za to kary."
OdpowiedzUsuńKary ewentualne nie grożą za wyznawanie religii, tylko ewentualnie za jej publiczne praktykowanie. Polska jest krajem katolickim, i myślę, że nie ma sensu zmuszać Państwa katolików do odbierania pałeczki przywódstwa ;). I wg mnie reszta nie musi się do niczego dostosowywać, ale skoro w konstytucji RP Państwo gwarantuje mieszkańcom wolność wyznania i jego praktyki, to niech się prawa przestrzega, prawda?
Tak czy siak wasze dzieci w Polsce będą miały bardzo trudno, może nawet trudniej niż niektóre z Was. Dzieci potrafią być okrutne w swojej szczerości. Izolują inność. Sama obserwowałam jak w klasie syna odrzucili kolegę bo był gruby , tak samo było z dziećmi z domu dziecka. W miarę dorastania to się zmienia.
OdpowiedzUsuńI w sytuacji, gdy Wy będziecie egzekwować swoje prawa do zdjęcia krzyża, tym bardziej będzie odbijać się to na waszych pociechach. Oczywiście że tego nie popieram ale tak po prostu jest.
Roma
Oczywiscie, ze gwarantuje i nikt na nikim nie wymusza uczeszczania na religie! Konczylam szkoly dosyc dawno temu i juz wtedy byl wybor etyka albo religia. Uczy sie o tradycjach np. mikolaj, jajka wielkanocne itp. no przepraszam, ale chyba Polacy maja prawo we wlasnym kraju uczyc wlasnych tradycji? Przeciez nikt nikogo nie zmusza zeby ich przestrzegal lub praktykowal. Coz sie takiego stanie muzulmanskiemu dziecku jesli poslucha o kulturze innej niz jego wlasna? w moim rozumowaniu to tylko mu otworzy umysl na inne kultury i wyznania. A jesli ktos ma ochote na muzulmanskie przedszkole to nie stoi nic na przeszkodzie jak je otworzyc i byc pierwszym w Polsce:-) Nie rozumiem muzulmanow, ktorzy chca tworzyc panstwo w panstwie, tak jak to ma miejsce w np. w Anglii.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Natka
No, cóż dobrze wiemy, że w Polsce panuje raczej katolicyzm. I trudno raczej to zmienić. To mniej więcej tak jakby wykorzenić z Arabii Saudyjskiej islam. Jeśli się mylę to proszę mnie poprawić.
OdpowiedzUsuńNie to, że chcę usprawiedliwić kogoś, bo tak nie jest. Zresztą dziwię takiemu podejściu w Polsce, w tych czasach. I tu nie ze względu na odłamy chrześcijańskie, które obchodzą święta w różnym czasie, ale na rosnący ateizm. Trudno jednak odizolować dziecko od innych i tak kiedyś dowie się. A dwa i tak nie zmieni się pewnych przyzwyczajeń kulinarnych w Polsce (wieprzowina).
Fakt zgadzam się, że w Polsce brakuje tolerancji. Sama tego odczułam (a to ze względu na wygląd). W podstawówce nie było najgorzej miałam wspaniałą wychowawczynię, a w szkole średniej większość osób ma trochę więcej rozumu w głowie. Najgorzej było w gimnazjum.
"Uczy sie o tradycjach np. mikolaj, jajka wielkanocne itp. no przepraszam, ale chyba Polacy maja prawo we wlasnym kraju uczyc wlasnych tradycji?"
OdpowiedzUsuńWitajcie. Hmm, no tu Natko pytanie polega na tym, czy muzulmanin, ateista, ktory tych tradycji nie uznaje i nie sa one jego wlasne, to rowniez Polak? I dylemat lezy glebiej, a mianowicie kogo okreslamy Polakiem? Czy istnieje jakis model? Niestety w podswiadomosci wiekszosci Polakow owszem, co odzwierciedlaja rowniez Twoje slowa ;) Jak rowniez fakt, ze wiekszosc nie jest w stanie rozroznic co jest tradycja religijna a co nie - bo jajka i mikolaj w Polsce takimi sa owszem, mimo ze niektorym sie wydaje ze nie :P - tradycja jest wymieszana scisle z religia i to sie dopiero dostrzega, kiedy odbiega sie od "normy". Tutaj w Hiszpanii istnieje podobny wybieg w szkolach, gdzie naczyciele nie wiedzac jak sobie poradzic z tematem rosnacej roznorodnosci kulturowej i religijnej wsrod uczniow uciekaja sie do proby "zlaicyzowania religii pod nazwa kultura" czyli nazwania pewnych tradycji religijnych manem "kultura" by w ten sposob wykreowac zludzenie obdarcia ich ze znaczenia, pochodzenia religijnego.
Mnie absolutnie nie dziwi sytuacja w Polsce, nie sadze by szybko sie zmienila, bo do tego trzeba bo wiecej roznorodnosci kulturowej i min dlatego, mimo calego cierpienia jakie naklada emigracja, mam nadzieje, ze nie bede musiala do kraju wracac...
"Coz sie takiego stanie muzulmanskiemu dziecku jesli poslucha o kulturze innej niz jego wlasna"
Nie chodzi o sluchanie o innej kulturze czy religii w szkole, przedszkolu, bo nauczanie ich i/lub o nich jest ukierunkowane na przekazanie ich dzieciom jako ich wlasnych i to nie tylko na lekcjach religii. I wlasnie, skoro lekcje religii tworzy sie w celu nauczania jej, opcjonalnego, to pytanie: czy powinna byc ona przekazywana poza nimi? A tak sie dzieje, wystarczy przejrzec podrecznik do polskiego, poczytac lektury szkolne, czy przysluchac sie dyskursowi nauczycieli (tu juz trudniej, bo na lekcje rodzice nie chodza, ale od dzieciakow czasem samo wyjdzie), gdzie religia (chyba nie musze mowic ktora) ciagle gdzies sie przewija. Mysle, Natko, ze nie chodzi o tworzenie panstwa w panstwie, bez przesady, tylko o poszanowanie pewnych praw, jakie polskie panstwo nam samo i jasno daje.
I miejmy rowniez na uwadze, ze fakt, ze jako muzulmanki piszemy o tym na blogu nie oznacza, ze problem dotyczy jedynie badz w szczegolny sposob nas. Mysle, ze inne religie, nawet odlamy chrzescijanstwa badz ateisci maja podobne problemy.
Pozdrawiam.
Witam Was "piszące" serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJestem chrześcijanką jednak bardzo interesuje sie kulturą ,oraz religią krajów muzułmańskich.Ciesze się , że trafiłam na ten blog jak i blog Umm Latify o Arabii Saudyjskiej ponieważ bardzo dużo mogę się z nich dowiedziec.
Chciałam się podzielić z taki moim spostrzeżeniem.Bardzo dokładnie odpowidacie na pytania,czy poruszacie dużo ciekawych tematów dla "Nas" jednak odniosłam wrażenie po przeczytaniu tego blogu,że rzadko krytykujecie swój kraj,swoją wiare.Ja czytając to wiele razy się zastanawiałam: hmm...raj?? Jak to jest?? czy
muzułmanie nie mogą wyrazić negatywnego zdania nt swojej religii i kraju?? bo nie wierze, że jest tak idelnie,a bedąc na końcu czytania bloga
nie przypominam sobie npochlebnych słów ale za to pamietam całe mnóstwo poztywnych.Nie chcę,aby ktoś zrozumiał , że to coś złego jednak uważam, że nie ma "raju" na Ziemi...
delfa
O jakie prawa Wam chodzi? To co mamy powywalać wszystko o Bogu z literatury polskiej? Przecież tam tego jest pełno, to jest 1000 lat kultury jakby nie było chrześcijańskiej. A o świętach nauczyciele mają mówić dzieciom że jest to wydłużony weekend? Jakaś paranoja.
OdpowiedzUsuńNa zachodzie słyszy się już o sytuacjach, że w miejscach publicznych nie umieszcza się choinki, nie puszcza się kolęd, żeby tylko muzułmanin się nie obraził. A jak zakazali we Francji chodzenia do szkoły w chustkach to wielki krzyk, bo się ich ogranicza.
A ateistom jest wszystko jedno czy wisi krzyż w klasie czy nie. Dla niego to jest tylko jakaś ozdoba ściany ( według niego niekoniecznie estetyczna ale nic poza tym ). A co do odłamów chrześcijaństwa, to one raczej też nie mają nic przeciwko obrazkom do kolorowania z symbolami religijnymi, bo w gruncie rzeczy wierzą w tego samego Boga co katolik, też są chrześcijanami.
Ciekawe jakby chrześcijanin pojechał do Arabii Saudyjskiej, Algierii, Iranu i zażądałby żeby nie było nic w szkole o islamie, bo to go obraża.
Wobec powyższego powtarzam pytanie o jakie prawa Wam chodzi. Bo co do tego że wyznawać islam w Polsce możecie, to chyba wątpliwości nie ma.
Roma
Witamy w naszych skromnych progach Delfo. Twoje pytanie umieszcze w osobnym watku, zeby tutaj nie schodzic z tematu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam ponownie :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ,że nie trafiłam w "miejsce" moich wywodów :)
Pozdrawiam :)
Delfa
Po pierwsze pytanie anoshti bylo skierowane do polek-muzulmanek, po drugie żadna z nas nie żąda aby zmieniac program w polskich szkolach czy zeby nic nie bylo o religii chrzescijanskiej. I zadna z nas nie napisala, ze chce usunac nauczanie o tradycjach polskich czy religii katolickiej, bo ja to obraża:-O Mysle, ze nie rozumiecie bardzo naszego problemu, poniewaz nie jestescie muzulmankami. Przypuszczam, ze gdybyscie mieszkaly w kraju gdzie dominujaca religia jest inne wyznanie niz wasze, to mialybyscie tez ten problem. Dzieci muzulmanskie od malego sa uczone Koranu i zasad etycznych islamu, co nie znaczy ze nie maja wiedzy na temat innych religii czy kultur, przeciez obowiazkiem kazdego muzulmanina, muzulmanki jest zdobywac wiedze. Tu nie chodzi o izolacje tylko o nie pakowanie wszystkich do jednego wora, w Polsce zyja nie tylko katolicy, ale tez zydzi, muzulmanie, buddysci, chrzesijanie protestanci, ktorzy tez nie uznaja obrazow czy swietych itp itd., wiec zrozumiale jest, ze jesli ktos wychowuje dziecko w swojej religii to nie chce zeby uczestniczylo ono ciagle w zajeciach, ktore nie maja nic wspolnego z wyznawana przez nie wiara. Ja mam 18letnia corke, ktora od 3 lat nosi hijab, zalozyla w gimnazjum i nie miala z tego powodu jakichs wiekszych problemow, moja mlodsza corka 8letnia z kolei tez czesto zaklada choc jeszcze nie musi, ale wlasnie w ten sposob chroni swoja odrebnosc. Zdobywaja wiedze na wszelkie tematy i potrafia wyegzekwowac z niej to, co jest zgodne z islamem a co nie i wcale nie czuja sie obrazone na 'krzyz w klasie' - moje corki, jak pewnie wiekszosc dzieci muzulmanskich (pochodza przeciez czesto z mieszanego zwiazku) wie o co chodzi w chrzescijanstwie, i mysle ze to raczej katolickie dzieci powinny wiecej sie uczyc na temat innych wyznan i kultur.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Elzbieta
w związku z tym postem mam pytanie. Czy w krajach muzułmańskich istnieją przedaszkola dla dzieci innych wyznań? I czy o ile są, to dzieci np buddystów to mogą one uniknąć w przedszkolu (takim zwykłym dla tamtejszych dzieci) kontaktu ze sprawami które jedna z sióstr uznała za niebezpieczne dla jej dzieci. myslę, że uczęszczanie do przedszkola w którym uczą jednakowo o każdej kulturze czy religi nie niesie zagrożenia dla dzieci, o ile w domu jest normalnie i mówi sie otwarcie, że istnieja także inne religie, dzziecko przyjmie i tak religie rodziców może najwyżej zadawać mnustwo pytań, pewnie czasem niezbyt wygodnych i wymagających sporo wiedzi od rodziców ale wyjdzie mu i rodzicą to tylko na plus. Pewnie w Polsce kłopotem jest znalezienie przedszkola w którym nie podaje sie mięsa wieprzowego, ale mozna to załatwic tak jak mówiła jedna z sióstr (np alergia - świetny pomysł hihihi), co do tradycji czy innych tego typu spraw to tego nie da sie już ominąć, i aby dziecko nie odczuło zbyt bardz wyobcowania konieczne sa mądre wychowawczynie, madrzy rodzice, a dzieci same swietnie dadzą sobie radę. mój syn chodzi do przedszkola z dziećmi świadków jehowy, jedno z nich to jego najlepszy przyjaciel, ale daja radę panie nie dyskryminują, a pozostałe dzieci czerpią z tego korzyść w postaci wiedzy o sprawach o których do tej pory nawet w domu niewiele sie mówiło. Wszystko zależy od ludzi a na to niestety nie mamy wpływu
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno, zasady religi wynosi sie z domu, myslę, że dla wielu dzieci takie mieszane przedszkola przyniosły by same korzyści, oddzielanie sie murem i zamykanie w gettach powoduje tylko wzajemne niezrozumienia i brak tolerancji, a od tego juz krok nienawiści.
OdpowiedzUsuń"Oczywiscie, ze gwarantuje i nikt na nikim nie wymusza uczeszczania na religie! Konczylam szkoly dosyc dawno temu i juz wtedy byl wybor etyka albo religia."
OdpowiedzUsuńJa do szkoły uczęszczałam zupełnie nie tak dawno i napiszę jak to jest w praktyce. Owszem na religię dziecko nie musi uczęszczać, ale rodzic musi podpisać zgodę na to, żeby na nią nie uczęszczało bądź uczęszczało. Ale nie ma nic zamiennego odnośnie religii (właściwie religii katolickiej), Słyszałam od koleżanek z jednego forum (na którym w ogóle toczyła się dyskusji odnośnie ocen z religii wliczanych do średniej ocen), że dziecko może przynieść jakieś zaświadczenie, że się uczyło w takim a w takim miejscu takiej a takiej religii i dostało taką a taką ocenę.
"O jakie prawa Wam chodzi? To co mamy powywalać wszystko o Bogu z literatury polskiej? Przecież tam tego jest pełno, to jest 1000 lat kultury jakby nie było chrześcijańskiej. A o świętach nauczyciele mają mówić dzieciom że jest to wydłużony weekend? Jakaś paranoja."
No, jakby nie było muszę się z tym zgodzić. I bynajmniej nie piszę tu tylko o jajkach, czy Mikołaju, który według mnie ostatnio ma więcej wspólnego z komercją niż z religią. O ile malowanie jajek na plastyce można by było zamienić czymś innych, Jana Pawła II ograniczyć do lekcji religii, to z resztą literatury, a zwłaszcza poezją z okresu, średniowiecza, renesansu, baroku, to trochę byłoby trudne, jeśli nawet niemożliwe.
"Zdobywaja wiedze na wszelkie tematy i potrafia wyegzekwowac z niej to, co jest zgodne z islamem a co nie i wcale nie czuja sie obrazone na 'krzyz w klasie' - moje corki, jak pewnie wiekszosc dzieci muzulmanskich (pochodza przeciez czesto z mieszanego zwiazku) wie o co chodzi w chrzescijanstwie, i mysle ze to raczej katolickie dzieci powinny wiecej sie uczyc na temat innych wyznan i kultur."
OdpowiedzUsuńJa nie zamierzam atakować muzułmanek i zgadzam się z tym, że katolickie dzieci powinny uczyć się tolerancji, znajomości innych kultur. U mnie w szkole średniej chyba jedyną klasą, w której był krzyż była klasa religii. Mnie się nie podobało wprowadzenie religii do średniej ocen, bo wiem jak w Polsce jest z nauką religii, która najczęściej ogranicza się do katolickiej. Ze smutkiem przyznaję, że mało mieliśmy w szkole o innych religiach, kulturach. Ograniczyło się to może do dwóch góra czterech lekcji w ciągu trzyletniego gimnazjum i może drugich tylu w ciągu szkoły średniej. Ale te lekcje nie odnosiły się tylko do islamu. Uważam, że było to stanowczo za mało, ale cóż na to poradzić.
Jakby nie było w Polsce jest większość katolików (pomijam, że część tylko z nazwy), i w niektórych szkołach zebrałaby się trochę nie chodzących na religię katolicką. Ale wśród tej grupy znajdzie się i muzułmanin i buddysta. Ale ja we wcześniejszym poście pisałam praktycznie czegoś takiego jak etyka nie ma w polskich szkołach. A jeśli nawet była to podejrzewam, że uczyłby jej ksiądz lub katechetkach (przynajmniej w niektórych przypadkach).
Dane wikipedyczne:
OdpowiedzUsuńW Polsce praktykuje 40,4% wszystkich wierzących i jest to po Malcie najwyższy wskaźnik w Europie
Najbardziej zurbanizowane diecezje są najmniej religijne. W Warszawie, Szczecinie i Łodzi do kościoła chodzi regularnie niecałe 20% społeczeństwa.
W obrządku rzymskokatolickim ochrzczonych jest 34,158,305 obywateli RP, co stanowi około 89% populacji.
Wspólnoty tradycji prawosławnej liczą ponad pół miliona wiernych (Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny – 506,8 tys., Wschodni Kościół Staroobrzędowców w RP – 440 osób).
Synagoga w Warszawie - Żydzi stanowili kiedyś 10% ludności Polski, a w miastach 30%.
Do protestantyzmu i tradycji protestanckiej przyznaje się prawie 150 tysięcy wiernych: Kościół Ewangelicko-Augsburski – 77,5 tys., Kościół Zielonoświątkowy – 20,890 tys., Kościół Adwentystów Dnia Siódmego – 9,488 tys., Wspólnota Kościołów Chrystusowych w RP – 5,527 tys., Kościół Nowoapostolski w Polsce – 5,076 tys., Kościół Chrześcijan Baptystów – 4,688 tys., Kościół Ewangelicko-Metodystyczny – 4,420 tys., Kościół Ewangelicko-Reformowany – 3,550 tys., Kościół Wolnych Chrześcijan – 2,987 tys., Kościół Chrystusowy – 2,952 tys., Kościół Boży w Chrystusie – 2,901 tys., Zrzeszenie Wolnych Badaczy Pisma Świętego – 2,245 tys., Kościół Ewangelicznych Chrześcijan – 2,1 tys., Świecki Ruch Misyjny "Epifania" – 1682 wiernych, Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (Mormoni) – 1305 wiernych.
Inne grupy wyznaniowe liczą łącznie ok. 150 tysięcy członków, a największe z nich to Związek Wyznania Świadków Jehowy (127 377 wiernych), Muzułmański Związek Religijny – 5 tys. wiernych, Chrześcijański Kościół Głosicieli Dobrej Nowiny – 5 tys. wiernych. Kilka prawnie zarejestrowanych w MSWiA związków wyznaniowych (jak Rodzimy Kościół Polski lub Zrzeszenie Wiary Rodzimej) ma natomiast źródła w etnicznych, przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian. Po 1989 na polskim gruncie pojawiły się także antropozofia, teozofia oraz religie wschodnie, jak buddyzm.
Moze wlasnie ze wzgledu na roznorodnosc, muzulmanow (i nie tylko) dziwi te wylacznie pro-katolickie podejscie w edukacji.
Zgadzam się całkowicie ze stwierdzeniem, że zasady religii (bądź ich brak) wynosi się głównie z domu. Wydaje mi się też, że samo obcowanie z ludźmi innych wyznań jest dla dziecka bardzo wartościowe, a jak będzie miało pytania - zawsze można odpowiedzieć, wytłumaczyć, porównać... Jeśli tylko rodzice staną na wysokości zadania i wpoją dziecku zasady jego religii, oraz tolerancję wobec innych, to insza Allah nie będzie problemu.
OdpowiedzUsuńDla mnie problem jest inny. To znaczy właśnie zapewnienie swobody religijnej. I nie chodzi mi tu bynajmniej o krzyż na ścianie, czy inne tego typu sprawy. Podobnie, u siebie w domu obrazków i figurek nie mam, ale jak idę gdzieś w odwiedziny - bez przesady, nie każę gospodarzom chować, prawda? Natomiast jeśli dzieci mnie zapytają, wytłumaczę, dlaczego my nie wieszamy - logiczne. Ale obawiam się innych rzeczy. Podam jeden przykład, z własnego życia. Jeszcze w szkole, mieliśmy w klasie chłopca z rodziny Świadków Jehowy. Na wyjeździe szkolnym panie zbierały klasę, żeby zabrać dzieci na mszę. Chłopiec powiedział, że on nie jest katolikiem i iść do kościoła nie może. Na co panie zareagowały - "idziesz z nami, przecież mama nie widzi". Czego się więc uczy takie dziecko, że zasad przestrzega się tylko pod okiem mamy, a jak już straci je z oczu, mogą robić co im (lub innym) się żywnie podoba? Przecież sprawę można było jakoś rozwiązać - pod czyjąś opieką mógł w tym czasie zostać. Zwłaszcza, że kiedy chodziło o inne sytuacje, gdzie kogoś trzeba było zostawić, dało się nawet kucharkę poprosić o chwilową opiekę. Tak że dla mnie to już jest naprawdę nie w porządku. I przeciw temu się buntuję. To tylko jedna sytuacja. A może na co dzień takich być więcej. Bo do różnych rzeczy można dziecko nakłaniać, kiedy mama nie widzi. Tak że tak naprawdę nie chodzi o to, żeby ktoś nie praktykował swojej religii, bo moje dziecko zobaczy - bez przesady. Boję się bardziej właśnie nie poszanowania naszej "inności" i namawiania czy wręcz zmuszania do pewnych rzeczy, bądź przekonywania dziecka, że islam be, a katolicyzm (bo ta religia dominuje) cacy. W przypadku większych dzieci, które już sporo rozumieją, problem przestaje być tak wielki, jeśli rodzice wpoją mu pewne zasady i zbudują w dziecku poczucie własnej wartości. Ale w przypadku małych dzieci - niestety, to już jest kłopot, gdyż same ocenić sytuacji nie potrafią, niestety. Tak że wszystko zależy tak naprawdę od ludzi, na jakich trafimy, czy uszanują naszą wiarę i sposób życia, czy też nie.
Są szkoły, gdzie dzieci nie mają problemów, a nauczyciele wręcz wychodzą z inicjatywą, by ciut przybliżyć innym dzieciom naszą religię, zachęcają dzieci do akceptacji swoich muzułmańskich kolegów, a są i inne - w których to nie tylko uczniowie, ale i same nauczycielki (niektóre przynajmniej) wytykają palcami, podjudzają inne dzieci przeciwko małym muzułmanom, wymagają pewnych rzeczy, których nie muszą, a które stoją w sprzeczności z naszą religią... Wszystko zależy od dobrej woli człowieka. I krzyż na ścianie nie ma tu wtedy żadnego znaczenia.
Nie wiem jak to wyglada teraz ale w czasach gdy ja chodzilam do szkoly (raptem jakies 10-15 lat temu) mimo ze teoretycznie szkola powinna miec alternatywne zajecia dla dzieci nie chodzacych na religie to tych zajec nie organizowano, bo po co
OdpowiedzUsuńmimo ze teoretycznie mialam nie chodzic na religie to musialam na niej siedziec, byc obrazana przez ksiezy, katechetow etc bo nie wolno bylo siedziec podczas lekcji na korytarzu a biblioteke zaadaptowano na potrzeby sal lekcyjnych ktorych bylo za malo
juz pomijam fakt ze to co na tych lekcjach ksieza opowiadali o innych religiach wolalo o pomste do nieba (np ze muzulmanie czcza szatana)
co z tego ze tata (zadeklarowany ateista)chcial mnie wychowac wg swoich pogladow skoro otoczenie na kazdym kroku wywieralo na nas presje, ze "Polak=katolik" ze to polskie tradycje etc
w szkole podstawowej mialam kolege pol-irakijczyka, katecheci wyzywali go od diablow, potepiencow i to samo mowili mu o jego tacie - muzulmaninie, probowano mu wmowic ze czci szatana. Na plastyce dwa razy do roku dochodzilo do wojny bo K. nie zgadzal sie na malowanie kartek gwiazdkowych ani wielkanocnych, zawsze konczylo sie awantura u dyrektora. W koncu rodzice najpierw rpzeniesli go do szkoly spolecznej (jednej z nowoutworzonych) a potem w ogole wyjechali z Polski.
Mam nadzieje, ze do tej pory to sie pozmienialo, bo nie jestem na bierzaco...
salam alaykum
Fatima
Zgadzam sie z Radkiem, Monika i EsterVeronic.
OdpowiedzUsuńJestem osoba, ktora zdaje sobie sprawe z problemu rasizmu w Polsce, ale jakos ciezko mi uwierzyc, ze nie ma innych rozwiazan jak tylko siedziec na tych znienawidzonych lekcjach religii. Znam chlopca, ktory w tym roku konczyl liceum jest muzulmaninem i nigdy nie byl na zadnej lekcji religii takze jest to mozliwe. Myslenie, ze najlepiej byloby powyrzucac wszystko co zwiazane z religia katolicka w polskich szkolach jest dla mnie przejawem myslenia w kolorach czarny-bialy. W ktoryms z wczesniejszych postow napisalam, ze wiekszosc Polakow mysli w ten sposob. Widac w niektorych przypadkach nie ma znaczenia czy to Polak katolik czy Polak muzulmanin.
Pozdrawiam
Natka
Moi mili, kto tu gdziekolwiek napisal o wykresleniu slowa Bog czy religii chrzescijanskiej, katolickiej? Nie zrozumieliscie mnie, moze nie do konca jasno sie wyrazilam, wiec wyjasniam dalej.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie chodzi o "wywalenie" watkow religijnych z podrecznikow, lektur, dyskursu nauczycieli i ogolnie szkoly! Alhamdulillah, dane mi bylo ponad 2 lata pracowac nad tematem „religia w szkolnictwie UE” i dzieki temu jestem przekonana, ze model francuskiej „laïcité” nie ma nic pozytywnego do zaoferowania spoleczenstwu, tym bardziej zroznicowanemu kulturowo. Dlatego jestem przeciwna usuwaniu tematu religii ze szkol i szkolnictwa. Jest to naprawde obszerny temat, wszystkiego tu nie poruszymy.
Zaczne od tego, ze moim zdaniem Polska na dzien dzisiejszy jeszcze nie stoi przed wyzwaniami, jakim stawiaja czola inne kraje zachodnie, bo roznorodnosc kulturowa jest wzglednie b. mala, stad twierdze, ze nie wiele sie zmieni w najblizszej przyszlosci w kwestii religii w szkolnictwie. Zas tutaj na blogu mozemy chyba sobie porozmawiac, jakie problemy maja muzulmanie, jak sobie z nimi radza i jakie ewentualne rozwiazania by widzieli.
Na co chcialam zwrocic uwage to, ze religia moze byc obecna w szkolnictwie na wiele roznych sposobow, model obowiazujacy w Polsce nie jest jedynym mozliwym, a jedyna jego alternatywa nie jest calkowita eliminacja religii ze szkol (jak we Francji). Nie wszystko jest takie bialo-czarne, o co niektorzy chyba mnie posadzili, kiedy akurat odcienie szarosci w tym temacie sa mi blisko znane. Prosze o wieksza dalekowzrocznosc.
Roznica polega na tym, co sie z watkiem religii zrobi, jak go ukierunkuje, w jaki sposob bedzie sie go opracowac z mlodymi ludzmi. Religii/o religii mozna uczyc w sposob wyznaniowy (ja to nazywam „uczeniem religii”, jak na lekcjach religii – nauczyciel wyznajacy dla uczniow wyznajacych, gdzie oczywistym jest identyfikacja uczniow i nauczyciela z religia i traktowanie i przekazywanie jej jako „wlasnej” oraz pewne wartosciowanie jej) i niewyznaniowy (co nazywam „uczeniem o religii” i tu juz moze byc wiele rozwiazan, od zajec z historii religii swiata po traktowanie tematu w przedmiotach, gdzie sie ona pojawia, jak historia, literatura, nawet plastyka, nauczanie miedzy-wyznaniowe i wiele wiele innych rozwiazan, ktore sa wprowadzane w zycie w innych krajach, lub czekaja az sie je wymysli ;)).
Z mojego punktu widzenia, religia w polskim szkolnictwie jest traktowana w sposob wyznaniowy rowniez poza lekcjami religii, w podrecznikach, w opracowaniu lektur, w dyskursie nauczycieli, etc. Polega to wlasnie – jak mowila Elzbieta – na wrzucaniu wszystkich do jednego worka, ukazywaniu i przekazywaniu religii katolickiej i tradycji z nich pochadzacych dzieciom jako ich wlasnych, jako czesc ich tozsamosci narodowej jako Polakow, kreowaniu stereotypu Polak=katolik, to co katolickie=polskie, plus wartosciowaniu religii chrzescijanskiej jako lepszej, wazniejszej. Powstaje pytanie: czy w spoleczenstwie roznorodnym religijnie, uznajacym, promujacym rownosc wszystkich niezaleznie od wyznania, w dodatku w panstwie gdzie istnieje oddzielenie wladzy (co oznacza tez wszystkie publiczne uslugi, jakie oferuje) od „Kosciola”, taka moze/powinna byc rola szkolnictwa (czy zamierzona czy nie)? Kazdy z nas tutaj obecnych moze sobie odpowiedziec, miec swoje zdanie. Moja odpowiedz brzmi: nie. W momencie jesliby konstytucja polska uznawala wyzszosc ktorejkolwiek z religii badz uznawala i okreslala oficjalnie jej zwiazek z organami wladzy, sprawa przedstawialaby sie inaczej, wtedy nie mielibysmy o czym rozmawiac.
Teraz, uwierzcie, istnieja inne dydaktyczne mozliwosci podejscia do tematu. Aczkolwiek wypracowanie i wprowadzenie ich wymaga sporych zmian u zalozen samego szkolnictwa, np. wyrazonego uznania roznorodnosci religijnej uczniow, obowiazku poszanowania jej oraz prawa ich i ich rodzicow do nie/nauczania wyznaniowego i nadania tym zalozeniom wartosci. Do tego trzeba zmian w programie nauczania, dydaktyce, i co najwazniejsze – w profilu nauczyciela, bo to on odgrywa kluczowa role tutaj.
Rewizja lektur owszem bylaby potrzebna,nie po to jednak by wyeliminowac wszelki watek religijny, ale opracowac nowy sposob opracowywania ich z uczniami o roznych wyznaniach. Na podstawie lektur mozna ukazac, jaka role odegralo chrzescijanstwo w historii Polski, patriotyzmie, w literaturze, spoleczenstwie, czemu przeciez zaprzeczyc nie mozna. Aczkolwiek mozna to zrobic bez wartosciowania samej religii i jej wyznawcow (co moze prowadzic do postaw dyskryminujacych), bez dalszego powielania relacji miedzy religia a tozsamoscia narodowa, bo czasy sie zmieniaja. Jesli katolik chce sie czuc dumny z tego, ze jego religia miala tak wielka role w historii i przez to czuje sie w szczegolny sposob zwiazany z krajem, ojczyzna, to jest ok. Pytanie brzmi: czy taka postawa powinna byc pobudzana, czy powinno jej w jakikolwiek sposob sprzyjac szkolnictwo? Co wiecej, czy jesli taka postawa moze prowadzic do dyskryminacji z powodu wyznania (czyli zlamaniu prawa do niedyskryminacji), czy szkolnictwo nie powinno jej zapobiegac? Tak samo, zbaczajac juz z tematu, czy nie powinno sie zadbac o to, zeby szkolnictwo zapobiegalo na miare mozliwosci jakimkolwiek innym formom rasizmu, ktore biora sie z wykreowanych negatywnych stereotypow? Ja uwazam, ze dla dobrego wspolzycia w spoleczenstwie – tak. I pierwsza lektura, jaka bym w tym celu zdjela jest „W pustyni i w puszczy”. Ale to juz inny watek.
Jesli zas chodzi o nauczyciela – kolejny temat rzeka. Nauczyciele nie sa przygotowani do pracy z klasa roznorodna kulturowo, religijnie. Powinni byc na ten aspekt wyczuleni (nie przewrazliwieni) i odpowiednio ukierunkowani pod wzgledem osobistym, wiedzowym, dydaktycznym. To jednak jak mowie, musialoby isc w parze z reforma calej oswiaty: studiow pedagogicznych, programu nauczania. Przyklad jaki podala Monika – chlopca, ktory nie chcial isc na msze i odpowiedz nauczycielki – nie bylby do pomyslenia, a takie rzeczy sie zdarzaja. Nauczyciele na wlasna reke ingeruja w kwestie, ktore nie powinni bez zgody rodzicow. I fakt, ze niektorzy wola sie uciekac do argumentu alergii na wieprzowine zamiast do argumentu religijnego swiadczy o wielu rzeczach, w mojej ocenie przykrych...
Ostatnie refleksje. Nikt z nas nie moze oczekiwac, ze wszystkich sie zadowoli. Nikt z nas nie moze rowniez zadac, aby panstwo, tu szkolnictwo, zalatwilo wszystkie problemy, wychowalo mu dziecko. Pierwszorzedna role w wychowaniu i nauce religii, moralnosci ogrywaja rodzice. Na przykladzie corek Elzbiety, dzieci Moniki, muzulmanie, wiedzac jakie sa realia, musza pokierowac wychowaniem i nauka swoich dzieci w ten sposob, by same umialy wlasnie egzekwowac, korzystac, przygotowac je psychicznie na ewentualne trudnosci, jakie moga napotkac z racji spoleczenstwa, w jakim zyja, pewne rzeczy starac sie im ulatwic. Tu lezy najwieksza czesc ich sukcesu. Szkolnictwo zas, juz od najnizszych poziomow, moze sie przyczynic wspaniale do tego, by kazde dziecko znalazlo swoje miejsce, znalo lepiej siebie i innych i czulo sie w kraju i wsrod rodakow jak u siebie.
W zwiazku z powyzszym zgadzam sie z wypowiedziami wielu z Was, ktorymi konkretnie nie przytocze niestety. Z innymi nie, a z innymi nie widze potrzeby zgody ani niezgody, bo sa inne mozliwosci ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Muszę przyznać, że jestem pełna podziwu dla pań muzułmanek, których pociechy chodzą do polskich przedszkoli. Nie robią panie z tego jakiejś afery, nie są nastawione wrogo do katolickich sąsiadów/dzieci i potrafią rozwiązać ewentualne problemy (z jedzeniem na przykład). Z kolei moi rówieśnicy, a nawet młodsi uparcie walczą z katolikami, symbolami religijnymi w szkołach itp. Paradoksalne jest to, że walcząca młodzież to nie tzw. "innowiercy", czy ateiści, lecz młodzież buntująca się przeciw zasadom własnych matek i babć, przystępująca do bierzmowania i komunii, pomimo deklarowanej pogardy dla kościoła. To przykre, że my, katolicy sami nie potrafimy tolerować i szanować własnej wiary. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMalowanie pisanek to nie obyczaj chrześcijański, a związany z pierwotną religią Słowian. Został jedynie zaadaptowany przez chrześcijaństwo, ale powiedzmy szczerze - w sposób bardzo płytki i bardzo ludowy.
OdpowiedzUsuńCzy wrzucanie Marzanny do wody na wiosnę to celebracja jakieś religii? Owszem, jest to tradycja wywodząca się z "pogaństwa", ale czy współcześnie nadaje się jej religijne konotacje?
To po prostu ludowy zwyczaj, charakterystyczny dla polskiej obrzędowości.
Podobnie jest z jajkami.
I powoli z Mikołajem, który nawet w Poznańskiem zwany jest Gwiazdorem (a więc oddarty został z religijnej otoczki i przekształcony w dawcę prezentów).
Ale fakt, że kolorowanie obrazków świętych to zamach na świeckość edukacji w Polsce. Podobnie jak krzyż w salach i masowe zaganianie na msze "z okazji...".
Co do wieprzowiny - to tanie mięso, stąd jego powszechność w kuchni polskiej. Wołowina i ryby są za drogie na budżety publicznych przedszkoli. A ileż można jeść kurczaki? :)
Mam zle zdanie o muzulmanach, wiadomo o co wam chodzi
OdpowiedzUsuń